Region
Źródło: D
Źródło: D

Papierowe w odwrocie

Jeszcze kilkanaście lat temu nie wyobrażaliśmy sobie, jak można zapłacić za zakupy plastikową kartą. Dziś kartami płatniczymi posługujemy się na co dzień. Czy podobnie jak tradycyjne pieniądze również takie indeksy zaczną ustępować miejsca nowoczesnej formie zapisywania danych o studencie?

Wszystko na to wskazuje, wszak postępu nie można powstrzymać. Kwestią czasu wydaje się zastąpienie małej książeczki w zielonej okładce elektroniczną formą gromadzenia informacji o studentach. Niektóre uczelnie w kraju już w tej chwili posługują się jedynie takim systemem, przykładem może być chociażby warszawska Szkoła Główna Handlowa. Uczelnie w naszym regionie również przygotowują się do indeksowej rewolucji. Część z nich już wprowadziła plastikowe legitymacje i gromadzą dane o osiągnięciach żaków na twardych dyskach, a pozbawiony kartek indeks wydaje się być kwestią najbliższej przyszłości.

Indeks jak pamiętnik

To trochę smutna wiadomość dla wszystkich, którym zielona książeczka kojarzy się nieodłącznie z okresem studiów. Ach, te wspomnienia, pierwsza piątka… i pierwsza dwója. Zgubiona karta egzaminacyjna i pani w dziekanacie, która nie chce przyjąć indeksu, bo profesor zapomniał się podpisać przy ocenie – bezcenne. Podobnego zdania wydaje się być Ania.

– Studiuję dziennie na drugim roku w Akademii Podlaskiej, a zaocznie w SGH. Lubię nowinki, ale wolę tradycyjny indeks. To bardzo miłe, kiedy mogę pochwalić się rodzicom piątką z podpisem egzaminatora – mówi. Innego zdania jest Paweł. – Ja nie mogę się doczekać zapisywania wyników egzaminów w formie elektronicznej. W ubiegłym roku miałem dość nieprzyjemną sytuację. Dostałem błędnie wydrukowaną kartę egzaminacyjną i musiałem spędzić sporo czasu w dziekanacie, żeby wyjaśnić to nieporozumienie. Moi znajomi chyba też nie będą tęsknili za papierowym indeksem, ponieważ wielokrotnie zdarza się, że studenci zapominają zabrać go na egzamin i mają potem same problemy. Myślę, że i wykładowcy się ucieszą, bo wypełnianie sterty papierów przy okazji kolejnej sesji to raczej nic przyjemnego…

Czas na nowoczesność

Jak widać, studenci są podzieleni, co do tego, który indeks jest lepszy. A co na to przedstawiciele lokalnych uczelni?

– Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej może poszczycić się posiadaniem Zintegrowanego Systemu Zarządzania Uczelnią, w ramach którego w sposób elektroniczny obsługiwany jest cały tok studiów i wydawane elektroniczne legitymacje studenckie – wyjaśnia Mariusz Wapa, kierownik działu teleinformatycznego PWSZ. – Za pomocą systemu dydaktycy mają możliwość bezpośredniego wprowadzania ocen w formie protokołów. Nasi studenci korzystają też z wirtualnego dziekanatu, który umożliwia wgląd do elektronicznego indeksu przez kioski informacyjne dostępne na terenie uczelni czy też z dowolnego komputera z dostępem do Internetu – uzupełnia. Takie rozwiązanie ma wiele zalet. – Często wirtualny dziekanat szybciej niż wpis w papierowym indeksie dostarcza informacji o ocenach z poszczególnych zaliczeń czy egzaminów – potwierdza M. Wapa i zapewnia: – Nie widzę większych przeszkód technicznych, które uniemożliwiałby nam zlikwidowanie wymogu wpisów do papierowych indeksów i kart egzaminacyjnych w momencie ogłoszenia odpowiednich aktów prawnych. Osobiście popieram tą inicjatywę – podsumowuje.

– Indeks jest obecnie dokumentem urzędowym, co wynika ze stosownego rozporządzenia ministra w sprawie dokumentacji przebiegu studiów. W Akademii Podlaskiej od kilku lat mamy elektroniczny system obsługi studenta (USOS) i w związku z tym dla nas indeks jest dokumentem zbędnym – wyjaśnia dr Ryszard Droba, prorektor ds. dydaktyki i wychowania Akademii Podlaskiej. – Podstawą zaliczenia jest wpis z oceną dokonywany przez egzaminatora w protokole elektronicznym. Oczywiście egzaminator ma obecnie również obowiązek dokonania tego samego wpisu w papierowym indeksie, a dziekan po każdym semestrze wpisuje jego zaliczenie. Dla ewidencji prowadzonej przez uczelnię wpis do indeksu nie ma jednak istotnego znaczenia – zaznacza R. Droba. – Jednakże indeks wiąże się z wieloletnią tradycją akademicką. Stanowi on własność studenta. Po latach może mieć znaczenie sentymentalne i służyć wspominaniu co bardziej ekscentrycznych profesorów. Rozwiązaniem, które powinno zadowolić wszystkich, jest przejście na urzędowe zapisy elektroniczne z pozostawieniem studentowi tradycyjnego indeksu, który nie byłby wypełniany tak jak dzisiaj obowiązkowo, ale tylko na życzenia studenta. Indeks zmieniłby wtedy charakter i stał się prywatnym dokumentem pamiątkowym – tłumaczy.


 

3 PYTANIA

Mariusz Szabłowski, kanclerz Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Siedlcach

Czym właściwie jest indeks elektroniczny?

Elektroniczny indeks jest nieprecyzyjną, obiegową nazwą. W rzeczywistości chodzi o to, że indeksu w ogóle nie będzie. Ten tradycyjny sposób udokumentowania postępów studenta w nauce utracił swoje znaczenie praktyczne. Przebieg studiów rejestrowany jest w dokumentacji uczelni, prowadzonej i nadzorowanej bardzo starannie. Podstawowym dokumentem poświadczającym zaliczenie przedmiotu staje się protokół egzaminacyjny podpisywany przez prowadzącego, pracownika dziekanatu oraz dziekana. Dodatkowo, identyczny wpis pojawia się na karcie egzaminacyjnej, która jest przechowywana w aktach studenta. Obecny indeks jest więc trzecim poświadczeniem tej oceny, na dodatek mającym najmniejszą wagę jako dokument. Do tego większość uczelni ma te dane zapisane po raz czwarty – w systemach komputerowych.

Czy indeksy są jeszcze potrzebne?

Z punktu widzenia celu dokumentacji indeks jest niepotrzebny. Dzisiaj to jedynie symbol i pamiątka ze studiów. Od wielu lat studenci, wykładowcy i uczelnie zadają sobie pytanie, czy zabiegi związane z prowadzeniem indeksu są tego warte. Studenci poświęcają całe godziny w kolejkach po wpisy, wykładowcy trzykrotnie wpisują tę samą ocenę w różne dokumenty, a uczelnie muszą sprawdzać kompletność i jednolitość tych danych. Osobiście uważam, że lepiej byłoby gromadzić ciekawsze pamiątki ze studiów, na przykład zdjęcia studentów i profesorów z autografami. Swój indeks przeglądałem po studiach ze dwa razy, w tym raz w celu przygotowania tej wypowiedzi.

Kiedy tradycyjny indeks zniknie z WSFiZ?

Jeżeli Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyda w tej sprawie rozporządzenie, bo na razie istnieje tylko projekt, na pewno nasza uczelnia niezwłocznie zrezygnuje z prowadzenia indeksu w formie papierowej. Szczególnie, że studenci Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania indeksy elektroniczne już mają, co najwyżej nie zdają sobie sprawy, że tak to się nazywa. Od wielu uczelnia prowadzi dokumentację toku studiów w formie elektronicznej, gdzie studenci mogą na bieżąco śledzić swoje oceny, zaliczenia przedmiotów i semestrów. W praktyce, zamiast składać na koniec semestru wypełnione indeksy, będą otrzymywać gotowy dokument z wykazem zaliczonych przedmiotów, poświadczony przez dziekana. Czy nie uprości to studenckiego życia? Być może dopuścimy możliwość prowadzenia tradycyjnego indeksu na życzenie studenta. Formalnie nie ma do tego przeszkód, organizacyjnie także, a zawsze, gdy jest taka możliwość, staramy się spełniać indywidualne potrzeby studentów. Sądzę jednak, że chętnych na to rozwiązanie nie będzie wielu.

Magdalena Szewczuk