Komentarze
Pod sznurek

Pod sznurek

TVP HD powtarza od jakiegoś czasu cykl programów Wojciecha Cejrowskiego „Boso przez świat”. Znany i lubiany dziennikarz, w niekonwencjonalny sposób oprowadzający widzów po nieodkrytych zakątkach Amazonii, Ameryk Łacińskiej, Afryki, tym razem zaprosił nas do … więzienia.

Motywacja była prosta: to świat szczególny, dziki, mający specyficzny mikroklimat, język, nietolerujący nowicjuszy, którzy nie potrafią wejść w jego logikę. Aby się tu poruszać, trzeba poznać szczegółowe zasady w nim obowiązujące. Jedną z nich jest grypsera, czyli specyficzna gwara więzienna. Nauczenie się jej nie jest prostym zadaniem. Aby sobie je ułatwić, pan Wojciech pooklejał wszystkie przedmioty w celi małymi, samoprzylepnymi kartkami, na których znalazły się nazwy przedmiotów, wyposażenia sali, zasady korzystania z różnych jej „dobrodziejstw” etc. Zapytacie Państwo: dlaczego ten ciut przydługi wstęp? Ano dlatego, że „bohaterami” felietonu będą właśnie owe etykietki.

Świat jest pełen etykietek. Mam na myśli nie tylko karki przyczepione do wszelkiego rodzaju przedmiotów, jakie można kupić w sklepie. Chodzi mi o takie, które nosimy w sobie: pomagające rozumieć siebie i ludzi wokół, świat coraz częściej przypominający dżunglę bądź (smutne to, choć prawdziwe) więzienną celę. Jest ich mnóstwo. Najgorsze, że tylko pozornie ułatwiają życie – w rzeczywistości jeszcze mocniej wiążą ręce, kneblują usta, zawężając krąg myślenia do gotowych kwestii, które już kiedyś ktoś wymyślił, powiedział, wprowadził w publiczny obieg…

Jesteśmy po brzegi wypełnieni gotowcami. Na każdą okazję mamy przygotowaną łatkę, którą  maskujemy wszystko, co nosi ślady choćby minimalnego pęknięcia pewności. Świat – nawet tak delikatne elementy jego struktury, jak wiara czy miłość – jest wciśnięty w schematy, wypełniony gotowymi osądami, oklejony etykietami. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej żyć! Stereotypy zwalniają z myślenia. Dają poczucie przynależności do określonej grupy społecznej. Sankcjonują intelektualne lenistwo, zlecając dociekanie prawdy mediom, tabloidom, fachowcom od wizerunku. W sferze religii niosą złudne przekonanie, że tradycja, poprawność, nominalność wystarczą do tego, aby kiedyś móc ze spokojem zameldować się u wrót raju. A że taka wiara jest martwa? Drobiazg…

Ze skutkami takiej postawy mamy do czynienia w kolejnych publikowanych sondażach, widać je w codziennych rozmowach Polaków na przystanku autobusowym, przyjęciu rodzinnym, w szkole i na uczelni. Ulubione dziedziny owych debat – wyróżniające się nasyceniem stereotypami – to oczywiście rząd, Kościół, księża, lekarze, poszczególni politycy, inne nacje itd. Argumenty „przeciw”, nawet jeśli się pojawiają, są eliminowane, ponieważ nie pasują do wizerunku oszołoma, pijaka, kaczysty, chciwca czy manipulatora, którego jedynym celem jest okradanie biednego Polaka. Czasy są takie, że mało kogo dziś stać na własne zdanie. Portale internetowe, stacje radiowe i gazety oferują łatwo przyswajalną, przetrawioną papkę informacyjną, zawierającą gotowe komentarze. Są odpowiednio sformatowane, aby potencjalny odbiorca nie miał problemu z wpasowaniem ich w swój poetykietowany świat. Ponieważ opakowanie jest atrakcyjne, forma prosta, ogół zwykle bez trudu łyka przekaz. A że czasem nieco rozmija się on z prawdą, cieniuje ją, przycina do zaplanowanego wcześniej szablonu? Noo, to drobiazg. Nie czepiajmy się szczegółów. Na kogoś, kto jest zbyt dociekliwy, czeka etykietka oszołoma. Niewielu zaryzykuje.

I tak błędne koło się zamyka. Więzienie staje się coraz ciaśniejsze. Ale przynajmniej wiadomo, jak się w nim poruszać. Niektórym to wystarczy. Dzięki Bogu, nie wszystkim.

Ks. Paweł Siedlanowski