Święty czy bohater naszych czasów?
2 kwietnia – godzina 21.37. Świat zamarł! Minęły cztery lata. Opadły emocje towarzyszące tamtym dniom. Chwilom, kiedy poczuliśmy się o stopień do nieba lepsi, bliżsi, bo też zjednoczeni jednym żalem i tęsknotą. Niektórzy z nas po raz pierwszy od dawna poczuli, że są wspólnotą… Skoro na ziemi może być jak w raju, to jak pięknie musi być po drugiej stronie? – analizowaliśmy. Ale przecież on nie umarł – dało się słyszeć zewsząd. – On tylko odszedł do domu Ojca – powtarzaliśmy zgodnie, obiecując sobie spotkanie…
Zagadać niby-pustkę
Ale zanim przyjdzie nam stanąć przed Panem Bogiem… „Santo subito!” – okrzyk, jaki pojawił się już w dniu pogrzebu Jana Pawła II, nie milknie do dzisiaj. Zrozumiałe. Wszak pragnieniem świętości winien legitymować się każdy człowiek. I tak jak jedni postrzegają papieża Polaka jako świętego, inni widzą w nim bohatera… Zwolennicy pierwszej opcji podpowiadają, że skoro prawdą jest teza o wychowaniu przez przykład, mamy wzór do naśladowania. A zarazem brak wymówki dla tłumaczenia, że wyobrażenie o świętych może pochodzić jedynie z obrazów, bo żyli w czasach, kiedy nas nie było jeszcze na świecie. Jana Pawła II znaliśmy i z pielgrzymek, i z przekazu telewizyjnego. Śledziliśmy jego kroki, powtarzaliśmy słowa. Do dziś pozostajemy pod wrażeniem modlitwy na Wawelu, kiedy w blasku kamer i przejmującej ciszy trwał przed Bogiem, a komentatorzy nie bardzo wiedzieli, jak zagadać tę niby-pustkę. Pozostawił po sobie przebogatą spuściznę pism, homilii… A skoro człowiek musi nieraz stracić coś po ludzku, by to docenić, nasze przebudzenie powinno trwać dłużej niż jeden dzień. Tymczasem…
Bo świętość to jedno
Osłabły emocje. Czas wysuszył łzy. A i myśli poświęcone wielkiemu Polakowi wyparły te dotyczące codzienności. Pewnie, że ważne, iż świat choć przez tydzień ukazał swoje dobre oblicze. ...
Agnieszka Warecka