Historia
Źródło: PODLASIE24
Źródło: PODLASIE24

Panie Doktorze, dziękujemy!

„Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Słowa św. Jana Pawła II precyzyjnie oddają sens życia i działalności naukowej dr. Józefa Geresza.

W poprzednim numerze „Echa Katolickiego” opublikowaliśmy rozmowę z dr. J. Gereszem na temat jego książki „Tak rodziła się Niepodległość. Południowe Podlasie 1918”. W wydaniu z okazji jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości autor poczytnego cyklu „Z dziejów Podlasia” (łącznie ukazało się 659 odcinków!) wypowiadał się m.in. na temat tego, czym dla niego jest ojczyzna. Niezwykle ceniony przez czytelników „EK”, od 12 lat z dbałością o detale i wierność historycznej prawdzie przybliżał mieszkańcom zawiłe dzieje naszego regionu. Miałam wielokrotną przyjemność redagowania tych tekstów i nieraz - zaintrygowana opisywaną kwestią - próbowałam poszerzyć wiedzę, bazując na informacjach dostępnych w internecie. Bezskutecznie, co tylko potwierdzało tezę, jak odkrywcze na tle powszechnie dostępnych danych są jego ustalenia…

Dr J. Geresz swoje artykuły do „Echa” przesyłał zawsze na bieżąco. Kiedy w środę wysyłaliśmy numer do drukarni, na redakcyjnej skrzynce pojawiał się już odcinek do kolejnego wydania, co pozwalało nam postrzegać ich autora jako najbardziej zdyscyplinowanego współpracownika redakcji. Miał również liczne grono wiernych sympatyków wśród naszych czytelników. Pamiętam jedno wydanie sprzed lat, w którym – z powodu dużej ilości zamieszczonych ogłoszeń – zrezygnowaliśmy z działu „Historia” z cyklem pana doktora. Telefony, jakie rozdzwoniły się w redakcji po ukazaniu się tygodnika, skutecznie przekonały nas, że miejsce na „Z dziejów Podlasia” musi znaleźć się – obowiązkowo! – w każdym numerze. Mamy też wiedzę o czytelnikach, którzy skrupulatnie wycinali z gazety wszystkie odcinki cyklu autorstwa historyka. Nie brakowało przy tym opinii, że powinny one zostać opublikowane w formie książki… I, rzeczywiście, mogę zdradzić, że jest taki pomysł!

Informacja o nagłej śmierci dr. J. Geresza – znanego regionalisty i cenionego popularyzatora historii, a przy tym człowieka wielkiej skromności i kultury osobistej – przejęła nas głębokim żalem. Panie Doktorze – w imieniu redakcji oraz wszystkich czytelników „Echa” – bardzo dziękujemy za dzielenie się z nami prawdą o historii i rozbudzanie pasji do poszerzania wiedzy na temat „małej ojczyzny”!

Spisane słowa pozostaną dla przyszłych pokoleń, a wyrazem pamięci, jaką kryją ludzkie serca, niech będą wspomnienia tych, którzy Pana znali i szanowali…

Agnieszka Warecka – redaktor naczelna „Echa Katolickiego”


Budził podziw i szacunek

Są ludzie, którzy już za życia stają się legendą. Tak można powiedzieć o śp. dr. Józefie Gereszu. Był moim profesorem historii w Liceum Ogólnokształcącym w Międzyrzecu Podlaskim. Określenie „moim” domaga się uściślenia, ponieważ – literalnie rzecz ujmując – historii uczył kto inny. Profesor Geresz, choć fizycznie w tym czasie nieobecny w szkole (został zawieszony w stanie wojennym za mówienie niewygodnych – dla ówczesnej władzy – prawd o historii Polski), funkcjonował w naszej świadomości jako „nasz” profesor, niekwestionowany autorytet. Nie bał się mówić o Katyniu, pakcie Ribbentrop-Mołotow, zbrodniach komunistycznych. Nie było w nim lęku. To budziło podziw, zjednywało szacunek!

Wiele lat później, kiedy można już było swobodnie publikować, poznałem jego inne oblicze: niestrudzonego badacza regionu, burzliwych, niekiedy bardzo zagmatwanych, naznaczonych wielokulturowością i multireligijnością dziejów Międzyrzeca i okolic, całego Podlasia. Zawsze poruszał swoją dociekliwością, pracowitością, skromnością. Wydawał się być niestrudzony: ciągle coś publikował, badał. Do końca swoich dni był w swojej pasji nieustępliwy.

Nigdy się nie narzucał. Daleki od wchodzenia w układy, za swoją niezależność płacił wysoką cenę. To, co zawsze mnie poruszało – jako ucznia, później studenta, historyka literatury, dziennikarza, żywo zainteresowanego losami naszej wspólnej „małej ojczyzny” – to jego pokora, wewnętrzny spokój. Czasem przechodziły wręcz jakby w zawstydzenie: gdy zaczynał mówić o jakimś wycinku historii, podawać setki faktów, zazwyczaj mało znanych słuchaczom, dało się odczuć swoiste skrępowanie – nie chciał uchodzić za kogoś, kto „wie lepiej”, wynosi się, kto mógłby czerpać jakiekolwiek intelektualne profity ze swojej wiedzy, odkryć, badań. To przyciągało ludzi i sprawiało, że jego kolejne książki natychmiast znikały z wyznaczonej w jednej z międzyrzeckich księgarni półki („międzyrzeczana”) i trzeba było się niemało natrudzić, by je zdobyć „spod lady” albo „po znajomości”. Inspirował młodych badaczy dziejów Międzyrzeca i okolic – dzięki niemu powstało wiele prac magisterskich dotyczących zawiłej przeszłości naszego regionu. Był kontynuatorem – myślę, że śmiało tak można powiedzieć, pomimo dystansu czasowego, oddzielającego obu badaczy – pracy naukowej ks. Adolfa Pleszczyńskiego (w latach 1876-1890 r. proboszcz międzyrzeckiej parafii, etnograf, historyk, pisarz i działacz społeczny), który pozostawił po sobie bezcenne opracowania z przełomu XIX/XX w. Dr J. Geresz materię w nich zawartą rozwinął, uszczegółowił, spopularyzował.

Za zaszczyt i dumę poczytuję sobie fakt, iż propozycja cyklu – tak dobrze znanego naszym czytelnikom i tak lubianego przez nich – „Z dziejów Podlasia” wyszła ode mnie, gdy pełniłem obowiązki asystenta kościelnego „Echa Katolickiego”. Profesor Geresz zgodził się bez wahania, w ten szczególny sposób towarzysząc nam później przez długie lata, goszcząc co tydzień w naszych domach, zaciekawiając – pokazując „skąd nasz ród”. Ukazało się pod 600 odcinków! To swoisty rekord.

Trudno będzie zastąpić pana profesora. A właściwie – będzie to niemożliwe. Odszedł nagle, zaskakując nas wszystkich, pozostawiając, jak to zwykle bywa, w niemym zdziwieniu. To już?… 

Niech spoczywa w pokoju. I niech z wyżyn nieba – z dumą! – spogląda na nas, piszących kolejne karty historii tej ziemi.

ks. Paweł Siedlanowski – absolwent międzyrzeckiego liceum, były asystent kościelny „EK”


Skromny, przyjazny, sympatyczny

W tym samym czasie byliśmy nauczycielami w międzyrzeckim liceum. Bardzo wspierał młodych pedagogów. Zależało mu na poznawaniu i upowszechnianiu historii Międzyrzeca Podlaskiego. Wydał monografię miasta. Interesował się historią południowego Podlasia. Spotykaliśmy się bardzo często, mieliśmy dużo wspólnych tematów. Wyróżniał się jako członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podlaskim. Współpracował regularnie z „Rocznikiem Międzyrzeckim”. Systematycznie zamieszczał tam wspomnienia i artykuły. Obszerny materiał został opublikowany w ostatnim wydaniu, poświęconym Krwawych Dni Międzyrzeca. Wszyscy, którzy go znali, zapamiętają go jako człowieka skromnego, przyjaznego, otwartego, sympatycznego. Nigdy się nie wywyższał, innym służył radą. Był bardzo dobrym ojcem i dziadkiem, opiekował się swoją małżonką. Żal serce ściska…

Ryszard Kornacki – pedagog, poeta, publicysta


Regionalistyka podlaska poniosła wielką stratę

Śp. J. Geresza poznałem ponad 25 lat temu dzięki prof. Henrykowi Mierzwińskiemu, którego był uczniem. Już wówczas miał znaczny dorobek naukowy, który w miarę upływu lat cyklicznie się powiększał.

W swej pracy badawczej wyróżniał się kilkoma cechami. Po pierwsze, doskonale znał język niemiecki i umiał dotrzeć do nieznanych wówczas nawet zawodowym historykom opracowań w tym języku. Dopiero po latach dowiedziałem się, że był również tłumaczem języka niemieckiego. Po drugie, w odstępie kilku czy nawet kilkunastu lat często podejmował ten sam temat badawczy, ale każda jego nowa publikacja była znacznie poszerzona w porównaniu do pierwszego wydania. Dr Geresz wciąż docierał do nowych źródeł i wielokrotnie dzięki ich analizie korygował swe wcześniejsze ustalenia, co skrupulatnie zaznaczał w przypisach. Po trzecie, jako jeden z niewielu badaczy regionu umiał niezwykle taktownie zwrócić uwagę innym historykom, że się mylą, uzasadniając równocześnie, dlaczego tak sądzi, i podpowiadając, gdzie szukać uzupełnień. Równocześnie, gdy to jemu udowodniono pomyłkę lub wskazano nowe źródła do danego tematu, nie wahał się przyznać do błędu i korygować swych wcześniejszych ustaleń.

Był człowiekiem o ogromnej wiedzy i umiejętnościach popularyzatorskich, czego dowodem są setki artykułów m.in. na łamach „Echa” i audycji radiowych w Katolickim Radiu Podlasie. W swych publikacjach, wystąpieniach publicznych i audycjach imponował także wielką kulturą osobistą. Jego śmierć to ogromna strata dla regionalistyki podlaskiej.

dr Rafał Dmowski – historyk, dyrektor Archiwum UPH w Siedlcach


Dusza człowiek

Swoją pracę redaktorską nad tekstami przesyłanymi do kolejnych wydań „Echa” od kilku lat rozpoczynałam od sprawdzenia kolejnego odcinka „Z dziejów Podlasia” – zawsze w środę. Ostatnio był to czwartek. „Mam dużo pracy, a czasu coraz mniej” – tłumaczył autor, dodając: „Chciałbym zdążyć napisać jak najwięcej”. Często do pana Józefa dzwoniłam, aby wyjaśnić jakąś kwestię czy doprecyzować zawartą w tekście informację. Odpowiadał od ręki, bez zaglądania do książek czy notatek. Nawet z tych krótkich rozmów dawało się intuicyjnie wyczuć, że to dusza człowiek…

Od jakiegoś czasu chodziła za mną myśl o długim, osobistym wywiadzie z dr. J. Gereszem. Podzieliłam się pomysłem w redakcji, kiedy planowaliśmy wydania listopadowe gazety, poruszające tematy związane z rocznicą odzyskania niepodległości – w końcu kto, jak nie on mógł najlepiej opowiedzieć o odkrywaniu prawdy historycznej o 1918 r. i o tym, jak bardzo niewygodne były to kwestie kilka dekad temu. Pan doktor czekał na druk swojej książki i przygotowywał się do rocznicowych obchodów. „Porozmawiamy, jak wszystko się trochę uspokoi” – usłyszałam na początku listopada. Po raz kolejny prosiłam o spotkanie 9 listopada, kiedy wręczył mi publikację – jak zawsze opatrzoną piękną dedykacją. Ostatni raz – 15 listopada, telefonicznie. „Panie doktorze, wywiad!” – przypomniałam, zapowiadając swoją gotowość przyjazdu do Międzyrzeca. „Dobrze, dobrze. Proszę tylko wcześniej przesłać pytania”. Była to nasza ostatnia rozmowa.

Z ogromnym sentymentem myślę o współpracy z panem Józefem, jego życzliwości i serdeczności, której wyrazem były ofiarowane mi książki. Ukłon kieruję także w stronę pani Marii Geresz, która miała wielki udział w powstawaniu cyklu „Z dziejów Podlasia” – przepisywała teksty męża na komputerze i wysyłała je do naszej redakcji.

Monika Lipińska – szefowa działu „historia” w „Echu Katolickim”


Zawsze wierny prawdzie

Dr. J. Geresza poznałem ponad 20 lat temu, najpierw z publikacji. Zainteresowałem się jego postacią i bardzo zależało mi na tym, żeby poznać go osobiście. Tak też się stało. Zapraszałem go do kolejnych swoich parafii z prelekcjami. W 1996 r. wygłosił jeden z odczytów w Kolanie, podczas sympozjum w związku z 400-leciem unii brzeskiej i 75-leciem parafii. W 2005 r., w rocznicę 100-lecia ukazu tolerancyjnego, przyjechał z prelekcją do parafii Wola Uhruska. Do swoich wystąpień był zawsze bardzo dobrze przygotowany. Podziwiałem jego wiedzę, kompetencje, zaangażowanie, ogromną znajomość i Podlasia, i historii Podlasia. Oprócz tego przez cały czas śledziłem prace, które wydawał, podobnie jak drukowany w „Echu” cykl jego autorstwa. Lekturę gazety rozpoczynałem zawsze od jego tekstu.

W życiu dr. J. Geresza porusza mnie fakt, że władze komunistyczne zakazały mu wykładać historię, co zmusiło go do podjęcia studiów germanistycznych. Aż do roku 1989 pracował w szkołach międzyrzeckich jako nauczyciel języka niemieckiego. Dopiero wtedy przywrócono mu prawo nauczania historii, z czego bardzo się cieszył i chętnie do nauczania historii powrócił. Później, już jako emeryt, pracował przez pewien czas na siedleckiej uczelni. Do ostatka był bardzo aktywny w życiu społecznym. Na prośbę księży pan doktor opracował wiele monografii parafii naszej diecezji.

Nie zdążyłem zaprosić go do Gręzówki, chociaż nosiłem się z taką myślą. Bardzo jestem zaskoczony jego śmiercią. Mam nadzieję, że to dziedzictwo, które pan doktor po sobie pozostawił, będzie w naszej pamięci obecne. Naprawdę na to zasługuje. Moim zdaniem był człowiekiem zawsze wiernym prawdzie.

ks. Adam Krasuski – proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Gręzówce


Niestrudzony popularyzator wiedzy o unitach

Sympatyczny starszy pan, spokojny, wyważony, skromny i w swoich wystąpieniach, i w wyrażaniu swoich sądów – taki był dr J. Geresz. Zaangażowany patriotycznie i religijnie. Pasjonat historii. Zasłużony regionalista, na światło dzienne wydobywający zapomniane bądź nieznane wydarzenia i osoby. Miał ogromną wiedzę historyczną odnośnie dziejów diecezji siedleckiej i wielkie zasługi w ich popularyzowaniu, szczególnie jeśli chodzi o unitów podlaskich, co było przydatne przed procesem beatyfikacyjnym i później. Propagował pamięć o nich i ich kult. Był częstym gościem w Pratulinie. Sam, jak wielokrotnie zaznaczał, pochodził z rodziny unickiej. Uczestniczył w konferencjach i sympozjach naukowych związanych z dziejami diecezji, spotkaniach, rocznicach, pielgrzymkach. Występował jako prelegent, a gdy był tylko słuchaczem, zabierał głos w dyskusji, wnosząc wiele wartościowych uwag. 6 października 2016 r., w 20 rocznicę beatyfikacji Męczenników Podlaskich, na wniosek zarządu głównego „Martyrium” został odznaczony przez biskupa siedleckiego Medalem „Za zasługi dla Diecezji Siedleckiej”, za publikacje naukowe o unitach, szerzenie kultu bł. Męczenników z Pratulina i pracę w stowarzyszeniu „Martyrium”.

ks. prałat Bernard Błoński – dyrektor Archiwum Diecezjalnego w Siedlcach


Honorowy obywatel miasta 

Śp. J. Geresza znałem od 30 lat. Był człowiekiem o ogromnej wiedzy, którą się chętnie dzielił. Wymienialiśmy się też informacjami i wydawnictwami, razem działaliśmy w Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podl. Połączyła nas m.in. troska o upamiętnienie obrony Twierdzy Brzeskiej przez WP we wrześniu 1939 r. Brałem udział w spotkaniu w 1993 r. władz Brześcia z delegacją Rady Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa. Gospodarze twierdzili, iż nic nie wiedzą o obronie przez Wojsko Polskie twierdzy i nie dali pozwolenia na umieszczenie pamiątkowej tablicy. Po powrocie podjąłem się wydania opracowania J. Geresza „Twierdza niepokonana. Obrona cytadeli w Brześciu nad Bugiem w 1939 r.” Kilkadziesiąt egzemplarzy przewiozłem do Brześcia, aby wytrącić argument, iż walka WP w 1939 r. w Brześciu i okolicach jest nieudokumentowana.

Ostatni raz dłużej porozmawialiśmy w drodze na konferencję naukową „Z dziejów diecezji siedleckiej” zorganizowaną rok temu przez Wyższe Seminarium Duchowne w Nowym Opolu. Mój wykład o unitach podlaskich w ikonografii polskiej bardzo go zainteresował, ponieważ tej problematyce sam poświęcił kilka artykułów. Poza programem konferencji, dr J. Geresz mówił o zjawieniu Maryi w 1875 r. w Jabłoniu i w 1877 r. we wsi Zabłocie, parafia Swory, a także w Kornicy w 1889 r.

Zrobił bardzo dużo dla zbadania i spopularyzowania dziejów południowego Podlasia. Opublikował kilkadziesiąt artykułów, z tego kilkanaście w „Roczniku Międzyrzeckim”. Szeroki był ich zakres tematyczny: historia walk o niepodległość, od Kościuszki do WiN, dzieje lokalnego Kościoła, w tym martyrologia unitów. Z kilkunastu pozycji zwartych, najważniejsza jest monografia „Międzyrzec Podlaski. Dzieje miasta i okolic”. Opublikował też kilka monografii parafii i gmin.

Władze miasta doceniły jego zaangażowanie na rzecz lokalnej społeczności i nadały mu tytuł honorowego obywatela. Przez wiele lat popularyzował w różnych środowiskach historię regionu. Skromny i zawsze chętny do pomocy innym. Jego śmierć to ogromna strata dla Międzyrzeca i całej regionalistyki podlaskiej.

Szczepan Kalinowski – wiceprezes TPN w Międzyrzecu Podlaskim