Historia
Po uchwałach sejmu niemego

Po uchwałach sejmu niemego

Pertraktacje między konfederatami a królem Augustem II trwały jeszcze na początku 1717 r. Wielką rolę odgrywał w nich mediator cara Piotra I książę Grigorij Dołgoruki, który skarżył się, że nic nie rozumie z traktatu napisanego w Węgrowie po łacinie.

Ostatecznie 21 stycznia uzgodniono tekst traktatu między konfederatami, królem, marszałkami i posłem rosyjskim. August II zatwierdził go 10 dni później.

1 lutego 1717 r. rozpoczął się tzw. sejm niemy. Taką nazwę uzyskał dlatego, że tylko 1 mówca – marszałek Ledóchowski – dopuszczony został do głosu, i to wyłącznie do zagajenia sesji. Wiadomo, że posłem z województwa podlaskiego na ten sejm był podstoli drohicki Wiktoryn Kuczyński, który tak o nim zapisał: „JMP marszałek konfederacjej przywitał KJM, odpowiedź od Tronu, konstytucje przeczytane, audiencja od wojsk koronnego i litewskiego, potym pan marszałek pożegnał KJM i zaraz poszliśmy do kościoła na Te Deum Laudamus z hukiem dział i strzelby różnej”. O treści traktatu prawie nie wspomniał, a zapowiadał on pokój powszechny i ogólną amnestię. Wojsko saskie musiało opuścić Polskę, o czym Kuczyński tak napomknął: „Zaraz też Sasi ruszyli się z Warszawy”. Król mógł zatrzymać przy sobie tylko 1200 żołnierzy gwardii. Prerogatywy hetmanów zostały ograniczone, ale liczebność wojska Rzeczypospolitej – także.

Wydaje się, że szlachta podlaska w większości zaakceptowała uchwały sejmu niemego. Świadczy o tym uchwalone 15 marca laudum sejmiku relacyjnego w Brańsku, zaczynające się od słów: „My rady, dygnitarze, urzędnicy ziemscy i grodzcy obywatele ziemi bielskiej województwa podlaskiego (…) za dyrektora koła naszego wielmożnego Piotra Orsettiego pułkownika JKM ci unanimi voce obrawszy, do wysłuchania wielmożnych posłów naszych ad rectificationen traktatu generalnego sejmem pacyficationis (…) przystąpiliśmy”.

Wprawdzie jeden z punktów traktatu wprowadzał stały podatek z dóbr szlacheckich na utrzymanie sił zbrojnych, ale liczebność tego wojska została poważnie ograniczona. Z województwa podlaskiego na pół roku (licząc od 1 lutego) wyznaczono następujące kwoty: z ziemi drohickiej – 62.616,23 złp, z ziemi mielnickiej – 15.034, 22 złp, a z ziemi bielskiej – 45.683,17 złp.

O stratach poniesionych w regionie podlaskim może świadczyć taryfa zaprzysiężonych dymów z dóbr bialskich Radziwiłłów. Jeśli w 1702 r. dobra te miały 1807 dymów, to w roku 1717 było już ich tylko 1370. W rejestrze podymnego z powiatu brzeskiego zapisano, że tylko po 1 dymie w majętności Kopina posiadali przedstawiciele drobnej szlachty Stanisław Skolimowski i Stanisław Domański. W posiadłości Dobryń i Wólka Dobryńska Konstanty Witanowski dysponował również tylko 2 dymami, podobnie jak Jan Bajerski w Rogoźnicy. Wydaje się, że słuszna była decyzja ludności Sycyny, aby na czas epidemii uciec z tej wioski i dopiero po latach powrócić. W 1717 r. wykazano, że Piotr Witanowski dzierżył ją z 21 dymami, co kwalifikowało go do średnio zamożnej szlachty. Słabo gospodarowali osadzeni koło Łomaz Tatarzy. 44-włókowe Koszoły Bielaka dawały 4.000 złp rocznego dochodu, co przy żołdzie stacjonującej tam lekkiej 125- konnej chorągwi pobierającej w 1717 r. 9.250 złp, nie było sumą zbyt dużą.

Mimo wielkich szkód poniesionych od przechodzących i kwaterujących wojsk, trzeba podkreślić wielką ofiarność podlaskich obywateli na rzecz zagrożonej upadkiem szkoły średniej w Drohiczynie. Podkomorzy Wiktoryn Kuczyński, a także sędzia drohicki Kazimierz Krasnodębski i podskarbi wielki koronny( mający swoje dobra na Podlasiu) Maksymilian Ossoliński ofiarowali po 1000 złp na wymurowanie nowego gmachu tamtejszego kolegium jezuickiego. Znaczną ofiarę złożył także podstoli podlaski Jan Krasnodębski. Młodzież szkoły drohiczyńskiej nie zapomniała o swych dobrodziejach. Odpłaciła się im pokazowymi uczonymi dysputami, mowami i hymnami pochwalnymi. Niektóre z nich ogłoszono drukiem, np. panegiryk „Dapes bonorum na cześć Jaśnie Wielmożnego Pana Jana Krasnodębskiego podstolego podlaskiego”, opublikowany w tym samym roku.

Inni wielcy właściciele na Podlasiu również odznaczali się dużą ofiarnością na cele religijne. Wiosną tego roku właściciel Kodnia Jan Sapieha w obecności infułata Putkowskiego i wielu panów świeckich, złożywszy 6.000 złp na ręce rektora brzeskiego kolegium Ojców Jezuitów ks. Antoniego Sawickiego, za zgodą jego oraz wizytatora i viceprowincjała Jezuitów w Polsce ks. Reinholda Gerta, ufundował przy Infułacji Kodeńskiej osobny urząd kaznodziei z tego zakonu do pomocy w miejscowej szkole, parafialnym kościele i cerkwi unickiej. Natomiast były wójt łosicki Atanazy Miączyński złożył jako votum do obrazu na Jasnej Górze drogocenną wysadzoną diamentami koronę.

Józef Geresz