Trzy księgi, dwa tysiące skanów
W ubiegłym roku Archiwum Diecezjalne w Siedlcach realizowało projekt pn. „Cyfryzacja, opracowanie i udostępnienie zbiorów dawnej diecezji łuckiej i brzeskiej (XVII-XVIII w.) - Etap I”. Efektem projektu, na który diecezja siedlecka uzyskała grant, jest udostępnienie zdigitalizowanej zawartości trzech ksiąg ze zbiorów konsystorza janowskiego dawnej diecezji łuckiej i brzeskiej - źródeł dotyczących terenów obecnej Polski, ale także i dawnej Rzeczpospolitej m.in. Bracławszczyzny, Polesia i Wołynia. W ramach projektu zakupiony został serwer i utworzono stanowisko komputerowe.
Powstała też strona internetowej http://archiwum.diecezja.siedlce.pl (możemy na nią wejść także ze strony diecezji siedleckiej). Dokumenty składające się na każdy z woluminów – łącznie ponad dwa tysiące skanów – już teraz można oglądać strona po stronie, powiększając je w razie potrzeby.
Papier nie wszystko zniesie
Ze względu na bardzo zły stan zachowania manuskryptów jeszcze przed przystąpieniem do digitalizacji poddano je konserwacji. Zajął się tym zespół konserwatorów papieru pod kierunkiem dr Magdaleny Grendy-Kurmanow z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Na początku – po przeprowadzeniu badań mikrobiologicznych – księgi trafiły do tzw. komory fumigacyjnej, gdzie poddano je dezynfekcji chemicznej, by bezpiecznie można było nad nimi pracować dalej – ten zabieg przeszły dwukrotnie. Następnie tom rozszyto, rozdzielając poszczególne fascykuły i karty. Każdą z nich należało potraktować indywidualnie, ze względu na różny stan zachowania. Dokumenty wchodzące w skład ksiąg powstawały w różnym czasie, z papieru różnego pochodzenia, toteż poszczególne zszywki mają różną wielkość. Przy zszywaniu ich w całość brzegi części dokumentów o większym formacie po prostu zaginano. Inne pozostawiano niezłożone, wskutek czego wystające krawędzie przez lata postrzępiły się, a nawet częściowo wykruszyły, czemu sprzyjała m.in. częsta zmiana miejsca diecezjalnego archiwum, przewożenie dokumentacji itd. Podczas konserwacji zagniecenia zostały wyprostowane, a ubytki spowodowane m.in. tzw. wżerami atramentowymi uzupełnione. Bardziej zniszczone karty wzmocniono, podklejając je albo papierem czerpanym, albo bibułką japońską.
Pod okładką i w okładce
Odnowione tomy powróciły Siedlec w specjalnych pudełkach z bezkwasowego kartonu tymczasem pozbawione okładek. Zadecydowano, że zastąpione zostaną nowymi, imitującymi oryginał. Stare – umieszczone zostały w osobnych teczkach.
– Wykonywano je, sklejając dokumenty uznane w tamtym czasie za nieistotne. Ciekawi nas, co one kryją – mówi dyrektor Archiwum Diecezjalnego ks. prałat Bernard Błoński, uzasadniając konieczność dalszych prac i badań, tj. rozklejenia okładek, konserwacji poszczególnych kart, digitalizacji i odczytania treści. Może się zdarzyć, że list potraktowany przez kancelistę w XVII w. jak makulatura zawiera kluczowe informacje dotyczące np. donacji czy fundacji danej parafii.
Spotykamy się w czytelni Archiwum Diecezjalnego wraz z Piotrem Ługowskim, koordynatorem merytorycznym projektu. Na jednym ze stołów – niczym cenny skarb – spoczywa mały fragment archiwalnych zbiorów, na którym skupia się nasza uwaga. Nad starymi księgami można się pochylić i przejrzeć karta po karcie – ze smakiem, jaki zrozumie każdy archiwista czy bibliofil.
Kwestia zbadania zawartości okładek to niejedyne zadanie na przyszłość, jakie wyłoniła konserwacja. Dywagacje nad jakością i formatem dokumentów i ich renowacja nasunęły np. pytanie o to, skąd biskupia kancelaria pozyskiwała papier. Odpowiedź tkwi w samych księgach – ks. B. Błoński pod światłem lampy w czytelni archiwum pokazuje tzw. filigran, czyli znak wodny, jakim fabryki sygnowały arkusze ręcznie czerpanego papieru. Gdyby zidentyfikować każdy, można pokusić się o poszukiwanie papierni, z których sprowadzano ten materiał piśmienniczy.
Zabezpieczenie i popularyzowanie
Zabytkowe tomy kryją ogrom ciekawostek. Laika ciekawi np. obecność dokumentów spisanych na wąskich arkuszach. Dowiaduję się, że pierwotnie opisywano parafie właśnie w taki sposób – na tzw. tutkach; szersze karty pojawiły się później. Ta wypatrzona przeze mnie, zapełniona gęsto drobnym pismem, pochodzi z pierwszej połowy XVIII w. To „opisanie gruntów parafii Domanowo” (to dzisiaj diecezja drohiczyńska). – Zupełnie niedawno, na prośbę proboszcza ks. Krzysztofa Napiórkowskiego szukającego informacji o historii parafii, miałem okazję przeczytać cały ten zapis – wyjaśnia ks. B. Błoński.
Na stronie tytułowej jednego z fascykułów uwagę przyciąga ozdobny kartusz, w który wpisano zapowiedź zawartości – „Inwentarz Plebanji Braszewickiej”. Papier, na którym 3 sierpnia 1760 r. spisano dokument, ocalił wszystkie szczegóły, a nawet kolory wykonanego ponad 260 lat temu sprawną ręką, z wielkim pietyzmem rysunku i zapisu dotyczącego parafii na terytorium dzisiejszej Białorusi.
Cenne źródło wiedzy
Odpowiadając na pytanie, co bardziej cieszy archiwistę: zatrzymanie procesu niszczenia starych ksiąg czy fakt, że zaistniały w sieci, ks. B. Błoński tłumaczy, że każde z tych działań ma swoją rangę.
– Patrząc pod kątem ochrony dóbr materialnych, jakim jest każdy z tomów, na plan pierwszy wysuwa się ich zabezpieczenie. Z punktu widzenia naukowego, dydaktycznego ważniejsza wydaje się potrzeba podzielenia się dzisiaj ich treścią – mówi. Poddanie ksiąg konserwacji pozwala nie myśleć o tym, że rozsypią się w rękach. Z drugiej strony – efekt tych prac utrzyma się dzięki temu, że nie trzeba ich będzie fizycznie wyciągać z archiwum, bo do ich treści zajrzeć można w sieci, z dowolnego miejsca na świecie.
A zainteresowanych zawartością ksiąg nie brakuje. O ile najstarsze dokumenty obecnej diecezji siedleckiej datowane są na 1818 r., to stała się ona niejako spadkobiercą archiwaliów diecezji łuckiej, której znaczna część weszła w jej skład w momencie powstania. – Stanowią one źródło informacji historycznych dotyczących m.in. struktury kościelnej XVII, XVIII w. na Wołyniu, Podolu, Bracławszczyźnie, jak i po lewej stronie Bugu, i wszystkiego, co jest związane z życiem parafialnym. Historycy dobrze o tym wiedzą – mówi P. Ługowski.
Sygnatura 536
Pytanie o to, czy o trzech poddanych konserwacji i digitalizacji księgach z Archiwum Diecezjalnego można powiedzieć „kropla w morzu potrzeb”, wydaje się retorycznym. Wytypowano dziesięć kolejnych, których treść jest rozszerzeniem albo kontynuacją dwóch z tych ksiąg zawierających dokumenty powstałe po wizytacji parafii w XVIII i XIX w. Na udostępnieniu ich w sieci skorzystałoby wiele osób: dokumenty wytworzone w konsystorzu w Janowie Podlaskim, który był siedzibą diecezji łuckiej, dotyczą terenów na wschód od Bugu. Ze względu na sytuację polityczną na Wschodzie stanowią zatem jedyne dostępne źródło informacji na temat struktury Kościoła, jego majątku, fundatorów, zabytków, form kultu itp. w poszczególnych parafiach na Kresach.
– Można spotkać się ze stereotypowym myśleniem, że Kościół w jakiś sposób wzbogacił się albo został wyróżniony, otrzymując grant. Ale to przecież w kościelnych archiwach zachowały się pierwsze istotne ślady kultury materialnej na ziemiach polskich – dopowiada dyrektor AD w Siedlcach z uwagą, że siedlecka kuria, aplikując o środki, obowiązek utrzymania serwera i strony archiwum wzięła na swoje barki.
Kopia wzorcowa zdigitalizowanych materiałów przekazana została do Narodowego Archiwum Cyfrowego. Archiwum Diecezjalne w Siedlcach otrzymało też numer archiwalny – 536 – nadany przez Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych. – Jeśli z czasem zechcemy włączyć się w państwowy system, sygnatury naszych akt będą zaczynały się tym numerem – dopowiada ks. B. Błoński.
Monika Lipińska