Historia
51/2022 (1428) 2022-12-20
Rozmowa z ks. dr. Jackiem Wojdą, autorem książki „Kasata diecezji podlaskiej 1867. Między berłem a pastorałem”.

Kościół w Polsce przez wieki był wsparciem dla wolności narodu i o nią zabiegał, a jego nauczanie przekładało się na życie społeczno- polityczne. A zatem z natury Kościół był podejrzany o bycie w stronnictwie odrodzenia Polski, na które liczono wówczas u boku dynastii Romanowów z Petersburga. Z drugiej strony dynamiczna działalność Kościoła budziła niepokój w sferach władz carskich i elit prawosławnych obawiających się jego siły intelektualnej i duchowej. Przykładem jest ukaz, który wydał jeszcze w 1820 r. Aleksander I, kasując Zakon Jezuitów tak w Imperium, jak w Królestwie Polskim. Obawa osłabienia prawosławia zawsze stanowiła podstawę polityki religijnej Rosji wobec Kościoła katolickiego. Jednocześnie ten car i w tym czasie wydał ukaz znoszący masonerię w swoich państwach. Ona też stanowiła zagrożenie dla jego władzy.
51/2022 (1428) 2022-12-20
Zwyczaj ubierania świątecznej choinki jest w Polsce stosunkowo nowy, bo liczy sobie „zaledwie” 200 lat, natomiast ozdoby choinkowe, którymi dekorujemy bożonarodzeniowe drzewka, mają znacznie starsze tradycje.

Pierwsza pisana wzmianka o ubieraniu choinki na Boże Narodzenie pochodzi z alzackich kronik z 1600 r. Niemiecki malarz Lucas Cranach Starszy przedstawił choinkę na jednym z obrazów już 100 lat wcześniej. Choinka w dzisiejszej postaci trafiła do Polski przed ponad 200 laty. Początkowo zwyczaj strojenia drzewka przyjął się u nas wśród mieszczan i w szlacheckich dworach. W naszym regionie choinka była powszechnie ubierana dopiero od początku XX w. Zanim w polskich domach pojawiły się choinki, od wieków istniał w naszym kraju zwyczaj dekorowania domów w okresie świąt zielonymi gałęziami. Stroik taki nosił nazwy: podłaźnik, połaźniczka, jutka, wiecha oraz - stosowane później także do choinki - sad, sadek, rajskie lub boże drzewko.
51/2022 (1428) 2022-12-20
„Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”- pisze św. Łukasz Ewangelista. Czy nas jeszcze takie „newsy” interesują? Mamy tysiąc ważniejszych spraw na głowie. I wolimy na Boże Narodzenie patrzeć z dystansu, aby ten nowo narodzony Król zbyt wiele nie namieszał w naszym życiu.

Dwa tysiące lat dzielą nas od tamtych wydarzeń. Wydaje się, że łatwo nam dziś sobie wyobrazić owe „betlejemskie klimaty”. Próbujemy je po swojemu odtwarzać. Pastuszkowie, tekturowe stajenki, styropianowe zastępy anielskie. Komercja jest już o kilka kroków do przodu: na kartkach świątecznych nie uświadczysz nudnych „Jezusków”, za to panoszą się renifery, podróbki św. Mikołaja, prezenty itp. Markety od listopada kuszą prezentami i świątecznymi promocjami. Ciekawe, jakimi motywami kartek w tym roku zaskoczą nas włodarze wielkich miast z kompleksami zaścianka? Jaką „kolędę” zaśpiewa Klaudia Jachira? Ilu celebrytów da wyraz swojej pogardzie Wigilii, oburzy się polskim katolickim grajdołkiem? Pewnie wielu. Nic to. Był czas przywyknąć.
51/2022 (1428) 2022-12-20
Boże Narodzenie. Najbardziej celebrowane święta Polaków. Kojarzone z zakupową gorączką, 12 wigilijnymi potrawami, pucowaniem domu, zdenerwowaniem. Święta, do których, jak do żadnych innych, przykleiło się słowo „magia”.

Są tacy, którzy Bożego Narodzenia nie lubią. Z innej niż światopoglądowa przyczyny. Denerwuje ich, a nawet boli prowadzona już od początku listopada reklamowa kampania. Namolne opowiadanie o „magii świąt” i nieustające odnoszenie się do rodziny, kiedy oni rodziny nie mają. Gdyby jednak spojrzeć na polską ulicę, na udekorowane domy, można odnieść wrażenie, że Boże Narodzenie wszyscy u nas obchodzą. Bezlitosne statystyki pokazują jednak, że coraz silniejszy jest trend odchodzenia Polaków z Kościoła, porzucania wiary. Modne stały się demonstracyjne deklaracje o apostazji, niechrzczeniu dzieci, braku bierzmowania. Ale nawet ci demonstranci dają się grudniowym świętom urzec.
51/2022 (1428) 2022-12-20
Maryja z wrzecionem, Józef z narzędziami ciesielskimi i stojący między nimi Jezus, których możemy zobaczyć na obrazach przedstawiających Świętą Rodzinę, nie przemawiają do nas. Wydają się być odlegli od tego, jak dziś żyjemy. Nie rozumiemy ich świętości.

Czujemy, że nie potrafimy przebić się przez te cukierkowe wizerunki. Myślimy sobie: oni byli tacy idealni, kochający i doskonali, daleko nam do nich. A może warto te nazaretańskie obrazki porównać do naszych rodzinnych fotografii, robionych szczególnie w ramach tzw. sesji rodzinnych? Ich bohaterowie są ładnie ubrani, uśmiechnięci, przytuleni, wpatrzeni w siebie. Ale czy to jest prawdziwy obraz? Jak wygląda życie i codzienność takiej rodziny poza fotograficznym studiem czy plenerem? Czy rzeczywiście jest tak samo idealna, bezproblemowa i piękna? Podobnie było ze Świętą Rodziną. W Kościele bardzo często powtarza się, że jest ona wzorem dla wszystkich rodzin. Niestety, obecnie nawet osobom wierzącym wydaje się, że ten wzór jest nie tylko odległy i niedościgniony, ale nawet więcej… nieprzystający do naszej rzeczywistości, oderwany od tego świata. Skąd w nas takie myśli?
51/2022 (1428) 2022-12-20
Rozmowa z ks. prof. Janem Sochoniem, filozofem kultury, teologiem, poetą.

Św. Franciszka trudno uznać za teologa we współczesnym sensie tego słowa. Nie zajmował się on rozważaniem treści zawartych w Objawieniu ani tworzących dogmatyczną naukę Kościoła, lecz medytował zdania Pisma Świętego. Doświadczał jednak mistycznej unii z Bogiem i starał się ujawniać znaki owej tajemniczej jedności. Czynił to w sposób na pozór prosty. Odwoływał się mianowicie do codziennych przeżyć wyznaczanych rytmem spotkań z ludźmi i przyrodą. Ale w przypadku św. Franciszka utrwalił się nazbyt romantyczno-artystyczny jego wizerunek, ukazujący go jako postać wznoszącą ręce w górę, z buchającą wokół głowy wrzawą śpiewających ptaków. Dlatego warto próbować dojrzeć realnego św. Franciszka uwikłanego w trudności i nadzieje własnego czasu, poszukującego dróg odnowy ówczesnego Kościoła, rozwijającego ekumeniczny styl międzyreligijnej obecności czy wzór życia opartego wyłącznie na Ewangelii.
51/2022 (1428) 2022-12-20
Łucja i Aniela Potockie z Worgul w gminie Leśna Podlaska pojechały na casting do Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze” i tak się zaczęła piękna, świąteczna przygoda.

Dziewczynki, które na co dzień uczą się tańczyć i śpiewać w Zespole Pieśni i Tańca „Podlasiacy” w Białej Podlaskiej, postanowiły wziąć udział w castingu do spektaklu „Betlejem Polskie”. Pojechały i dostały role w spektaklu. Grudzień i styczeń to dla nich intensywny czas występów w Karolinie pod Warszawą, gdzie ze znanymi tancerzami i śpiewakami stawiają swoje pierwsze kroki na profesjonalnej scenie. „Betlejem Polskie” to zrealizowane z rozmachem przedstawienie, w którym bierze udział 150 wykonawców: aktorów, solistów śpiewaków, artystów baletu, chóru i orkiestry. Rydlowskie Betlejem dzieje się jednocześnie w trzech planach czasowych: polskiej współczesności i historii oraz czasach biblijnych.
51/2022 (1428) 2022-12-20
W niedzielę 18 grudnia, na Scenie Teatralnej Miasta Siedlce odbyła się uroczysta gala wieńcząca dziesiątą edycję Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów „Sztuka plus Komercja”. O inicjatywie, działalności Centrum Kultury i Sztuki im. Andrzeja Meżeryckiego oraz planach - mówi dyrektor Artur Mydlak.

Inicjatywa łączy dwa światy: wielkiej sztuki - która bez dotacji państwowych czy samorządowych miałaby problemy z utrzymaniem się na rynku - z taką typowo komercyjną stroną, czyli łatwych, lekkich i szybko dostępnych wydarzeń. Chcemy i pokazujemy oba te światy. Warto jednak zauważyć, że często te sztuki na pozór „łatwe” w zabawny sposób i z wielkim smakiem pokazują oraz poruszają trudne sprawy, które nas dotykają na co dzień. Oglądając na scenie te „nasze” problemy, mamy czas na refleksję…
51/2022 (1428) 2022-12-20
Wojewoda mazowiecki wydał decyzję o zezwoleniu na budowę kolejnego odcinka autostrady A2. Mowa o 13-kilometrowym fragmencie drogi między węzłami Groszki i Gręzów.
51/2022 (1428) 2022-12-20
Z polską Wigilią kojarzy się karp. Z ukraińską? - Kutia - mówi Mykoła Mańko. Smakowita podróż po Kresach, w jaką zabiera czytelnika, jest też próbą szukania odpowiedzi na pytania: czy barszcz ukraiński aby na pewno jest ukraiński i dlaczego na wigilijnych stołach Ukraińców serwowany jest barszcz polski.

Urodził się w Drohobyczu na Ukrainie. Jako uczeń technikum weterynaryjnego marzył o zostaniu… Doktorem Dolittle. Miłość do Polski, gdzie mieszka od 29 lat, zapoczątkowała - co podkreśla - fascynacja religijna. - Chciałem mieć na własność egzemplarz Pisma Świętego. W Związku Radzieckim nie można było wówczas dostać Biblii i tak trafiłem do polskiego kościoła. Z Mszy św., jako że nie znałem wtedy języka, zapamiętałem tylko słowa: Jezus Chrystus - wspomina. Na początku lat 90 M. Mańko podjął studia na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Jak sam mówi: przyjechał na naukę, ale wrósł w Polskę. - W Krakowie zakochałem się od pierwszego wejrzenia. W końcu i Kraków, i Drohobycz to Galicja - zaznacza, dodając, iż sentyment do miasta jest w znacznej mierze zasługą ludzi, których spotykał.