Ping-pong czy pokerowe zagrywki?
W środę, 1 października, do placÓwki przyjechała dyrektor Centrum Maria Wilczyńska i oznajmiła, że tego dnia zamknięty zostaje oddział VI. Wilczyńska podparła się decyzją NFZ, która była odpowiedzią na pismo dyrekcji skierowane do Funduszu. Co w tym piśmie napisano – nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że poruszono dosyć delikatną, ale jakże istotną materię – brak opieki nad pacjentami, który zagraża ich zdrowiu.
– Lekarze pracujący na oddziale są urażeni takimi bezpodstawnymi zarzutami i zamierzają odejść z pracy – mówi przewodnicząca Związku Zawodowego „Solidarność 80” Bożena Górska. Oburzeni są także pracownicy szpitala i rodzice niepełnosprawnych dzieci, ponieważ jeszcze miesiąc temu marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik roztaczał świetlaną wizję rozwoju garwolińskiej placówki lecznictwa psychiatrycznego. – Chcielibyśmy, po pierwsze, wydzielić tę jednostkę. Po drugie, utrzymać jej charakter medyczny, czyli oddziały, które niosą pomoc medyczną. Po trzecie wreszcie, poszerzyć zakres działania być może o ośrodek szkolno-wychowawczy. Nie mamy na terenie Mazowsza takiego ośrodka, który opiekowałby się dziećmi z zaburzeniami psychicznymi – argumentował.
Marszałek jednak swoje, zaś dyrektorka poza jego plecami – swoje. Osobliwe to, ponieważ organem założycielskim dla Centrum jest właśnie Urząd Marszałkowski. W każdym razie 11 pacjentów wypisano do domu, a dwoje trafiło do podobnego szpitala w Józefowie. – Kto tu rządzi, i od kogo zależą losy małych pacjentów? – zastanawia się Górska.
Bomba, którą przywiozła 1 października dyrektor Wilczyńska, była efektem jej wizyty w Garwolinie 2 tygodnie wcześniej, kiedy nakazała przekazać do Józefowa skierowania pacjentów z oddziału VI. Lekarze nie wyrazili na to zgody, uważając, że pacjent sam powinien wybierać miejsce leczenia, a szpital w Garwolinie cieszy się renomą nie tylko na Mazowszu.
Decyzja Wilczyńskiej nie do końca zaskoczyła związkowców i pracowników, bo jak mówi B. Górska, od początku swojej kadencji, dyrektorka próbuje zamknąć szpital w Garwolinie. Stanowisko szefowej Centrum dziwi natomiast wiceprzewodniczącego Sejmiku Krzysztofa Borkowskiego, który jest zdania, że placówka funkcjonuje dobrze, a Zagórze w pewnym stopniu utrudnia przeprowadzanie inwestycji i doprowadza do zachwiania pewnych struktur.
Determinacja załogi i upór decydentów
Kierownictwo Centrum już kilka razy próbowało dokonać zamachu na struktury swojej placówki w Garwolinie. W ubiegłym roku ograniczono świadczenia 2 oddziałów. Nie pomogły interwencje polityków i skargi rodziców dzieci niepełnosprawnych. Decyzje tłumaczono wówczas wymogami stawianymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia jeśli chodzi o kontrakty na usługi medyczne.
Na początku lutego reformatorzy z Centrum wpadli na pomysł, by małymi kroczkami doprowadzić do likwidacji szpitala, który cieszy się renomą nie tylko na Mazowszu, a kontrakty z NFZ wykonuje ponad normy. Nie można tego samego powiedzieć o podobnych placówkach w Zagórzu, Józefowie i Otwocku. Może Garwolin postawił za wysoko poprzeczkę i podwarszawskim szpitalom Centrum trudno ją przeskoczyć? Reformowanie rozpoczęto od zawieszenia działalności oddziału VI. Pracownicy i rodzice stanęli w obronie szpitala, gdzie leczy się średnio 600 pacjentów rocznie i pracuje ponad 200 pracowników. Akcja protestacyjna nie odniosła skutku, ogłoszono zatem strajk. Te formy protestu nie poruszyły zbytnio sumień decydentów. Dwoje terapeutów, rodziców i pielęgniarka rozpoczęli protest głodowy, który trwał 2 tygodnie. Pikietowali przed Urzędem Marszałkowskim i blokowali drogę krajową nr 17. Wizyty wicemarszałka Roszkiewicza i dyrektor Łagońskiej w Garwolinie nie wniosły nic nowego, a tylko podgrzewały napiętą sytuację. Dopiero przyjazd do Garwolina marszałka Struzika i obietnica przeanalizowania dotychczasowych działań dyrekcji Centrum w stosunku do szpitala w Garwolinie uspokoiła zdeterminowanych pracowników i rodziców. 4 czerwca wznowiono zawieszoną działalność oddziału VI. Spokojnie było do 1 października.
Co dalej? Przewodnicząca związku jest spokojna, bo marszałek Struzik obiecał utrzymanie szpitala, a nawet jego rozwój. Radny Krzysztof Borkowski zapewnia, że będzie robił wszystko, co w jego mocy, by do szpitala w Garwolinie powróciła normalność. Starosta Grzegorz Woźniak zapowiada zaś, że będzie, jak do tej pory, wspierał załogę szpitala w walce o słuszną sprawę.
Waldemar Jaroń