
Ratunek w siedmiu słowach
„Wieczorem, kiedy byłam w swojej celi, ujrzałam Anioła, wykonawcę gniewu Bożego” - zapisała s. Faustyna w swoim „Dzienniczku” pod datą 13 września 1935 r. Była to wizja, która na zawsze zmieniła nie tylko jej życie, ale również duchowość całego Kościoła. Stała się początkiem jednej z najbardziej znanych modlitw współczesnego chrześcijaństwa - Koronki do Miłosierdzia Bożego.
– Gdy czytam fragment, w którym s. Faustyna opisuje to niezwykłe objawienie, za każdym razem porusza mnie zdanie: „Z taką mocą wewnętrzną jeszcze nigdy się nie modliłam”. To jest jej pierwsza modlitwa koronką. Nie przypuszczała, że tymi słowami ludzie na całym świecie wyproszą miliony łask, co jednocześnie pokazuje, jak miła Jezusowi jest ta modlitwa – podkreśla s. Gaudia Skass, rzecznik Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
Nie łagodny staruszek, ale odpowiedzialny Ojciec
„Był w szacie jasnej z promiennym obliczem, obłok pod jego stopami, z obłoku wychodziły pioruny i błyskawice do rąk jego, z ręki jego wychodziły i dopiero dotykały ziemi”. – S. Faustyna musiała być przerażona, bo zaczyna go błagać, aby nie karał ludzkości – zauważa s. Gaudia. – Mówi: zatrzymaj się, nie rób tego, my się nawrócimy. Widzi jednak, że nie może go powstrzymać, nie ma takiej mocy, mimo że była naprawdę umiłowana córką Boga i mogła uprosić wszystko. Tym razem jednak to nie zadziałało – dodaje. Nagle słyszy słowa Jezusa, które zaczyna powtarzać na głos: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata…”.
Modlitwa ma natychmiastowy skutek – anioł stracił moc: „nie mógł wypełnić sprawiedliwej kary, która się słusznie należała za grzechy”. Z taką mocą wewnętrzną jeszcze się nigdy nie modliłam jako wtenczas”. ...
Jolanta Krasnowska