Kultura

Przez Siedlce – raz jeszcze

Co warto zobaczyć w Siedlcach? I skąd pomysł na nowe wydanie znanego i cenionego przewodnika? - w rozmowie z jego autorem ks. kan. Henrykiem Drozdem.

„Bo w Siedlcach to przyjezdnym nie ma czego pokazać...” - skarżą się nieraz mieszkańcy. Tymczasem lektura przewodnika pt. „Z Drozdem i Zbirkiem przez Siedlce” przekonuje, że jest wprost przeciwnie. Proszę Księdza, mamy się czym pochwalić?

Myślę, że przewodniki, takie jak ten, są właśnie po to, by dementować spłaszczone spojrzenie na nasze miasto. Jego kilkusetletnia historia jest bogata. Mimo wojen i pożarów spotykamy jej ślady, o których trzeba mówić i pisać.

To przecież w Siedlcach stoją budowle wielkich architektów światowej sławy: Henryka Marconiego, Antoniego Corazziego, Zygmunta Vogla, Mariana Lalewicza czy Stanisława Zawadzkiego. W naszym mieście są placówki, których zadaniem jest przechować dziedzictwo historii. Mam tu na myśli trzy siedleckie muzea: Muzeum Regionalne, Muzeum Jana Pawła II, a przede wszystkim – Muzeum Diecezjalne z przekrojem dzieł sztuki od gotyku po czasy współczesne. Wśród nich są dzieła wielkich mistrzów światowej sławy, jak El Greco, Velasquez, Jose de Ribera, oraz polskich mistrzów pędzla: Olgi Boznańskiej, Juliusza Kossaka, Małgorzaty Łady-Maciągowej czy Tadeusza Konicza. Również sztuka współczesna ma się w Siedlcach dobrze. Możemy ją oglądać w miejskich galeriach: Galerii Fotografii Fokus, Małej Galerii Sztuki przy sali „Podlasie” czy też w Galerii „w Bramie” i „Piękna 7”.

 

Autorom gratuluję i pomysłu, i jego realizacji! Publikacja, o której rozmawiamy, to wydanie drugie, uzupełnione. Zanim spytam, o jakie nowinki i ciekawostki, proszę o przypomnienie, skąd pomysł, by o Siedlcach opowiedzieć w tak przystępnej formie: merytorycznie, ale też z humorem?

To historia sprzed ponad 20 lat – z czasów, gdy kierowałem Muzeum Diecezjalnym. Często proszono mnie wówczas, abym przybywającym do Siedlec grupom pokazał nie tylko zbiory muzealne, lecz także nasze miasto i jego atuty. Nie byłem „zawodowym” miejskim przewodnikiem, dlatego starannie przygotowywałem listy obiektów oraz notatki o historii ciekawych miejsc. Za namową przyjaciół zapiski i własne fotografie przekształciłem w mały przewodnik, proponując odwiedzającym nasze miasto dziewięć turystycznych tras. Pan Mirosław Andrzejewski, mój dawny sąsiad z osiedla Tysiąclecia, zgodził się, aby jego rysunki były ozdobą przewodnika. Dowcipy odpowiadające treści wykorzystałem z własnego zasobu, jaki powstał przy redagowaniu przez 22 lata szpalty z humorami w tygodniku „Opiekun” wydawanym przy sanktuarium św. Józefa w Siedlcach. Poręczna książeczka o wymiarach 11 x 20 cm ukazała się drukiem pod koniec 2017 r.

 

Zdradzi Ksiądz, jakie dodatkowe informacje trafiły do drugiego wydania?

Czasy się zmieniają – Siedlce także. Od 2017 r. do dziś przybyło wiele ciekawych miejsc. Wymienię je losowo: zrewitalizowany park Aleksandria, a w nim nowe rzeźby, altana koncertowa i trasy edukacyjne. Pojawił się nowy tunel pod siedlecką koleją, ułatwiający kontakt z południową częścią miasta, i stojący w pobliżu pomnik pamięci poległych kolejarzy. Przed torami znajduje się pięknie odnowiony dworzec, a za nimi – centrum przesiadkowe, piętrowy parking i nowoczesna siedziba 18 Dywizji Zmechanizowanej WP. Przy wejściu na plac bankowy widnieje tablica poświęcona bitwie warszawskiej 1920 r., a na murze więziennym są nowe murale i tablica przypominająca pobyt w Siedlcach Wincentego Witosa. Ponadto: nowa fontanna na pl. Sikorskiego, odnowiony „Jacek”, zegar słoneczny na placu rektoratu Uniwersytetu w Siedlcach, ławka ks. Ignacego Skorupki przy kolumnie toskańskiej, mural Władysława Rawicza na ścianie Szkoły Podstawowej nr 5 – i to nie jest pełna lista nowości…

 

To sami mieszkańcy upominali się o dodruk? Z tym pytaniem wiąże się kolejne: siedlczanie lubią mieć wiedzę o swoim mieście?

Wśród mieszkańców Siedlec są niewątpliwie pasjonaci historii, którzy nie przegapią żadnej okazji do zdobycia wiedzy o naszym grodzie. Przewodniki nabywają siedlczanie, ale rzadko dla siebie, raczej jako niedrogą, a atrakcyjną pamiątkę dla bliskich i znajomych, którzy do Siedlec przybywają w odwiedziny.

A czy nowa edycja jest odpowiedzią na głosy mieszkańców? Myślę, że tak. Prawa rynku są bezwzględne. Wydawnictwo odpowiedzialnie bierze na siebie ciężar kosztów wydania, bacząc, by nakład nie był makulaturą, ale towarem, na który czekają odbiorcy.

 

Co dla Księdza jako autora było największym odkryciem i zaskoczeniem w pracy nad książką o Siedlcach?

Najbardziej zaskoczyło mnie bogactwo historii, jakie w tym roku na nowo odkryłem na jednym z placów szkolnych. Przy SP nr 5 (ul. gen. Orlicz-Dreszera 3) stoi pomnik bohatera powstania styczniowego Władysława Rawicza. Nasze miasto i „Piątka” przygotowują się do obchodów 100 rocznicy jego wzniesienia, która przypada w 2025 r. Podczas rozmowy z uczniami z klas VII i VIII dowiedziałem się, że to niejedyne atuty tego miejsca. Dziewczęta i chłopcy opowiadali o „dębach pamięci”, jakie tu zasadzono, kamieniu z czasów PRL-u i orle bez korony, wreszcie o kapsule czasu ukrytej w 2018 r. Nabrałem tam szacunku dla nauczycieli, którzy potrafili zainteresować młodych historią tego miejsca.

 

Kolekcjonerzy przewodników „Drozda i Zbirka” wiedzą już, co warto zwiedzić w mieście i gminie Siedlce, ale też w sąsiednich gminach: Wodynie, Skórzec, Kotuń, a nawet Łuków… Podczas spotkań autorskich rozmawiacie z mieszkańcami. Widać zainteresowanie historią małych ojczyzn?

Ze spotkań autorskich, jak i prywatnych rozmów wynika, że zainteresowanie lokalną historią bywa różne. W ostatnich latach znacznie ono wzrosło z zaskakujących przyczyn. Dobrze zorganizowani i współdziałający ze sobą mieszkańcy wsi mają szansę na uzyskanie dużego dofinansowania do poprawy jakości dróg i ulic, obiektów publicznej użyteczności oraz do rewitalizacji zabytkowych budynków mieszkalnych i sakralnych, tych małych i większych, z różnych programów krajowych i UE. Jednym z warunków jest uzasadnienie ich historycznej wartości. By ją uzasadnić, trzeba ją poznać. To dlatego dziś wiele obiektów zyskało nowy blask, a ich historia została odświeżona w ludzkiej pamięci.

 

Przypomnijmy, skąd pomysł całej serii i jak sprawdza się praca w duecie ze „Zbirkiem”?

Równie dobrze zamiast serii książeczek można byłoby stworzyć jeden opasły wolumin. Byłby on jednak niepraktyczny. Poręczna lekka książeczka o grubości nieprzekraczającej 1 cm wszędzie się zmieści: do męskiej kieszeni i damskiej torebki. Opisywanie miejscowości w granicach jednej gminy jest umowne. Ułatwia zachowanie „terytorialnego” porządku w propozycjach tras turystycznych.

Duet z panem Mirkiem Andrzejewskim trwa już siedem lat. Jego rysunki nadają lekkość poszczególnym tomikom, mimo że nie są wykonywane specjalnie do potrzeb serii „Z Drozdem i Zbirkiem”. Ich wielka liczba i różnorodność tematyczna pozwalają na wybranie odpowiednich rysunków do tematyki zawartej w treści przewodników.

 

Co w planach? Jak daleko zamierzają wyruszyć „Drozd ze Zbirkiem”? Znam wiele osób, które -zainspirowane przewodnikiem – wyruszają np. na rowerowe wyprawy, poznając okolice.

Jestem mile zaskakiwany opowiadaniami o szczegółach, które „podsiedleccy” turyści zobaczyli, dodając do nich nowe wątki. To dzięki nim powstaje materiał do następnego uzupełnionego wydania, za który wszystkim już dziś bardzo dziękujemy!

Zgodnie z życzeniem wydawnictwa Unitas powoli kształtów nabiera turystyczna trylogia „Z Drozdem i Zbirkiem przez pogranicze”. Opowiadać ona będzie o miejscowościach diecezji siedleckiej leżących w gminach przygranicznych (przylegających do rzeki Bug) od Konstantynowa do Uhruska. Jeśli Bóg pozwoli, prace nad pierwszym tomikiem tej trylogii zostaną zakończone we wrześniu br. Nosi on roboczy podtytuł „Tom. I. Rajd przez trzy gminy Konstantynów, Janów Podlaski i Rokitno”.

 

Gratuluję pomysłu! I czekamy na promocję kolejnego przewodnika.

AW