Komentarze
Wyznaczam nową trasę!

Wyznaczam nową trasę!

W XXI w., aby trafić do celu, niepotrzebne są papierowe mapy, nie trzeba też pytać o drogę przypadkowo spotkanych na ulicy ludzi.

Wystarczy włączyć nawigację samochodową lub mapę w smartfonie, wpisać cel i… ruszyć przed siebie! Generalnie systemy są dziś bezbłędne, zdecydowanie przewyższające poziomem technologicznym te sprzed lat. Na bieżąco aktualizują warunki drogowe, sugerują objazdy itp. Głos płynący z głośnika zawsze jest spokojny, stonowany, budzący zaufanie. Jeśli jednak chodzi o podróż, póki co (dopóki nie spowszednieją tzw. samochody autonomiczne) wybór drogi należy do kierowcy. Bywa, że nawet jeśli korzysta z nawigacji, zdarzy mu się przegapić zjazd, wjechać nie w tę, co trzeba, ulicę, pomylić kierunki. Jak się wówczas zachowuje komputer? Przez chwilę na wyświetlaczu coś miga, pulsuje, potem pojawia się komunikat:  „Wyznaczam nową trasę!” Po kolejnym błędzie: „Wyznaczam nową trasę!” Cel jest określony, system niestrudzenie kieruje w jego stronę. Nie ma limitu błędów, zniecierpliwienia, fochów.

To ułomna metafora, ale dobrze oddaje coś, o czym niejednokrotnie zapominamy, doświadczając różnego rodzaju kryzysów, zwątpień. Kiedy gubimy drogę, Pan Bóg z cierpliwością nieporównywalną z czymkolwiek na ziemi… wyznacza nową trasę! Cel pozostaje niezmienny: to zbawienie, świętość, pełnia życia. Ani na jotę nie zdezaktualizowały się słowa Jezusa z ewangelii Janowej: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). To nam się plączą ścieżki, grzech zamazuje kierunek wędrówki – On jest niezmienny w swoich planach.

Ileż razy w dziejach Kościół „wypadał z trasy”, wchodził w koszmarne turbulencje? Ludzie od zawsze chcieli „nawigować” po swojemu. Wydawało się, że za chwilę rozpęta się kolejny potop, który zresetuje historię, że czara Bożego gniewu przeleje się. A jednak świat istnieje dalej. Cierpliwość Pana Boga jest nieskończona!

Z nami – w sensie indywidualnej historii życia – jest nie lepiej.

Czy dziś – w pierwszej ćwierci XXI w. – Pan Bóg wyznacza nową trasę Kościołowi? Zapewne tak. Czy jest w nas pragnienie, by nią podążać? A może rozwiązanie jest bliżej, niż nam się wydaje?

W oktawie Wielkanocy czytamy fragment z Dziejów Apostolskich – mowę apostoła Piotra po zesłaniu Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy: „«Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego ukrzyżowaliście, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem» – mówił wtedy. Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: «Cóż mamy czynić, bracia?» – zapytali Piotra i pozostałych apostołów” (por. Dz 2,36-41).

Czyż nam, chrześcijanom znużonym religijną rutyną, wzmacnianą lukrowaną tradycją, bezpieczeństwem, nie brakuje owego biblijnego „przejęcia się do głębi serca” nowiną o Jezusie Chrystusie? Czasem zachowujemy się tak, jakby krzyż Chrystusa był hologramem, projekcją 3D! Złudzeniem! Jakby to była historia, która niczym się nie różni od mitologii, ekranizacji nieprawdopodobnych przygód bohaterów szklanego ekranu…

Niech każdy sam odpowie sobie na powyższe pytania.

Ks. Paweł Siedlanowski