Władzom rosyjskim wydawało się, że po straceniu ks. Brzóski nastanie błogi spokój.
Tymczasem na początku czerwca 1865 r. Andrzej Lasota, chłop z Róży Górnej, spotkał pięcioro uzbrojonych ludzi w stodole Jana Syroszka w Jamielnikach. Lasota twierdził, że puszczono go wolno dopiero wtedy, gdy złożył przysięgę, iż nie doniesie władzom. Wieśniak wkrótce jednak o tym zameldował.
Tymczasem na początku czerwca 1865 r. Andrzej Lasota, chłop z Róży Górnej, spotkał pięcioro uzbrojonych ludzi w stodole Jana Syroszka w Jamielnikach. Lasota twierdził, że puszczono go wolno dopiero wtedy, gdy złożył przysięgę, iż nie doniesie władzom. Wieśniak wkrótce jednak o tym zameldował.