Rozmaitości
Źródło: MS
Źródło: MS

Śliski kłopot

Nawet do 500 zł mandatu za zwisający sopel albo 100 zł za zalegający na chodniku śnieg może dostać właściciel posesji lub jej zarządca.

Zima nadal nie odpuszcza. W wielu przypadkach codzienne przejście z domu do pracy wymaga nie lada kondycji. Przechodnie często muszą brodzić w śniegu lub uważać na dyndające sople, podczas gdy obowiązek usuwania śniegu, lodu, jak i innych zanieczyszczeń z chodników położonych wzdłuż nieruchomości, należy do jej właściciela bądź administratora.

Problemy z odśnieżaniem

O wypełnianiu ciążących na właścicielach obowiązkach często musi przypominać straż miejska, do której zgłaszają się zdenerwowani mieszkańcy. – W większości przypadków ludzie starają się bezpośrednio dotrzeć do administratora. A do straży dzwonią wtedy, gdy poprzednie telefony nie przyniosły skutku. Traktują nas jak ostatnią deskę ratunku. Oczywiście żadne ze zgłoszeń nie zostaje bez echa – mówi Bogusław Joński, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Siedlcach.

Nie ma dnia, aby strażnicy w Białej Podlaskiej nie dostawali sygnałów dotyczących problemów z odśnieżaniem. – W ostatnim czasie praktycznie niczym innym się nie zajmujemy. Wszystkie patrole zajęte są przez tego typu interwencje – tłumaczy Artur Żukowski, komendant bialskiej Straży Miejskiej.

Strażnicy sami często przypominają i zwracają uwagę mieszkańcom posesji na ich obowiązki. – Uczuliłem strażników, aby, gdy zobaczą zwisające sople na budynku jakiejś instytucji czy prywatnej posesji, zgłaszali to ich właścicielom – mówi Jan Kuszpa, komendant Straży Miejskiej w Radzyniu Podlaskim.

Gdy siedleccy strażnicy zauważą jakieś uchybienia, informują o tym dyżurnego, a ten – odpowiednie podmioty. – Takie interwencje odnoszą skutek – dodaje B. Joński.

Prace na wysokościach

Często zgłoszenia mieszkańców dotyczą prac przeprowadzanych na dachach bez żadnych zabezpieczeń, w skutek czego śnieg zrzucany jest na przechodniów. Ale zazwyczaj to sami administratorzy proszą o zabezpieczenie takich miejsc. – Jesteśmy zobowiązani ustawowo do udzielenia takiej pomocy – wyjaśnia A. Żukowski. – Nieraz trzeba zamknąć ruch na czas ustawienia sprzętu – dodaje.

Strażnicy najczęściej asystują przy usuwaniu sopli z budynków instytucji użyteczności publicznej, a więc szpitali czy sądów. Taką akcję przeprowadzono przed dwoma tygodniami w Radzyniu Podlaskim. – Przestało sypać, więc nie mamy zaległości – przekonuje J. Kuszpa. 

Do usuwania śniegu z dachu czy zwisających sopli wynajmowane mogą być tylko firmy dysponujące odpowiednim sprzętem, a ludzie w nich zatrudniani muszą mieć uprawnienia do prac na wysokościach. – Dzwonią do nas właściciele budynków, prosząc o podanie namiarów do takich firm. W pierwszej chwili nie słyszeliśmy o ich istnieniu. Teraz wiemy, że na terenie Białej działają cztery – przyznaje komendant Żukowski.

Na razie bez mandatów

Pomimo tego, że właścicielom budynków niepamiętającym o swoich obowiązkach grożą kary, strażnicy miejscy są pobłażliwi. – Na razie kończy się na pouczeniach. Aczkolwiek w rażących przypadkach można nałożyć mandat za nieusunięcie sopla do 500 zł, a za nieodgarnięcie chodnika 100 zł – tłumaczy B. Joński i dodaje, że administratorzy w miarę możliwości stosują się do poleceń bądź czekają w kolejce do wynajęcia sprzętu. W międzyczasie jednak w obowiązku właściciela jest ogrodzić newralgiczne miejsce.

Bialscy strażnicy też nie wystawiają mandatów, bo – zdaniem A. Żukowskiego – nie ma takiej potrzeby. – Często ludzie szukają informacji, bo nie wiedzą, do kogo się zwrócić. Starsza kobieta dzwoni i mówi, że ma kamienicę, ale nikogo do pomocy – dodaje.

Dodatkową motywacją do sprzątania śniegu powinien być również fakt, że w przypadku, gdy ktoś zrobi sobie krzywdę na oblodzonym chodniku, może żądać odszkodowania od właściciela nieruchomości.

Kinga Ochnio