Region

Pozbywanie się majątku?

Wyrazić zgodę na sprzedaż czy pozostawić w zasobach miasta i wyremontować?

Siedleccy radni musieli zdecydować, co zrobić z kilkoma mieszkaniami komunalnymi. Mowa o pojedynczych lokalach znajdujących się w blokach i kamienicach na terenie całego miasta. Zdaniem magistratu ich utrzymanie jest kłopotliwe, gdyż w danej wspólnocie mieszkaniowej samorząd ma jedynie od kilku do kilkunastu procent udziałów. Dodatkowo każdy z lokali wymaga remontu, który oszacowano na ok. 30-50 tys. zł. Pieniądze ze sprzedaży wskazanych mieszkań miałyby zostać przeznaczone na miejskie inwestycje. Obecny zasób mieszkań komunalnych, jak przekonywał prezydent podczas grudniowej sesji rady miasta, jest wystarczający, a przede wszystkim łatwiejszy do zarządzania.

Większość z lokali znajduje się w niedawno pobudowanych blokach komunalnych. 

– Ich sprzedaż to dla mnie pozbywanie się majątku miasta – rozpoczęła dyskusję Marlena Puzia. Zwróciła uwagę, że w porządku obrad znalazły się trzy projekty uchwał odrzucone przez radnych w listopadzie. – Dlaczego wracają niczym bumerang? Czy liczycie na to, że radni zmiękli i zmienią zdanie? Panie prezydencie, przyszła mi do głowy myśl, że zbywanie tak dużej liczby lokali naraz to jakby tworzenie funduszu wyborczego – zwróciła uwagę M. Puzia, zauważając, że kwoty ze sprzedaży nieruchomości nie zostały ujęte w budżecie, a proponowane do sprzedaży lokale znajdują się na niskich kondygnacjach, co ułatwia dostanie się do nich osobom starszym czy niepełnosprawnym. – Poza tym mają małą powierzchnię, co ułatwia ich utrzymanie osobom mniej zamożnym. Zarówno miesiąc temu, jak i teraz nie jestem w stanie wyrazić zgody na zbywanie lokali, które są bardzo potrzebne w zasobach komunalnych, a sprzedaż 30-metrowego mieszkania nie przyniesie aż tak ogromnych wpływów, o jakie musielibyśmy toczyć bitwę. Ważniejsze są aspekty społeczne – tłumaczyła radna, przypominając, że miasto posiada w swoich zasobach ponad 200 lokali komunalnych. – Po raz kolejny nie rozmawia się z radnymi. Proponuje nam się tylko jedno rozwiązanie, czyli zbycie niewygodnych mieszkań, bo we wspólnocie zostało jedno albo dwa, a miasto ponosi koszty. Uważam, że moglibyśmy inaczej gospodarować tym zasobem niż sprzedawać – podsumowała radna. 

 

Zainwestować i czerpać zyski

Gotowy plan na czerpanie zysków z nieruchomości przedstawił Maciej Nowak. – Miasto posiada dwie spółki ze 100% kapitałem: Siedleckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego i Agencję Rozwoju Miasta Siedlce. Zastanówmy się, czy nie byłoby rozsądne przekazywanie aportem niektórych mieszkań do spółki miejskiej, aby potem wynajmować je komercyjnie. Jeśli chodzi o pieniądze na remont, wystarczy, że sprzedamy jeden lokal i z tej kwoty odnowimy pięć innych, które możemy wynajmować na wolnym rynku. Jako miasto mamy zysk, bo nadal posiadamy te mieszkania – tłumaczył swój pomysł wiceprzewodniczący rady miasta. – Sprzedaje się tylko raz, wszyscy o tym doskonale wiemy – dodał M. Nowak. 

– Najlepsza inwestycja to inwestycja w nieruchomość – przekonywał Janusz Cabaj. – Zapytałem kilka osób, co by zrobiły, gdyby miały sporą ilość gotówki. Większość z nich odpowiedziała, że zainwestowałaby w zakup nieruchomości lub mieszkań. To bezpieczna lokata kapitału z zyskiem. Wyprzedaż zasobów miasta jest, moim zdaniem, bezzasadna. Mieszkanie, które wynajmujemy, przynosi zyski – podkreślił radny. Natomiast Robert Chojecki apelował, aby zostawić decyzję przyszłemu prezydentowi, który „być może będzie miał inny pomysł, a nieruchomości do tego czasu nie stracą na wartości”.

Ostatecznie radni z ośmiu proponowanych lokali zgodzili się na sprzedaż pięciu: przy ul. Młynarskiej, Piłsudskiego, Floriańskiej, Sobieskiego i 11 listopada. O wyniku głosowań decydowały jeden lub dwa głosy. 

 

Brak pomysłu na zagospodarowanie

Sporo emocji wywołał pomysł sprzedaży budynku przy ul. Świętojańskiej 4 sąsiadującego bezpośrednio z więzieniem. W kamienicy znajduje się jadłodajnia Caritas, apteka, straż miejska, która ma przenieść się do remontowanego gmachu przy ul. Prusa, oraz biura poselskie. – Pieniądze ze sprzedaży nieruchomości są niezbędne, by zakończyć inwestycję przy ul. Prusa – przyznał prezydent. Dodał, że budynek przy ul. Świętojańskiej znajduje się w gminnej ewidencji zabytków, a w związku z tym jego remont wiąże się z dodatkowymi kosztami. – Co do jadłodajni, Caritas od roku ma świadomość, że przygotowujemy się ewentualnie na zmianę lokalizacji – dodał Andrzej Sitnik. 

Zdaniem Mariusza Dobijańskiego budynek jest w tak opłakanym stanie, że lepiej byłoby się go pozbyć. – Jeżeli chcemy go użytkować na cele miejskie, miejmy świadomość, że w tę nieruchomość trzeba zainwestować mnóstwo pieniędzy. Pytanie, czy my jako samorząd jesteśmy zainteresowani, aby w ten budynek włożyć 10-15 mln zł, żeby mieć kilka pomieszczeń biurowych. Nie mamy pomysłu na tę nieruchomość. Lepiej, jeśli jest taka potrzeba, pobudować coś od nowa – stwierdził radny. M. Puzia zwracała uwagę, że budynek znajduje się w świetnej lokalizacji, co może przynosić dochody. – W kwestii pieniędzy na remont można skorzystać z różnych programów dofinansowujących rewitalizację zabytków – zauważyła radna. Z kolei M. Nowak zastanawiał się, co stanie się z jadłodajnią. – Caritas wydaje ponad 10 tys. posiłków. Gdzie to się będzie odbywało? Może warto byłoby poznać ich opinię. Jeżeli pozbędziemy się tego lokalu, będzie to, moim zdaniem, dużym błędem – zauważył wiceprzewodniczący rady miasta. Prezydent zapewnił, że porozmawia z Caritasem, aby znaleźć dogodny lokal. 

Argumenty prezydenta nie przekonały radnych, którzy nie zgodzili się na sprzedaż budynku przy ul. Świętojańskiej. 

HAH