Aktualności
Prawdziwie wierzących poznaje się w trudzie

Prawdziwie wierzących poznaje się w trudzie

Słowa dzisiejszej Ewangelii wydają się przewrotne. Jezus, który jest symbolem pokoju, podczas ostatniej wieczerzy użył słów: „Pokój wam”.

Wypowiadał je też w innych sytuacjach, spotykając się z apostołami i uzdrowionymi. Dzisiaj mówi: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam”.

Musimy jednak dobrze rozumieć te słowa. Pan Jezus nie mówi, że chciałby podziałów, wojny, rozłamu. Pan Jezus chce naszego zbawienia. Wie jednak, że nie zawsze będzie tak, jak my tego chcemy. Syn Boży w momencie przyjmowania chrztu ma świadomość, ile będzie musiał wycierpieć. By zbawić świat, pokornie oddał swoje życie na krzyżu.

Nie zawsze, gdy będziemy zbliżać się do Boga, gdy będziemy pogłębiać naszą wiarę, inni będą to rozumieli. Musimy liczyć się z faktem, że ojciec, syn czy córka mogą nie podzielać naszego entuzjazmu wiarą, naszego poświęcenia, wytrwałości czy bezgranicznej miłości. Wchodząc w głęboką relację z Bogiem i Jego Synem, musimy się liczyć z niezrozumieniem wśród bliskich. I w drugą stronę – być może my jesteśmy w tej chwili dalej od Boga. Może my nie rozumiemy zachowań naszych najbliższych, którzy odkryli sens wiary, modlitwy i bycia blisko Stwórcy. Zastanówmy się, czy nie jesteśmy powodem rozłamu w rodzinie tylko dlatego, że ktoś nam bliski oddaje się Bogu.

Jest takie powiedzenie: „przyjaciół poznaje się w biedzie”. Parafrazując je, można stwierdzić, że prawdziwie wierzących poznaje się w trudzie. Kto najgłośniej krzyczał: „na krzyż z Nim”, gdy Jezus stał przed Piłatem? Ci, którzy przez poprzednie trzy lata słuchali z zachwytem Jego nauk. Mimo że widzieli tyle cudów, byli świadkami niesamowitych zdarzeń, w trakcie sądu podburzeni przez tłum szybko o tym zapomnieli. Ilu było świadków ostatniego tchnienia na krzyżu Syna Bożego? Garstka. Dlatego Jezus jest świadomy niezrozumienia, podziałów, niezgody z powodu wiary.

Pan Jezus przyszedł rzucić ogień na ziemię i chciałby, by już zapłonął. Mimo cierpień, udręki, osamotnienia był wytrwały do końca ziemskiego życia. I nas zachęca, pomimo niezrozumienia, odrzucenia i lęku, byśmy wytrwali w wierze. Byśmy nie ostygli w swoich postanowieniach. By płonął w nas ogień wiary, nadziei i miłości. My już nie jesteśmy sami jak On, który w samotności pokonał strach, przeciwności i odrzucenie. Możemy każdy krzyż pokonywać razem z Nim, bo – jak mówi – „słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie”.

Katarzyna i Tomasz Furtakowie