To muzyka mnie trzyma
Wychowawca wielu pokoleń muzykantów, a ostatnio także lutnik - spełnił swoje wielkie marzenie. Wydał dwupłytowy album ze swoimi utworami. Nagrody, które ma na koncie, trudno zliczyć. Jako śpiewak i muzyk trzykrotnie zdobył Basztę na Festiwalu Kapel i Śpiewaków w Kazimierzu. Jest też laureatem Nagrody im. Oskara Kolberga i Nagrody Polskiego Radia „Muzyka Źródeł”, a także Międzynarodowych Festiwali Kolędniczych w Terespolu oraz Europejskich Spotkań Folklorystycznych w Sokołowie Podlaskim.
Inicjator, instruktor, współpracownik i muzyk licznych kapel i zespołów śpiewaczych z terenu południowego Podlasia. Spod jego skrzydeł wyszły osoby, które dzisiaj grają w profesjonalnych orkiestrach filharmonicznych. Jak podkreślają ci, którzy znają Z. Marczuka od lat, mimo tych wszystkich nagród i wyróżnień to bardzo skromny człowiek. Za skromny jak na taki talent – dopowiadają inni. – Co zrobić, taki los – odpowiada z żartem pan Zdzisław.
Rodzinna pasja
Przyszedł na świat w 1943 r. w Zakalinkach na Podlasiu. Pasję do muzyki odziedziczył w genach. Tata Władysław często grał na skrzypcach, a mama Leonia śpiewała. Już jako kilkulatek Z. Marczuk zakochał się w skrzypcach. Na początku nie dał rady utrzymać instrumentu w rękach. Kładł go wtedy na łóżku, starając się odtworzyć wykonywane przez ojca dźwięki. Po podstawówce swój talent szlifował w ognisku muzycznym w Białej Podlaskiej, a także wraz z tatą i braćmi występował na weselach i zabawach. Oprócz skrzypiec Zdzisław potrafił też zagrać na harmonii i trąbce. Ich kapela szybko stała się znana w okolicy. Potem przyszedł czas na inne zespoły, z którymi Z. Marczuk objeździł nie tylko Polskę, ale bywał też zagranicą. ...
DY