15 maja w kościele św. Jana Pawła II w Siedlcach odbędzie się koncert
poetycki pt. „Święci” w wykonaniu Marcina Stycznia i gitarzysty Tomasza
Pfeiffera.
29 maja w kościele w Przegalinach Dużych odbędzie się Przegląd Pieśni i
Piosenki Religijnej dla Dzieci i Młodzieży. Zainauguruje go Msza św. o
11.30, po której rozpoczną się przesłuchania.
To dzięki rodzinie i w niej może wzrastać Chrystusowa owczarnia,
wspólnota Kościoła. Może wzrastać wzajemna miłość, zaufanie, które
tak bardzo jest potrzebne w każdej rodzinie - mówił bp Kazimierz
Gurda w homilii podczas Mszy św. będącej centralnym punktem
Diecezjalnego Dnia Rodziny w Parczewie. Tego dnia odczytany został
też akt powołania nowej diecezjalnej instytucji - Studium Życia
Rodzinnego.
W niedzielę 8 maja do sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin przybyli narzeczeni, małżeństwa i rodziny z dziećmi z całej diecezji. Tegoroczne spotkanie odbyło się pod hasłem „Oto Matka Twoja”. Witając przybyłych pielgrzymów, diecezjalny duszpasterz rodzin ks. kan. dr Jacek Sereda odniósł się do słów bł. Jakuba de Voragine, dominikanina żyjącego w XIII w., który zauważył, opierając się na cytatach z ksiąg mądrościowych, że osoby, które szukają zażyłości z Matką Jezusa, otrzymują od Niej cztery dobra. - Po pierwsze: Maryja udziela im Bożych dobrodziejstw. „Postanowiłem więc wziąć ją za towarzyszkę życia, wiedząc, że mi będzie doradczynią w dobrem, a w troskach i w smutku pociechą” (Mdr 8,9).
W niedzielę 8 maja do sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin przybyli narzeczeni, małżeństwa i rodziny z dziećmi z całej diecezji. Tegoroczne spotkanie odbyło się pod hasłem „Oto Matka Twoja”. Witając przybyłych pielgrzymów, diecezjalny duszpasterz rodzin ks. kan. dr Jacek Sereda odniósł się do słów bł. Jakuba de Voragine, dominikanina żyjącego w XIII w., który zauważył, opierając się na cytatach z ksiąg mądrościowych, że osoby, które szukają zażyłości z Matką Jezusa, otrzymują od Niej cztery dobra. - Po pierwsze: Maryja udziela im Bożych dobrodziejstw. „Postanowiłem więc wziąć ją za towarzyszkę życia, wiedząc, że mi będzie doradczynią w dobrem, a w troskach i w smutku pociechą” (Mdr 8,9).
Sala balowa zachowała ślady dawnej świetności. A park z ogrodami,
stawem i oficynami przypomina najlepsze XVIII-wieczne wzorce. Zespół
pałacowy w Dęblinie wciąż tchnie historią najmożniejszego rodu I
Rzeczypospolitej.
Niewiele jest małych miast, które mogą pochwalić się obiektami należącymi niegdyś do drugiej osoby w państwie. A taka sytuacja ma miejsce w Mieście Orląt. Chociaż współcześnie tamtejszy pałac jest zwyczajowo określany mianem Jabłonowskich (czas jakiś do tej rodziny należał), jego przynależność rodowa powinna być lokowana gdzie indziej. Największe zasługi dla stworzenia rezydencji położyli bowiem Mniszchowie, jeden z najbogatszych rodów w Rzeczpospolitej rządzonej przez Sasów i Stanisława Augusta Poniatowskiego. O dawnych właścicielach pałacu i powstawaniu samego założenia architektonicznego opowiedziała w Muzeum Sił Powietrznych historyk sztuki dr Alina Barczyk, goszcząc w placówce w ramach cyklicznych spotkań „Bliżej historii”.
Niewiele jest małych miast, które mogą pochwalić się obiektami należącymi niegdyś do drugiej osoby w państwie. A taka sytuacja ma miejsce w Mieście Orląt. Chociaż współcześnie tamtejszy pałac jest zwyczajowo określany mianem Jabłonowskich (czas jakiś do tej rodziny należał), jego przynależność rodowa powinna być lokowana gdzie indziej. Największe zasługi dla stworzenia rezydencji położyli bowiem Mniszchowie, jeden z najbogatszych rodów w Rzeczpospolitej rządzonej przez Sasów i Stanisława Augusta Poniatowskiego. O dawnych właścicielach pałacu i powstawaniu samego założenia architektonicznego opowiedziała w Muzeum Sił Powietrznych historyk sztuki dr Alina Barczyk, goszcząc w placówce w ramach cyklicznych spotkań „Bliżej historii”.
Początek maja to czas, kiedy często mówi się i pisze o strażakach
z racji ich święta. Przeglądając dokumenty zgromadzone w Archiwum
Państwowym w Siedlcach, natkniemy się na informacje o ochotniczych
strażach pożarnych z okresu dwudziestolecia międzywojennego.
Ciekawe informacje znajdujemy np. o strażakach z Łysowa. Dokumenty księgowe mówią o wyposażeniu łysowskiej straży. 27 listopada 1928 r. Fabryka Pomp oraz Narzędzi dla Straży Ogniowych Stanisław Trębicki w Warszawie wystawiła rachunek dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Łysowie na niebagatelną wówczas kwotę 1695 zł (nie dziwi więc, że strażacy dostali od tej kwoty 10% rabatu). Zakupy były poważne i obejmowały następujące pozycje (pisownia oryginalna): „1 Sikawka z cylindrami mosiężnymi 4 cale średnicy, łącznikami i prądownicą, z powietrznikiem żelaznym, z wężami, ssącym gumowym 3-1/2 mtr. długim i wylotowym parcianym 15 mtr., ze zwijadłem, drążkami wszystkimi drobnemi częściami, należącymi do kompletu - 950 zł.
Ciekawe informacje znajdujemy np. o strażakach z Łysowa. Dokumenty księgowe mówią o wyposażeniu łysowskiej straży. 27 listopada 1928 r. Fabryka Pomp oraz Narzędzi dla Straży Ogniowych Stanisław Trębicki w Warszawie wystawiła rachunek dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Łysowie na niebagatelną wówczas kwotę 1695 zł (nie dziwi więc, że strażacy dostali od tej kwoty 10% rabatu). Zakupy były poważne i obejmowały następujące pozycje (pisownia oryginalna): „1 Sikawka z cylindrami mosiężnymi 4 cale średnicy, łącznikami i prądownicą, z powietrznikiem żelaznym, z wężami, ssącym gumowym 3-1/2 mtr. długim i wylotowym parcianym 15 mtr., ze zwijadłem, drążkami wszystkimi drobnemi częściami, należącymi do kompletu - 950 zł.
Tworzenie nowego światowego ładu trwa w najlepsze. Czy jest to
odwieczna strategia światowej masonerii, to dzisiaj sprawa
drugoplanowa. Pewne jest tylko to, że w coraz szybszym tempie
postępuje próba ukształtowania i podziału świata na strefy wpływów i
oddziaływań.
Niszczenie cywilizacji zachodniej w tym zamierzeniu jest punktem zasadniczym, co widać po wydarzeniach zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na Starym Kontynencie. Dążenia do stworzenia w Europie superpaństwa o nieustalonej jeszcze nazwie i ustroju ruszyło z kopyta natychmiast niemal po zakończeniu pandemii. Do tej pory znajdowało się ono w sferze domysłów i ustaleń w zaciszu gabinetów europejskich urzędników, wspieranych przez teoretyczne i materialne pomoce pewnego emigranta węgierskiego pochodzenia żydowskiego, ale dzisiaj ujawnia się w wypowiedziach najważniejszych postaci europejskiego establishmentu. Plan ten, dość misternie do tej pory wcielany w życie, a obecnie dociskany z kolana, pozwala jednakże politykom poszczególnych krajów przeprowadzać operacje społeczne w imię własnych interesów.
Niszczenie cywilizacji zachodniej w tym zamierzeniu jest punktem zasadniczym, co widać po wydarzeniach zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na Starym Kontynencie. Dążenia do stworzenia w Europie superpaństwa o nieustalonej jeszcze nazwie i ustroju ruszyło z kopyta natychmiast niemal po zakończeniu pandemii. Do tej pory znajdowało się ono w sferze domysłów i ustaleń w zaciszu gabinetów europejskich urzędników, wspieranych przez teoretyczne i materialne pomoce pewnego emigranta węgierskiego pochodzenia żydowskiego, ale dzisiaj ujawnia się w wypowiedziach najważniejszych postaci europejskiego establishmentu. Plan ten, dość misternie do tej pory wcielany w życie, a obecnie dociskany z kolana, pozwala jednakże politykom poszczególnych krajów przeprowadzać operacje społeczne w imię własnych interesów.
Kiedy w maju 2011 r. w mediach pojawiła się wiadomość o zabiciu
przez Navy SEALs Osamy Bin Ladena, na ulice amerykańskich miast
wyległy tysiące ludzi świętujących w euforii ów „sukces”.
11 lat później wybuchła wojna na Ukrainie. Bezsensowna, tragiczna w skutkach, absorbująca uwagę ludzi na całym świecie. No bo przecież konfliktów zbrojnych (przynajmniej) w Europie w XXI w. miało już nie być. Komentatorzy życia publicznego zwracają uwagę na swoistą tabloidyzację sposobu mówienia, pisania o wojnie. Wpisuje się on w szerszy kontekst cywilizacyjny traktowania śmierci, którą próbuje się z jednej strony zepchnąć w niebyt, wstydliwie „opakować” w sterylność szpitali i klinik, oddzielić od mainstreamu (aby nie psuć nastroju żyjącym), z drugiej zaś: ośmieszyć ją, jej wizerunek sprowadzić do obrazków rodem z hollywoodzkich produkcji bądź wirtualnych strzelanek w grach komputerowych.
11 lat później wybuchła wojna na Ukrainie. Bezsensowna, tragiczna w skutkach, absorbująca uwagę ludzi na całym świecie. No bo przecież konfliktów zbrojnych (przynajmniej) w Europie w XXI w. miało już nie być. Komentatorzy życia publicznego zwracają uwagę na swoistą tabloidyzację sposobu mówienia, pisania o wojnie. Wpisuje się on w szerszy kontekst cywilizacyjny traktowania śmierci, którą próbuje się z jednej strony zepchnąć w niebyt, wstydliwie „opakować” w sterylność szpitali i klinik, oddzielić od mainstreamu (aby nie psuć nastroju żyjącym), z drugiej zaś: ośmieszyć ją, jej wizerunek sprowadzić do obrazków rodem z hollywoodzkich produkcji bądź wirtualnych strzelanek w grach komputerowych.
W naszej diecezji jest ich 12. Choć nie tworzą formalnej
wspólnoty, łączy je jedno: ich Oblubieńcem stał się Chrystus i do
końca swojego życia pragną żyć w czystości, odrzucając dobrowolnie
ponowne zamążpójście.
Gotowość do przyjęcia konsekracji to zarówno powołanie, jak i zadanie. To także piękny sposób na wypełnienie życia i samotności po śmierci współmałżonka. Przede wszystkim jednak stanowi dar od Boga, bo to On pociąga konkretne osoby do podjęcia takiej decyzji - przekonują cztery wdowy, które 30 kwietnia w siedleckiej katedrze przyjęły z rąk bp. Kazimierza Gurdy konsekrację. Do tego dnia przygotowywały się trzy lata, choć - jak przyznają - tak naprawdę czekały na niego całe życie. Halina Gryczan już jako młoda dziewczyna pragnęła pójść do zakonu. - Wtedy trzeba było mieć jednak zgodę rodziców i tzw. wyprawkę, a ja nie otrzymałam ani jednego, ani drugiego. Postanowiłam więc uczyć się dalej i zdobyć zawód, ale to niespełnienie nosiłam w sobie zawsze. Tylko na pewien czas zostało ono uśpione - opowiada.
Gotowość do przyjęcia konsekracji to zarówno powołanie, jak i zadanie. To także piękny sposób na wypełnienie życia i samotności po śmierci współmałżonka. Przede wszystkim jednak stanowi dar od Boga, bo to On pociąga konkretne osoby do podjęcia takiej decyzji - przekonują cztery wdowy, które 30 kwietnia w siedleckiej katedrze przyjęły z rąk bp. Kazimierza Gurdy konsekrację. Do tego dnia przygotowywały się trzy lata, choć - jak przyznają - tak naprawdę czekały na niego całe życie. Halina Gryczan już jako młoda dziewczyna pragnęła pójść do zakonu. - Wtedy trzeba było mieć jednak zgodę rodziców i tzw. wyprawkę, a ja nie otrzymałam ani jednego, ani drugiego. Postanowiłam więc uczyć się dalej i zdobyć zawód, ale to niespełnienie nosiłam w sobie zawsze. Tylko na pewien czas zostało ono uśpione - opowiada.
Drogi Młody Przyjacielu! Chcielibyśmy ci coś powiedzieć: „Bóg Cię
kocha”! Nie usłyszysz dziś lepszej wiadomości. Te trzy słowa potrafią
przemienić życie, tylko... trzeba je przyjąć na poważnie i z wiarą.
Może poczujesz zaskoczenie i zdezorientowanie, bo nigdy wcześniej tego nie słyszałeś. A może wręcz odwrotnie, odpowiesz: „już to słyszałem” albo zapytasz: „no i co z tego?”. Św. Jan Apostoł przekonywał, że Bóg jest miłością. To była główna myśl napisanej przez niego Ewangelii i listów. Myślisz, że pisał tylko teoretycznie? Nie! Pamiętasz, że w Ewangelii nazywał siebie „tym, którego Jezus miłował”? Czy to znaczy, że Chrystus pozostałych uczniów tylko lubił? Nie! Tak samo może powiedzieć o sobie każdy z nas. Zamiast imienia „Jan” wstaw swoje i… uciesz się tym umiłowaniem. Bóg ukochał nas nie tylko od momentu naszych narodzin. On znał nas i umiłował, kiedy pojawiliśmy się w Jego zamyśle. Ciebie i mnie nosił w swoim sercu jeszcze przed założeniem świata!
Może poczujesz zaskoczenie i zdezorientowanie, bo nigdy wcześniej tego nie słyszałeś. A może wręcz odwrotnie, odpowiesz: „już to słyszałem” albo zapytasz: „no i co z tego?”. Św. Jan Apostoł przekonywał, że Bóg jest miłością. To była główna myśl napisanej przez niego Ewangelii i listów. Myślisz, że pisał tylko teoretycznie? Nie! Pamiętasz, że w Ewangelii nazywał siebie „tym, którego Jezus miłował”? Czy to znaczy, że Chrystus pozostałych uczniów tylko lubił? Nie! Tak samo może powiedzieć o sobie każdy z nas. Zamiast imienia „Jan” wstaw swoje i… uciesz się tym umiłowaniem. Bóg ukochał nas nie tylko od momentu naszych narodzin. On znał nas i umiłował, kiedy pojawiliśmy się w Jego zamyśle. Ciebie i mnie nosił w swoim sercu jeszcze przed założeniem świata!