Trzy siostry
Czy to dowód szczególnego dotknięcia łaski Bożej, czy też świadectwo niezwykłej odwagi mieszkańców tych terenów, których nawet dzisiaj charakteryzuje się krótko: „szlachta”, dość że parafia św. Jakuba Apostoła w Przesmykach może pochwalić się licznymi przykładami rodzin, w których powołania dosłownie się posypały. Kiedy w rodzinie Korycińskich z Zalesia trzy rodzone siostry podjęły decyzje o życiu w habicie, komentowano to krótko, choć nie bez podziwu: „Jedna pociągnęła za sobą następne”, „Poszły w ślady starszej”. - Ja co najwyżej utorowałam drogę, wybierając Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu - prostuje ze śmiechem Elżbieta Korycińska - s. Dorota, która była tą pierwszą.
Pasjonatka historii, autorka drzewa genealogicznego Korycińskich i rozprawy doktorskiej poświęconej jego dziejom, wskazuje na prawidłowość dającą się zaobserwować na przestrzeni wieków: – Rodziny tego rodu zawsze były wielodzietne i obfitowały w powołania kapłańskie i zakonne. My nie jesteśmy żadnym ewenementem!
Elżbieta wstąpiła do zakonu w 1973 r., tuż po maturze. Młodsza o 1,5 roku Jadwiga – s. Sabina – w 1975 r. W 1982 – dołączyła do Nazaretu najmłodsza z sióstr – s. Joanna.
Praca i modlitwa
– Powołanie pomaga odkryć rodzina – potwierdzają zgodnie, odnosząc się do religijnego wychowania, jakie pięciu córkom i pięciu synom – zapewnili Leokadia i Franciszek Jan. Mama zajmowała się domem, tata – dzielił czas między gospodarstwo i zawód listonosza. – Mama nadawała charakter całemu naszemu wychowaniu. Tatuś, który planując każdy kolejny dzień, powtarzał: „jak Pan Bóg pozwoli”, uczył nas zawierzenia – mówi s. Dorota. Rodzice nauczyli dzieci pracy i modlitwy. Kiedy przychodziła niedziela, nie do pomyślenia było, by opuścić Mszę św. Chodzili do kościoła 3,5 km. W domu zostawały najmłodsze dzieci pod opieką jednego ze starszych. ...
Monika Lipińska