Rozmaitości
18/2019 (1241) 2019-05-01
Rozmowa z Katarzyną Świątkowską, autorką książki „Mity medyczne, które mogą nas zabić”, praktykującym lekarzem.

Źródeł mitów przede wszystkim upatrywałabym w reklamach. Przykładem może być wiara, że kawa wypłukuje magnez. Skąd takie przekonanie? Ono nie wynika z rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych czy obserwacji pacjentów z hipomagnezemią, lecz właśnie z reklam suplementów magnezu. Wielu producentów, chcąc sprzedać swój produkt, stosuje zasadę: nastraszyć i zaproponować rozwiązanie, czyli swój preparat. Tymczasem kawę jako ważne źródło magnezu w diecie wymienia się w wielu opracowaniach i badaniach. Innym przykładem mogą być leki na grypę. Kiedy zaczyna się okres przeziębień, niemal każdy pacjent trafiający do przychodni zaaplikował już sobie reklamowany preparat. A to są środki, które - wbrew reklamom - nie leczą. Nie działają przyczynowo na wirusy odpowiadające za chorobę, mają często złożone składy.
18/2019 (1241) 2019-05-01
26 kwietnia w sali konferencyjno-widowiskowej przy Brzeskiej 41 w Białej Podlaskiej odbyła się debata na temat dramatycznej sytuacji w rolnictwie. W spotkaniu wzięło udział kilkudziesięciu hodowców.

Rozmowom przysłuchiwali się starosta bialski Mariusz Filipiuk, europoseł Krzysztof Hetman (PSL) i radny powiatowy Mateusz Majewski. Inicjatorem spotkania był Marek Sulima, przewodniczący komisji ds. rolnictwa w radzie powiatu bialskiego. Organizatorzy debaty zaprosili na nią także ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. - Do Białej Podlaskiej zapraszaliśmy go już dwukrotnie. Za pierwszym razem proponowaliśmy, by sam wybrał dogodny dla siebie termin. Zaproszenie na dzisiejsze spotkanie wysłaliśmy z trzytygodniowym wyprzedzeniem. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. To dla mnie żenujące. Minister nie chce się z nami spotkać ani spojrzeć nam w oczy. Oczekujemy szczerej rozmowy. Jego nieobecność pokazuje najlepiej, jak resort traktuje polskich rolników - mówi M. Sulima.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Cieszę się, że mogę tu dzisiaj z wami być. Jesteście ważni ze względu na waszą historię i historię waszego miasta - takimi słowami powitał mieszkańców prezydent Andrzej Duda, który 25 kwietnia przyjechał do Łosic. Otwarte spotkanie odbyło się na placu przy parafii Trójcy Świętej.

Wcześniej prezydent Polski odwiedził starostwo, gdzie odbyło się zamknięte posiedzenie z udziałem samorządowców. Na zakończenie tego spotkania A. Duda otrzymał od burmistrza Mariusza Kucewicza ikonę z wizerunkiem Matki Bożej Przeczystej, a od starosty łosickiego Katarzyny Klimiuk płaskorzeźbę Matki Bożej i książki o historii ziemi łosickiej. W przemówieniu na placu przy parafii Świętej Trójcy Prezydent RP nawiązał do dziejów Łosic, podkreślając, iż miejscowość, która na prawie 50 lat straciła prawa miejskie przez to, że wychowała bohaterów walczących w powstaniu listopadowym i styczniowym i sprzeciwiających się caratowi, zasługuje, by odwiedziła ją głowa państwa, która osobiście chce powiedzieć „dziękuję”.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Być strażakiem ochotnikiem oznacza służyć ludziom, stać na straży bezpieczeństwa oraz działać w myśl maksymy: „Bogu na chwałę, ludziom na pożytek”. - To odpowiedzialna służba, która niejednokrotnie wiąże się z ratowaniem życia ludzkiego - podkreśla Mariusz Mikołajewicz, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Podnieśno w gminie Suchożebry.

Jedną z najstraszniejszych plag minionych wieków były pożary. Szczególnie duże spustoszenie czyniły na wsiach, gdzie budowano drewniane domy kryte słomą. Brakowało osób potrafiących gasić szalejący ogień. Z czasem coraz większą uwagę zaczęto przywiązywać do ochrony przeciwpożarowej, modyfikując prawo i powołując ludzi, których zadaniem była walka z ogniem. Pierwsze zorganizowane jednostki pożarnicze, będące prekursorami obecnej OSP, powstały w drugiej połowie XIX w. Obecnie w województwie lubelskim działa 1585, a w mazowieckim 1875 ochotniczych straży pożarnych.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Zwątpienie to częsty gość ludzkiego serca. Jego nieodłącznymi towarzyszami stają się lęk, obojętność, obawa przed porażką. Są ludzie, którzy podejmują walkę tylko wtedy, gdy mają pewność wygranej. Inni w ogóle do niej nie przystępują, biorąc w życiu wszystko, jak leci.

Wydaje się, że „filozofia białej flagi” zaczyna dziś dominować nie tylko na poziomie struktur politycznych, przemian społecznych (sprytnie przemyca ją do naszych umysłów inżynieria społeczna), ale w codziennych, zwyczajnych relacjach. Przy mnogości gotowców, ekspansji systemu klienckiego (dysponujesz określonym zasobem gotówki - kupujesz - masz) wielu ludzi przestało walczyć (z wyjątkiem tego, co niesie komfort, przyjemność) o cokolwiek: miłość, wierność, zasady. Nie walczą o świętość, ponieważ wydaje się zanadto abstrakcyjna. Podobnie jest z grzechem. Skoro wszystko staje się relatywne, zmienne, moralność zaś - na co zwrócił uwagę papież senior Benedykt XVI w swoim niedawno opublikowanym, znakomitym eseju - „może być określona wyłącznie przez cele ludzkiego działania” i nie ma nic absolutnie dobrego, jak też absolutnie złego - nie warto rozpoczynać bitwy. Bo i po co?
18/2019 (1241) 2019-05-01
13 starszych pań, jak mówią o sobie, z grupy śpiewaczej Białki, marzy, by wyjechać do mediolańskiej opery La Scala i usłyszeć światowej sławy głosy. Możemy im w tym pomóc, wpłacając pieniądze za pośrednictwem portalu zrzutka.pl. Potrzeba 40 tys. zł.

Młodość daje nam przyzwolenie nie tylko do tego, aby mieć marzenia, ale i siłę, by przekształcić je w rzeczywistość. Kiedy myślisz o starszych ludziach, jakie obrazy stają przed twoimi oczami? Przychodnia, rozmowy o lekach, samotność, smutek, zmęczenie? A może pyszne pierogi, kromka chleba z miodem i mlekiem w letnie wieczory pachnące sianem, ciepło babcinych uścisków i niezapomniane bajki czytane ci do snu? Zawsze powtarzałyśmy młodym, że nie tylko warto mieć marzenia, ale i nie rezygnować z nich. Mówiłyśmy to jako matki, babcie, nauczycielki czy członkinie lokalnej, wiejskiej społeczności. Natomiast nigdy nie pozwalałyśmy sobie nawet pomyśleć o tym, że my same też je mamy.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Przypowieść o synu marnotrawnym uchodzi za jedną z najpiękniejszych ilustracji Bożego miłosierdzia. Zachęca do wewnętrznej wędrówki, prowokuje do postawienia sobie pytań, a jednocześnie do zmiany. Tak było w przypadku Andrew J. Baumana, psychologa, któremu słowa z Ewangelii św. Łukasza pozwoliły poznać swoją historię i ocalić życie.

Kiedy rodzice Andrew postanowili się rozstać, miał zaledwie osiem lat. Skłonności homoseksualne i uzależnienie od leków i alkoholu ojca były powodem, dla którego pewnego dnia matka spakowała dzieci i zabrała je - jak to określiła - na wakacje. „Pamiętam, że spojrzałem przez tylne okno i zobaczyłem ojca płaczącego na podjeździe. Byłem zdezorientowany i zarazem miałem poczucie straty. Zachodziłem w głowę: «Dlaczego tata nie jedzie z nami na wakacje? Zawsze to on prowadzi vana podczas długich wypraw!» Rozpaczliwie próbowałem nadać sens światu, który w moich oczach właśnie stanął na głowie” - pisze w swojej książce „Wróć w ramiona Ojca. Jak miłość Boga nas przemienia”.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Święto Matki Bożej Dobrej Rady zatwierdzone przez papieża Benedykta XII w 1727 r. tylko o kilka dni poprzedza maj - przeplatany świętami maryjnymi i uznawany za miesiąc poświęcony Bożej Rodzicielce.

< Maryja obdarowana została mądrością pochodzącą od Ducha Świętego - świadczy o tym pełna rozwagi odpowiedź, jaką dała aniołowi zwiastującemu, że została wybrana na Matkę Syna Bożego: „Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego”. Była też „Stolicą Mądrości” - w niej bowiem zamieszkała Odwieczna Mądrość, czyli Boży Syn. Jako pośredniczka łask czuwa nad nami i wspiera dobrą radą. Pierwsza z nich wybrzmiała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek [Jezus] wam powie”. To do Matki Bożej zwracamy się w sytuacjach, gdy dopada nas ludzka bezradność, kiedy stajemy na rozdrożu. Już samo stwierdzenie „uciekamy się do Maryi”, które wręcz nasuwa się w takich momentach, zawiera w sobie element pewnej ekstremalności, ostateczności.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Pierwsza z dwóch zaplanowanych na ten rok kampanii wyborczych wkracza na ostatnią prostą. Na tablicach ogłoszeniowych, płotach, przydrożnych drzewach i słupach nieśmiało pojawiają się pierwsze plakaty i banery z twarzami pretendujących do europejskich salonów.

Przyszli europosłowie ostro szlifują języki obce, od czasu do czasu opowiadając rodakom, czegóż to nie zrobią w Brukseli w obronie polskich interesów. Wprawdzie kampania do Europarlamentu ma się nijak do tej, jaka czeka nas przed jesiennymi wyborami do parlamentu tubylczego, jednak obie są - jak to zauważył niedawno któryś z polityków - niczym połowy tego samego meczu. Kto strzeli więcej bramek w pierwszej, ma o wiele większe szanse na wygranie całego spotkania. Zatem by sprostać zadaniu, cały czas trzeba się starać, a każde niepowodzenie i stratę piłki na politycznym boisku natychmiast przekuwać w sukces. Naród w końcu musi wiedzieć, że całe dobro tego świata jest tylko i wyłącznie zasługą oddanych mu bez reszty prominentów.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Coroczne obchody majowego święta stanowią okazję nie tylko do wzmocnienia dumy z przynależności do polskiego narodu, bo wszak byliśmy prekursorami w dziedzinie ustanawiania nowego ładu politycznego i społecznego, ale są również możliwością postawienia sobie paru gorzkich pytań o nas samych, czyli Polaków.

W naszej historii, jak człowiek z własnym cieniem, łączą się elementy wielkości i elementy małości, wśród których największym jest zdrada własnej ojczyzny. Majowe rozdarcie pomiędzy ustanowieniem konstytucji trzeciomajowej a aktem zdrady targowickiej oddaje owo „ucieniowienie” naszych dziejów w stopniu chyba najdoskonalszym. Jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, iż w dzisiejszych czasach samo słowo „zdrada narodowa” zostało cokolwiek umitologizowane, a właściwie jest narzędziem walki politycznej w doraźnych celach. I nie dotyczy to tylko prawej części naszej sceny politycznej i stojącego za nim elektoratu, ale używanie tego wyrażenia w walce politycznej znajduje swoje zastosowanie w każdym zakątku naszego państwa (np. Marek Borowski niedawno nazwał rząd PiS „rządem zdrady narodowej”).