
Z Efezu do nieba
Ostatni raz Pismo Święte wspomina o Maryi trwającej w Wieczerniku na modlitwie razem z apostołami. Co wiadomo o Jej dalszych losach i ostatnich latach życia?
Wczesnochrześcijańska tradycja argumentuje, że zgodnie z Jezusowym testamentem z krzyża udała się ze św. Janem do Efezu. Nie możemy określić dokładnie, kiedy to się stało. Może kilka lub kilkanaście lat po śmierci Jezusa? Albo dopiero w 66 r., kiedy wybuchło powstanie Żydów przeciwko Rzymowi? Judeochrześcijanie nie chcieli brać w tym udziału, gdyż nie składali już ofiar w świątyni jerozolimskiej, a Żydom chodziło przede wszystkim o jej obronę. W każdym razie wiemy, że pierwszym biskupem Efezu był konsekrowany przez Pawła apostoła Tymoteusz, następnym Jan Ewangelista, który otaczał pieczą Maryję.
Zdania teologów na temat sposobu końca życia Matki Bożej były i są podzielone. Niektórzy twierdzą, że Maryja – jako wolna od grzechu pierworodnego – zasnęła, czyli nie umarła śmiercią taką, jak każdy inny człowiek. Kościół też nie rozstrzygnął, czy Maryja umarła i potem została wzięta do nieba z ciałem i duszą, czy też przeszła do chwały, nie umierając, lecz „zasypiając”.
Wszystko zależy od tego, jak interpretujemy opis stworzenia w Księdze Rodzaju. Generalnie wynika z niego, że wszystko podlega prawu przemijania. Jeśli przyjmiemy, że stworzony przez Boga człowiek jest częścią świata przyrody – a tak zapewne jest – to należy uznać, iż również podlega on prawu przemijania i przyjdzie kres jego życia. To prawda, że przez wieki Kościół podkreślał – aczkolwiek nie było to uroczyste nauczanie – że ludzie nie umieraliby, gdyby nie doszło do grzechu pierwszych rodziców. Dziś jednak wielu teologów przychyla się do stanowiska, że śmierć – rozumiana jako fizyczne zakończenie życia – była wpisana w naturę stworzonego człowieka, nawet przed upadkiem. W takim ujęciu Adam i Ewa również umarliby, choć śmierć ta nie byłaby pełna bólu, ale stanowiła łagodne przejście w odmienny stan rzeczywistości. ...
Jolanta Krasnowska