
Pielgrzym nadziei idzie za światłem
Pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” przeżywamy Rok Jubileuszowy. Co uprawnia nas do tytułowania się „pielgrzymami nadziei”?
Podobieństwo do Boga. On jest pierwszym Pielgrzymem Nadziei, który wychodzi z miłością i obietnicą ku człowiekowi. Przemierza dzieje ludzkie nie po to, by je osądzać z zewnątrz, ale by je przemienić od wewnątrz. Zanim człowiek zaczął szukać Boga, Bóg już szukał człowieka. Od ogrodu Eden po drogę do Emaus - Bóg stawia pierwsze kroki.
To On pyta: „Adamie, gdzie jesteś?” – nie z powodu niewiedzy, lecz z bólu rozłąki. W Chrystusie Bóg stał się pielgrzymem nadziei w najbardziej dosłownym sensie: przyjął ludzką naturę, zamieszkał pośród nas, stał się drogą, która prowadzi do pełni życia. Nie idzie przed nami z dystansem władcy, ale przy nas – jako towarzysz, wierny przyjaciel, Zbawiciel. I choć człowiek często wątpi, zapomina, odchodzi, to Bóg nigdy nie przestaje mieć nadziei na spotkanie. Jego miłość – niezmienna, wierna i wieczna – czyni z historii zbawienia nieustanne pielgrzymowanie ku sercu człowieka. Dlatego „w nadziei już jesteśmy zbawieni” (Rz 8,24). Słowa św. Pawła odsłaniają przed nami tajemnicę chrześcijańskiej egzystencji: zbawienie nie jest jedynie rzeczywistością przyszłą, lecz już teraz ukrytą obecnością Boga w naszym życiu. Nadzieja to nie tylko oczekiwanie na życie wieczne, lecz uczestnictwo w nim tu i teraz, choć jeszcze w sposób niedoskonały. Aby jednak ta prawda stała się naszym doświadczeniem, potrzebujemy wyruszyć w drogę, w pielgrzymkę nadziei. Wystarczy zaufać, że Bóg naprawdę nas prowadzi.
Taką odwagę mieli biblijni bohaterowie, o których pisze Ksiądz w swej najnowszej książce. ...
LI