Rodzinne historie
„Niepodległa. Historie z rodzinnych archiwów” - to ekspozycja przygotowana przez siedleckie AP w ramach ogólnopolskiego projektu pn. „Archiwa rodzinne Niepodległej”. Jego celem jest ukazanie roli nieznanych szerzej osób, rodzin, rodów i lokalnych społeczności oraz podniesienie świadomości wartości dokumentów przechowywanych w domowych archiwach. Wystawa o Zbuckich i Makarowskich oparta jest właśnie na prywatnych zbiorach przekazanych do AP. Od 9 czerwca można ją oglądać w wersji cyfrowej, wchodząc na stronę AP, a od 22 czerwca - również w siedzibie placówki przy ul. Kościuszki.
Wiele osób je pamięta
Ekspozycję przygotowała Beata Troć, kierownik oddziału informacji, udostępniania i popularyzacji AP, która podczas wernisażu opowiedziała o rodzinie Zbuckich. Nazwisko to mogą kojarzyć starsi siedlczanie, absolwenci II Liceum Ogólnokształcącego im. św. Królowej Jadwigi, „Żółkiewskiego” czy „Elektryka”, a także osoby związane z harcerstwem. – Wcześniej posiadaliśmy głównie fotografie tej rodziny. Natomiast niedawno otrzymaliśmy dokumenty dotyczące pracy zawodowej jej członków. Stanowią dopełnienie wspomnianej spuścizny. To bogactwo dla naszego miasta i regionu, ponieważ panie Zbuckie pamięta wiele osób, które wciąż dzielą się związanymi z nimi wspomnieniami i anegdotami – podkreślała B. Troć.
Nauczycielki i społeczniczki
Głównymi bohaterkami są siostry Zbuckie, nauczycielki siedleckich szkół w okresie międzywojennym i powojennym. Natalia urodziła się w 1896 r., a Jadwiga w 1899 r. Były córkami Ignacego Zbuckiego i Olgi Aleksandry z Schaefferów. Zbuccy mieli sześcioro dzieci: trzy córki i trzech synów. W 1914 r. przeprowadzili się z Warszawy do Siedlec, gdzie kupili dom przy ul. Starowiejskiej. Jadwiga rozpoczęła naukę w Żeńskim Gimnazjum Filologicznym Konstancji Zembrzuskiej, które mieściło się przy ul. Ogrodowej. W 1921 r. zdała maturę. Następnie rozpoczęła studia na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale matematyczno-fizycznym. – Sytuacja finansowa rodziny była trudna, więc aby zarobić na swoje utrzymanie, Jadwiga pracowała w wielu placówkach oświatowych – opowiadała B. Troć.
Od 1 sierpnia 1944 r. J. Zbucka objęła obowiązki tymczasowej nauczycielki matematyki, chemii i fizyki w III Państwowym Liceum i Gimnazjum Ogólnokształcącym im. Królowej Jadwigi. Z kolei Natalia uczyła w Gimnazjum im. hetmana Stanisława Żółkiewskiego. W czasie okupacji siostry Zbuckie angażowały się w tajne komplety. Wychowały też pięć dziewcząt niemających środków do utrzymania. Przez cały czas wspólnie z działały na rzecz dzieci i młodzieży, udzielały bezpłatnych korepetycji, a czasem nawet wsparcia finansowego.
Wymagająca idealistka
W 1963 r. Jadwiga zakończyła pracę w „Królówce” i przeszła do Technikum Elektrycznego i Zasadniczej Szkoły Zawodowej nr 1, gdzie uczyła do emerytury w 1972 r. – Osoby, które ją znały i z nią pracowały, podkreślały, że niezwykle angażowała się w pracę pedagogiczną, wychowawczą. Ważne były dla niej ideały z okresu 20-lecia międzywojennego i jako pedagog chciała je przekazać młodym ludziom. Należała też do bardzo wymagających nauczycieli, z czym wiążą się różne anegdoty – wspominała B. Troć.
Po wojnie zaangażowała się w odradzanie polskiego harcerstwa. Pełniła społecznie funkcję komendanta Hufca Harcerek w stopniu podharcmistrza. Jednak w 1949 r., kiedy władze komunistyczne włączyły organizację do Związku Młodzieży Polskiej, wycofała się z niej. Dopiero w latach 80, gdy ponownie odradzał się ruch harcerski, nawiązała współpracę z Polską Organizacją Harcerską, wówczas nielegalną. Była inicjatorką jej powstania w Siedlcach. Swoim doświadczeniem dzieliła się z młodymi instruktorami, którzy pragnęli kontynuować ideały sprzed wojny.
Po sierpniowych strajkach w 1980 r. N. i J. Zbuckie wstąpiły jako emerytowane nauczycielki do koła NSZZ „Solidarność” przy II LO im. Królowej Jadwigi. Podczas stanu wojennego Jadwiga jako jedna z pierwszych organizowała pomoc duchową i materialną rodzinom internowanych działaczy opozycji.
Angażowała się całą sobą
– J. i N. Zbuckie poznałem w 1981 r., kiedy byłem instruktorem harcerskim. Z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, 11 listopada na naszą prośbę ks. Stefan Kornas w kaplicy Matki Bożej Kodeńskiej przy starym kościele odprawił Mszę św., po której odbyło się spotkanie w sali katechetycznej. Pojawiły się na nim panie Zbuckie, proponując, że nauczą nas piosenek harcerskich z okresu międzywojennego. Od tamtej pory zbiórki zaczęły odbywać się w mieszkaniu pani Jadwigi – opowiadał podczas wernisażu Mirosław Andrzejewski, działacz opozycji. – Kiedy przy skupionym przy katedrze duszpasterstwie harcerek i harcerzy powstała drużyna, J. Zbucka bardzo się w nią zaangażowała. Było to było harcerstwo dosłownie podziemne, ponieważ druhna Jadwiga udostępniła nam swoją piwnicę w mieszkaniu przy ul. Ściegiennego. Mimo podeszłego wieku jeździła z nami na biwaki, przychodziła na zbiórki. Angażowała się również w działalność Solidarności. Uczestniczyła w Mszach św. za ojczyznę i w intencji internowanych oraz ich rodzin w kaplicy ss. sakramentek przy ul. Rawicza – mówił M. Andrzejewski, przyznając, że jego rodzina utrzymywała kontakt z Jadwigą do jej śmierci. A w spadku po niej pozostały mu przedwojenne podręczniki do matematyki.
– Pełniła swą nauczycielską i harcerską służbę „całym życiem”. Jej poświęcenie, wrażliwość, patriotyzm, uczciwość, szlachetna postawa są przykładem dla wielu pokoleń. Na trwałe wpisała się w historię Siedlec – zaznaczyła B. Troć. W 1998 r. J. Zbucka otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Miasta Siedlce. Zmarła w 1999 r. Jej grób znajduje się na cmentarzu przy ul. Cmentarnej.
Aktor i harcerka
Na wystawie znajdują się również materiały dotyczące brata Jadwigi i Natalii – Leopolda, który – jak zauważyła B. Troć – był aktorem wszechstronnym o dużym temperamencie. Występował w teatrach m.in. w Łodzi, Krakowie, we Lwowie. Nie zrezygnował ze sceny nawet po amputacji nogi. W okresie przedwojennym obejmował kierownictwo artystyczne nad wieloma przedstawieniami wystawianymi w Siedlcach, w czasie wojny angażował się w tajne komplety, organizował koncerty i wieczory recytatorskie, podczas których występował m.in. z Jackiem Woszczerowiczem.
Ciekawa jest również historia bratanicy Jadwigi i Natalii – również Jadwigi Zbuckiej „Buńki”, mieszkającej w Warszawie harcerki Szarych Szeregów, uczestniczki powstania warszawskiego i studentki medycyny. – To niezwykle interesująca postać, która mimo kilkunastu lat wykazała się niezwykłą dojrzałością. Choć mogła wyjechać z rodzicami do Łodzi, powróciła do walczącej Warszawy. Zachowały się wspomnienia innych harcerek, które znały „Buńkę” i jej pamiętnik, w którym m.in. od 1 sierpnia 1944 r. opisywała działania w okupowanej Warszawie – dodała B. Troć, zauważając, iż zaangażowanie w harcerstwo było wpisane w historię Zbuckich.
Szkaplerz go ocalił
Druga część wystawy prezentuje dokumenty oraz fotografie ze zbiorów wnuczki Jana Makarowskiego – Moniki Olędzkiej, pracownika Instytutu Językoznawstwa i Literaturoznawstwa Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. – Historię miejsc, ludzi można poznawać przez korespondencję, pamiętniki i właśnie tak dzieje się w przypadku J Makarowskiego – podkreśliła M. Olędzka.
Urodził się w 1926 r. w Woźnikach k. Łosic. Trzy lata później wraz z rodzicami zamieszkał w Siedlcach. Jako 16-letni chłopiec pracował na żwirowni. W czasie II wojny światowej był zatrudniony na kolei, gdzie układał tory. Podczas próby ucieczki z robót przymusowych miał na sobie szkaplerz i modlił się do Matki Bożej. Niemcy, kontrolując wagony, pominęli ten, w którym ukrył się Jan. Dzięki temu ocalał i wrócił do domu. Po wojnie zdał maturę i rozpoczął pracę w siedleckim Polmosie. Na emeryturze pracował jako palacz w szkole w Strzale. – Pisał pamiętniki, dziennik duchowy, a także modlitewne zapiski i pieśni religijne. Na tej podstawie przygotowuję pracę językoznawczą – przyznała wnuczka J. Makarowskiego.
Historie pojedynczych ludzi i ich rodzin tworzą historię miasta, regionu, kraju. Może nie przeczytamy o nich w podręcznikach czy encyklopediach, jednak to, co mają nam do przekazania za pomocą starych fotografii czy dokumentów, jest niezwykle cenne i fascynujące. Choćby z tego względu, że to, czego doświadczali, działo się w miejscach, które znamy.
DY