Ludzie w Burkina Faso są bardzo życzliwi. Chociaż czasami język
stanowi barierę, to jednoczy nas relacja serca i wiara w Jezusa,
która godzi wszystkie narody - mówi misjonarz ks. Jan Ślepowroński od
roku przebywający w tym afrykańskim państwie.
Kapłan posługuje na misjach od 30 lat. Przez 29 lat służył na Ukrainie. Po raz pierwszy ks. Jan pojechał na Ukrainę w 1990 r. ze śp. ks. Janem Cepem i ks. Stanisławem Chodźką na zaproszenie ks. Władysława Wanagsa, proboszcza w Gródku Podolskim. - To była końcówka istnienia ZSRR. Jechaliśmy incognito - wspomina ks. Ślepowroński. Wyjazd był ogromnym przeżyciem. - Tłumy ludzi do spowiedzi, kościoły w ruinie, niektóre odzyskiwane od władz i remontowane. Księży było tam bardzo mało. Ks. Wanags zwrócił się wtedy do mnie z propozycją przyjazdu na dłużej: „Tyle kościołów mamy zdobytych, a nie mamy księży. Ty byś tu został” - opowiada.
Kapłan posługuje na misjach od 30 lat. Przez 29 lat służył na Ukrainie. Po raz pierwszy ks. Jan pojechał na Ukrainę w 1990 r. ze śp. ks. Janem Cepem i ks. Stanisławem Chodźką na zaproszenie ks. Władysława Wanagsa, proboszcza w Gródku Podolskim. - To była końcówka istnienia ZSRR. Jechaliśmy incognito - wspomina ks. Ślepowroński. Wyjazd był ogromnym przeżyciem. - Tłumy ludzi do spowiedzi, kościoły w ruinie, niektóre odzyskiwane od władz i remontowane. Księży było tam bardzo mało. Ks. Wanags zwrócił się wtedy do mnie z propozycją przyjazdu na dłużej: „Tyle kościołów mamy zdobytych, a nie mamy księży. Ty byś tu został” - opowiada.