
Powołanie w powołaniu
Łózki, niewielką miejscowość należącą do parafii Drelów, opisuje słowami: - Moje rodzinne miejsce, do którego chętnie powracam i o którym myślę z sentymentem. Zanim opowie o celu misyjnego wyjazdu oraz stojącej za nim motywacji, sięga pamięcią do wczesnej młodości i odkrywania swojego powołania. - Bo na pewno nie urodziłam się w habicie - śmieje się s. Olga.
Ziarno zostało zasiane
Wychowała się w rodzinie katolickiej. – Ziarno zostało zasiane – podkreśla na wspomnienie domu rodzinnego oraz troski rodziców i dziadków o wzrost młodego pokolenia w duchu poszanowania tradycji i wartości chrześcijańskiej. – Do kościoła nie było daleko, więc albo chodziło się pieszo, albo jeździło rowerami. Należałam do scholki. Pamiętam też, że jako młodzi czuwaliśmy przy grobie Pańskim – zaznacza.
Drugi „zasiew” siostra łączy ze spotkaniem z werbistą o. Emilem Kałką, którego opowieści o posłudze misyjnej słuchała z zafascynowaniem. – Ziarno było zasiane – powtarza. – Choć zawsze sądziłam, że to nie dla mnie. Ot, marzenie nie do zrealizowania…
Po skończeniu liceum w Białej Podlaskiej O. Piluszyk wyjechała na studia do Warszawy. – Wybrałam kierunek rolniczy. Moi rodzice mają duże gospodarstwo – wyjaśnia. Wtedy też zrodziły się pierwsze wątpliwości i pytania o cel dalszej drogi. – Pewnego ranka obudziłam się z myślą: „co dalej i jaki sens ma moje życie?”. Wiedziałam, że muszę szukać odpowiedzi. ...
Agnieszka Warecka