Historia
Protesty po zawarciu traktatu brzeskiego

Protesty po zawarciu traktatu brzeskiego

Od 1 maja 1917 r. bialskim inspektorem etapowym był gen. Albert von Waldersee. Jego poczynania cechowała szczególnie antypolska działalność. Był bezwzględny w ściąganiu kontyngentów. 14 sierpnia nakazał chłopom, aby przekazali ¼ zbioru zbóż najlepszej jakości w stanie suchym i czystym.

Podjął on na szeroką skalę inwigilację środowiska ziemiańskiego, inteligencji i duchowieństwa rzymskokatolickiego, czego rezultatem były liczne zatrzymania na Podlasiu. W połowie 1917 r. aresztowano pod zarzutem prowadzenia polskiej agitacji ks. Łudwika Bernatta z Białej Podlaskiej, komendanta OSP Franciszka Hajkowskiego i Wroczyńskiego - właściciela majątku Wólka Nosowska. Podczas rewizji w domu Wroczyńskiego żandarmi znaleźli brudnopis skargi do Tymczasowej Rady Stanu z opisem nadużyć władz okupacyjnych. F. Hajkowski oprócz pracy w OSP i POW pełnił rolę nauczyciela w Czuryłach.

Tak scharakteryzował go Sz. Ciekot: „rozważny chociaż młody, energiczny, niezły mówca”. Poza swymi obowiązkami w szkole oddał się bez reszty pracy społecznej i organizacyjnej. Latem 1917 r. młodzież w Czuryłach postanowiła wystawić sztukę pt. „Legioniści”. Sztukę tą mieli zagrać peowiacy. Złożyli podanie do niemieckiego naczelnika powiatu siedleckiego o zezwolenie. Złożono jeden egzemplarz do cenzury. Pozwolenie uzyskano. Ciekot zapisał: „Przedstawienie urządziliśmy w stodole mojego ojca. Na klepisku zrobiliśmy scenę, zaś podwórze przed stodołą było widownią. Widzów było bardzo dużo, szli wszyscy, aby dochód był duży, gdyż był przeznaczony na wykończenie remizy strażackiej. W sztuce tej potrzebne były karabiny. Zrobiliśmy je sami z drzewa, odpowiednio malując. Całe przedstawienie udało się bardzo dobrze, dochód mieliśmy nadspodziewany. Jednak karabiny narobiły nam kłopotu, albo był jakiś szpicel niemiecki czy też donosiciel, dość że przyjechali w nocy po przedstawieniu żandarmi niemieccy i aresztowali naczelnika straży Hajkowskiego. Ja zaś następnego dnia otrzymałem wezwanie, abym się stawił do naczelnika powiatowego. Po przybyciu do Siedlec zostałem przyjęty przez owego naczelnika [był to baron von und zu Mannsbach – JG], który zaczął mi robić wymówki, że jako prezes straży dopuściłem do tego, że na przedstawieniu w Czuryłach demonstrowaliśmy karabiny (…). Groził przy tym, że będzie zmuszony rozwiązać nam straż pożarną i że ja mogę ponieść odpowiednią konsekwencję”. Mimo iż Ciekot wyjaśnił, że karabiny były z drewna, naczelnik kazał je sobie przywieźć do obejrzenia.

W tym czasie, gdy w powiecie siedleckim można było grać takie sztuki, na terenie Ober-Ostu szalały konfiskaty. W powiecie włodawskim w ostatnim kwartale 1917 r. dwukrotnie przeprowadzono rekwizycje koni. We wsi Halasy w komendanturze międzyrzeckiej komendant nakazał ludności dostarczenie 1 tys. pudów mięsa (ponad 10 ton). Chłopi nie mogli się z tego wywiązać, gdyż w ich posiadaniu było zaledwie 350 sztuk krów i około 200 jałówek. W powiecie konstantynowskim mieszkańcy musieli oddać nieodpłatnie wyrabiane domowym sposobem płótno lniane. W tym powiecie i bialskim w celu pozyskiwania drewna okupanci zbudowali tartaki i kolejkę wąskotorową do Stasinowa i lasów kijowieckich. Przy pracach tych zatrudniano rosyjskich jeńców wojennych i okolicznych chłopów.

9 lutego 1918 r. w Brześciu Niemcy i Austro-Węgry zawarły pokój z Ukrainą i podpisano traktat oddający Chełmszczyznę i Podlasie państwu ukraińskiemu. Państwa centralne przyznały Ukrainie za dostawę 1 mln ton zboża obszar większy niż teren wcześniejszej guberni chełmskiej. Granica zachodnia biegła wzdłuż linii: Biłgoraj, Szczebrzeszyn, Puchaczów, Radzyń Podlaski, Międzyrzec Podlaski, Sarnaki, Mielnik, Wysokie Lit., Prużana.

13 lutego Rada Regencyjna sprawująca od października namiastkę najwyższej władzy w Królestwie Polskim wydała orędzie do narodu i nazwała w nim traktat brzeski nowym rozbiorem Polski.

Siedlecka Rada Miejska uchwaliła 16 lutego rezolucję potępiającą układ niemiecko-austriacko-ukraiński i wezwała całą ludność miasta do zamanifestowania swego oburzenia. Nazajutrz zamknięto wszystkie sklepy, biura i szkoły polskie. Tego dnia po nabożeństwie ks. kan. Scypio del Campo wyjaśnił znaczenie zawartego traktatu, po czym wyszedł z kościoła i ruszył z pochodem ulicą Warszawską w stronę więzienia. Na czele niesiono trzy sztandary: PPS, NZR i Peowiaków. Koło Syndykatu Rolniczego padły okrzyki „zwolnić więźniów politycznych”, „precz z Niemcami”. Z bram wypadło wojsko niemieckie i zaczęło bić ludzi lancami po głowach. Drzewce sztandaru peowiaków zostały złamane, a sztandar zabrany na posterunek milicji. W nocy peowiacy wykradli go i odnieśli na przechowanie do gimnazjum dyr. Asłanowicza (stał się sztandarem szkolnym). Gubernator von Zedlitz wydał ostrzeżenie, a 16 lutego ogłoszono zakaz stania i przechodzenia w grupach większych niż dwie osoby. Podano wykaz kar od grzywny 10 tys. marek polskich do kary śmierci.

Przeciwko oderwaniu Chełmszczyzny od Polski ostro zaprotestowali również mieszkańcy Łukowa. Na znak dezaprobaty rada miasta wezwała ludność do przerwania pracy. Na terenie gm. Żelechów w akcjach protestacyjnych przeciwko traktatowi brzeskiemu wzięli udział działacze PSL, podobnie było w Garwolinie. 18 lutego władze okupacyjne aresztowały komendanta POW w Żelechowie Ludwika Pudłę ps. Skrzetuski za udział w proteście przeciw oderwaniu Chełmszczyzny. Był więziony w Garwolinie i Siedlcach. Przeciw dopuszczeniu działaczy ukraińskich na Podlasie zaprotestowała grupa mieszkańców Parczewa z ks. Tramercourtem na czele. Przesłali oni petycję do Koła Polskiego w Wiedniu. Również struktury PSL w Uścimowie i Ostrowie nadesłały 20 lutego protest do Rady Regencyjnej po zawarciu traktatu brzeskiego. Protest przeciwko akcji ukraińskiej wysłali też członkowie POW w Milanowie.

Józef Geresz