Wskazywała, że Bóg jest najważniejszy
– Uśmiechnięta, niewielka wzrostem, lecz duchem i sposobem bycia porywająca – s. Amata wspomina pierwsze wrażenie ze spotkania z s. Christiną w rozmównicy klasztornej Sióstr Benedyktynek od Najświętszego Sakramentu w Warszawie, na Nowym Mieście. Było to w marcu 1954 r. Dwa lata wcześniej s. Christina – Zofia Grażyna Kruk – złożyła profesję wieczystą. Zgromadzenie przeżywało wówczas rozwój duchowy i personalny. Powołania były liczne, dlatego m. Celestyna, przełożona klasztoru warszawskiego, wyznaczyła 12 sióstr, które miały rozpocząć zbieranie funduszy na przyszłą budowę kościoła i klasztoru w Siedlcach. S. Christinę uważała za kompetentną do załatwienia trudnych spraw; została ona zwolniona z urzędu mistrzyni nowicjatu, aby móc zaangażować się w początkowy etap tworzenia fundacji siedleckiej. 18 grudnia 1959 r. została pierwszą przeoryszą nowej wspólnoty. Ten urząd pełniła 12 kadencji, po trzy lata.
Miała tę odwagę
Księgę pamiątkową udostępnioną tym, którzy uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych śp. s. Christiny, otwiera wpis „wdzięcznych sąsiadów”: „Bogu niech będą dzięki za siostrę Krystynę, dzięki której mamy w sąsiedztwie klasztor, gdzie możemy codziennie wraz z siostrami adorować Najświętszy Sakrament”.
– S. Christina miała odwagę zaczynać coś, co do czego nie było pewności, że się uda – mówi s. Scholastyka Wirpsz, przełożona wspólnoty ss. benedyktynek w Siedlcach, dobrze pamiętająca zmagania towarzyszące powstawaniu klasztoru przy ul. Rawicza 32. Trudności pojawiały się na każdym kroku. Organizacją budowy zajmowała się s. Christina Kruk wraz z s. Joanną Rymer. – Były to czasy, kiedy władze raczej utrudniały, niż pomagały. ...
Monika Lipińska