Apostołka powołań, świadek miłości Bożej do człowieka, misjonarka,
która pragnęła wszystkich zaprowadzić do Boga, pragnąca świętości. W
takiej opinii odeszła do domu Ojca.
Takie słowa widnieją też na odwrocie zdjęcia Eleny Timokhiny, które rozdawano podczas jej pogrzebu. Była piękna nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Piękniała z każdym przeżytym dniem. Odbijała w sobie niezwykły Boży urok. Przyszła na świat na Syberii. Pochodziła z rodziny ateistycznej. Była modelką i prezenterką telewizyjną. Czerpiąc z życia, czuła jednak, że czegoś jej brakuje. - Poznałem ją w 2005 r., gdy pracowałem w Surgucie. Spotkaliśmy się na Mszy św. w intencji umierającego wtedy Jana Pawła II - wspomina ks. Jarosław Mitrzak. - Elena zaczęła regularnie przychodzić do naszej kaplicy.
Takie słowa widnieją też na odwrocie zdjęcia Eleny Timokhiny, które rozdawano podczas jej pogrzebu. Była piękna nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Piękniała z każdym przeżytym dniem. Odbijała w sobie niezwykły Boży urok. Przyszła na świat na Syberii. Pochodziła z rodziny ateistycznej. Była modelką i prezenterką telewizyjną. Czerpiąc z życia, czuła jednak, że czegoś jej brakuje. - Poznałem ją w 2005 r., gdy pracowałem w Surgucie. Spotkaliśmy się na Mszy św. w intencji umierającego wtedy Jana Pawła II - wspomina ks. Jarosław Mitrzak. - Elena zaczęła regularnie przychodzić do naszej kaplicy.