Po trzymiesięcznym okresie „nieczynności”, 13 czerwca 1872 r. do parafii Mszanna przybyło liczne wojsko. Przyjechał też dziekan Kalinowski z mianowanym parochem Lesiukiem.
Spostrzegłszy duchownego, zgromadzone przed świątynią kobiety zaczęły wołać: „Dajcie nam pasterza, a nie wilka, bo my wilka wypędzimy”. Wtedy kozacy wdarli się na przykościelny cmentarz i zaczęli je katować nahajkami. Nie chcąc na to patrzeć, dziekan wsiadł na bryczkę i odjechał, zaś proboszcz - Galicjanin zaryglował się na plebanii.
Spostrzegłszy duchownego, zgromadzone przed świątynią kobiety zaczęły wołać: „Dajcie nam pasterza, a nie wilka, bo my wilka wypędzimy”. Wtedy kozacy wdarli się na przykościelny cmentarz i zaczęli je katować nahajkami. Nie chcąc na to patrzeć, dziekan wsiadł na bryczkę i odjechał, zaś proboszcz - Galicjanin zaryglował się na plebanii.