Testament duszy
Życie w środowisku wrogim Kościołowi kazało jej zwracać się ku Bogu. Silna wiara budziła nadzieję, że ukochanemu zdoła wymodlić nawrócenie. Elżbieta może być w Roku Jubileuszowym wzorem człowieka nadziei. Urodziła się 16 października 1866 r. Piękna, wykształcona, elokwentna, miła - była doskonałą partią. W 1889 r. wyszła za mąż za starszego o sześć lat Feliksa Leseura - lekarza, dziennikarza i polityka. Małżeństwo zapowiadało się doskonale. I takie było. Połączyła ich wielka miłość i prawdziwe pokrewieństwo dusz - oboje kochali literaturę i muzykę, lubili podróżować, bywać, bawić się, ich dom był otwarty dla każdego.
Byli ludźmi, przy których każdy czuł się dobrze, mogąc ogrzać się ich ciepłem, serdecznością i dobrą energią. Małżeństwo idealne? Prawie. Jedyną rysą były różnice światopoglądowe. Elżbieta nie potrafiła żyć bez Boga i modlitwy. Ale jej praktyki religijne frustrowały Feliksa – poganina z wyboru. Ich dom mógłby zamienić się w prawdziwe pole bitwy, jednak Elżbieta do tego nie dopuściła. Kochana przez męża, duchowo osamotniona, nie zrezygnowała z żadnej z miłości swego życia.
Ateizm kontra wiara
Wojowanie z Kościołem Feliks prowadził w kręgach, w których się obracał – dysputą, i na łamach prasy – publikując prześmiewcze artykuły. Ze swym antyklerykalizmem nie krył się przed żoną. „Karmiłem się wtedy wyłącznie dziełami autorów zwalczających Kościół, stworzyłem obfitą bibliotekę dzieł protestanckich i modernistycznych” – pisał po latach. „Z chwilą małżeństwa byłem zmuszony szanować wierzenia mojej żony, ale że neutralność w religii jest oszukiwaniem się, tak w stosunkach prywatnych, jak i publicznych, wziąłem Elżbietę jako przedmiot mojej żarliwości antyreligijnej. ...
LI