Region
Połączyła ich wiara i nadzieja

Połączyła ich wiara i nadzieja

Głosków to czas zrzucania starej skóry, ćwiczenie duchowe, pierwszy krok na drodze ku doskonałości. Służy oczyszczeniu, aklimatyzacji, uczy wyrzeczenia, ascezy i pokory. To czas ciężkiej pracy, pozwalającej zapomnieć o przeszłości.

– Wszystko zaczęło się tutaj 30 lat temu za sprawą Marka Kotańskiego. Tu jest takie nasze małe monarowskie Betlejem, gdzie urodziła się cała koncepcja ratowania życia ludziom, którzy znaleźli się w kryzysie. Połączyła ich wiara, że można przezwyciężyć swój nałóg. Bez wiary nie da się tego zdobyć. W naszych ponad 160 placówkach w całej Polsce wyleczyło się przez ten czas 14.420 ludzi. To ogromna rzesza uratowanych – mówiła 6 września podczas rocznicowych uroczystości Jolanta Koczurowska, prezes Stowarzyszenia MONAR.

O wierze, twardych fundamentach i nowym początku nowego życia mówił też celebrujący rocznicową Mszę św. ks. Mariusz Zaniewicz z parafii Przemienienia Pańskiego w Garwolinie. Polowa Msza św. rozpoczęła obchody 30-lecia powstania ośrodka w Głoskowie w gminie Borowie. W czasie uroczystości odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą Markowi Kotańskiemu „Kotanowi”, twórcy nowych metod leczenia narkomanii. – Na tablicy, pod nazwiskiem Marka Kotańskiego umieszczono napis „Dawał z siebie innym”. Jakże znamienne są te słowa w odniesieniu do jego poświęcenia się potrzebującym. Nadawał ich życiu nowe oblicze, utrwalał w nadziei, że życie bez używek jest o wiele ciekawsze – mówił starosta garwoliński Grzegorz Woźniak, a wicestarosta Marek Chciałowski dodał, że istnieje wiele podobnych placówek w Polsce, ale Głosków jest tylko jeden, i to na terenie powiatu garwolińskiego, który jest przyjaznym i otwartym na wszelkiego rodzaju innowacje. W podobnym tonie wypowiadał się wójt gminy Borowie Wiesław Gąska.

W części artystycznej koncertował chór młodzieżowy, który działa przy Zespole Oświatowym w Borowiu i zespół Gospel z Ośrodka w Głoskowie.

Dlaczego Głosków?

15 października 1978 r. Kotański wyprowadził część pacjentów szpitala psychiatrycznego w Garwolinie do opuszczonego dworku w Głoskowie. Wraz z grupą podobnych mu terapeutów stworzyli nową metodę pracy z osobami uzależnionymi, która została nazwana społecznością terapeutyczną, wzorowaną w jakimś stopniu na niemieckim Synanonie. To zmieniło sposób patrzenia na rolę osób uzależnionych w procesie terapeutycznym. Do tej pory osoby pracujące z narkomanami tłumaczyły im jak powinny żyć – teraz podstawowym narzędziem pracy stać się miało wzajemne oddziaływanie pacjentów na siebie. Pod bacznym okiem terapeutów sami tworzyli zasady obowiązujące w ośrodku, zresztą samo słowo „ośrodek” jeszcze wtedy nie istniało. – To właśnie w Głoskowie powstawały zręby metody powielanej później w innych ośrodkach nie tylko monarowskich – powiedziała Elżbieta Zielińska, kierownik Ośrodka.

Głosków jest ośrodkiem matką. Spośród tych, którzy kończyli tu terapię, wywodziła się też kadra następnych ośrodków. Do dziś w Polsce i nie tylko z osobami uzależnionymi pracują 33 takie osoby. Na bazie domu w Głoskowie w 1982 r. powstało także stowarzyszenie MONAR.

Enklawa sensu i spokoju

A co o Ośrodku mówią jego podopieczni? – To nie tylko miejsce do odstawienia narkotyków. To duchowa szkoła. Jesteśmy w niej uczniami, a nie pacjentami czy więźniami. Chcemy się doskonalić. Choć każdy z nas jest inny, łączy nas wspólny cel: chcemy wyeliminować z siebie przyczyny brania narkotyków – mówi jeden z nich. – Staramy się uczyć jak najwięcej nowych rzeczy. Największą wartość ma to, czego jeszcze nigdy nie robiliśmy. Najważniejsze są chwile, kiedy przełamujemy się do tego, czego nie lubimy i co nas denerwuje – dodaje drugi. – Nie myślimy za dużo o swoich problemach, bo nic nowego nie wymyślimy. Zamiast tego pomagamy innym w pracy, wtedy nam również robi się lżej. Nie oczekujemy podziękowań, nagród i oklasków. Jesteśmy skromni, bo najwięcej warte są te uczynki, o których nikt nie wie. Prawdę o sobie poznajemy, kiedy inni nas nie oceniają, kiedy jesteśmy sami – uważa kolejny. A ostatni kończy: – Głosków to enklawa sensu i spokoju we współczesnym świecie. Doceniamy to, że się tutaj znaleźliśmy i nie traktujemy tego jako kary. Do Głoskowa przyjechaliśmy przede wszystkim dla siebie i leczymy się dla siebie. Jeśli ktoś nie chce podjąć wyzwania i zmierzyć się ze sobą, nikt go nie zatrzymuje.

Waldemar Jaroń