Taka prawda
W słusznie minionej epoce opowiadano, jak to nasz rodak przebywający na delegacji w Moskwie wyszedł rano do sklepu kupić chleb.
Stanął pokornie w długiej kolejce, a gdy już doszedł do lady i poprosił o bochenek, ekspedientka zapytała, czy ma prawdę. Zdezorientowany nie wiedział, o co chodzi, i usiłował trochę na migi, trochę łamanym rosyjskim wytłumaczyć, że chce kawałek pieczywa na śniadanie. Tymczasem sprzedawczyni chodziło o „Prawdę” - organ prasowy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, który podobno musiał mieć przy sobie każdy, kto usiłował cokolwiek w tamtych czasach kupić w radzieckim sklepie. Kiedy zrozumiał, o co chodzi, poszedł do pobliskiej budy z gazetami, nabył „Prawdę” i po raz kolejny stanął w długiej kolejce.
Stanął pokornie w długiej kolejce, a gdy już doszedł do lady i poprosił o bochenek, ekspedientka zapytała, czy ma prawdę. Zdezorientowany nie wiedział, o co chodzi, i usiłował trochę na migi, trochę łamanym rosyjskim wytłumaczyć, że chce kawałek pieczywa na śniadanie. Tymczasem sprzedawczyni chodziło o „Prawdę” - organ prasowy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, który podobno musiał mieć przy sobie każdy, kto usiłował cokolwiek w tamtych czasach kupić w radzieckim sklepie. Kiedy zrozumiał, o co chodzi, poszedł do pobliskiej budy z gazetami, nabył „Prawdę” i po raz kolejny stanął w długiej kolejce.
Ostatecznie chleb sprzedawczyni owinęła mu w dostarczone płachty papieru zadrukowane najnowszymi i jedynie słusznymi informacjami.
Choć teoretycznie komuna upadła dawno temu, to w rzeczywistości od lat nic się nie zmienia. W jedynie słuszną prawdę wciąż owijana jest nasza codzienność. Od dawnej ruskiej prawdy niewiele różni się także podawana dziś rodakom do wierzenia narracja rządzących. ...
Leszek Sawicki