Historia
Źródło: XPW
Źródło: XPW

Z szacunku dla historii

Parafialne Muzeum Ziemi Trojanowskiej przyciąga bogactwem eksponatów i atrakcyjną formą prezentowania historii. Wpływ na kształt instytucji mają też sami mieszkańcy, którzy udostępniając rodzinne pamiątki, dzielą się wiedzą o dziejach regionu.

Pomysłodawcą przedsięwzięcia był proboszcz parafii Korytnica Łaskarzewska ks. Zbigniew Grzymała. - Remont dawnej „organistówki”, stanowiącej obecnie siedzibę muzeum, trwał pół roku i był możliwy dzięki funduszom unijnym. Inicjatywa wydaje się tym cenniejsza, że w okolicy nie ma podobnej instytucji - wyjaśnia. Udostępniona zwiedzającym od listopada 2017 r., rocznicę istnienia placówka uczciła organizacją tematycznych wystaw. Na stałe ekspozycje rozmieszczone w dwóch muzealnych salach składają się liczne pamiątki, w tym archiwalne fotografie, oraz tablice poglądowe sytuujące w czasie kolejne wydarzenia tworzące historię ziemi trojanowskiej.

– Zwiedzanie zaczynamy od ukazania najstarszych śladów pisma na terenie Polski, a więc prezentacji glinianych tabliczek z Podebłocia – Beata Różowicz-Bociankiewicz, kustosz muzeum, przypomina, iż podczas badań archeologicznych prowadzonych na odkrytym pod koniec XIX w. obszarze starego grodziska natrafiono na trzy tablice zawierające litery alfabetu greckiego. – Odnaleziona w Podebłociu tabliczka z napisem: „Jezus Chrystus Król Żydowski” dowodzi, że już w IX w. istniało na tym terenie chrześcijaństwo – mówi proboszcz, co – jak zgodnie zauważają – koliduje z przyjętą datą chrztu Polski.

Z wydarzeń historycznych, których świadkiem była ziemia trojanowska, na plan pierwszy wysuwa się pobyt w Korytnicy Tadeusza Kościuszki. – W pamiętnikach Juliana Ursyna Niemcewicza znalazła się adnotacja, że naczelnik przybył do „wsi jeszcze bardziej zniszczonej niż Żelechów” 7 października 1794 r. – sygnalizuje kustosz. W Korytnicy przebywał dwa dni, oczekując na przybycie wojsk z Warszawy, skąd rankiem 9 października wyruszył pod Maciejowice. – Na plebanii w Korytnicy przechodził też kilkudniową rekonwalescencję po przegranej bitwie jako jeniec – uzupełnia ks. Z. Grzymała.

Tablice poglądowe – określane przez proboszcza mianem „pętli czasu” – upamiętniają także m.in. potyczkę pod Korytnicą z okresu powstania styczniowego. – Żołnierze zasadzili się w lesie na oddział kozacki przewożący pieniądze do Warszawy. Z powodu licznej przewagi wrogich sił nie doszłoby do walk. Powstańców zdradził jednak wystrzał z karabinu – opowiada pani Beata. Wśród poległych – jak tłumaczy – był dowódca oddziału i jeden z najbardziej bitnych żołnierzy powstania Kalikst Ujejski, a miejscem ich pochówku stała się mogiła na miejscowym cmentarzu.

 

Wokół spornych kwestii

Osobna część ekspozycji poświęcona jest historii miejscowej parafii. – Punktem spornym pozostaje data jej powstania – sugeruje kustosz. – Najstarsze wzmianki o parafii pochodzą z rejestru świętopietrza z lat 1325-1327. A skoro Korytnica Łaskarzewska wnosiła już w tym czasie opłatę na rzecz papiestwa, prawdopodobnie istniała wcześniej. Spór dotyczy także kwestii, czy była parafią macierzystą, czy raczej filią parafii Samogoszcz – wyznaje z uwagą, iż nieocenionym źródłem informacji o dziejach małej ojczyzny są dla niej amatorzy regionaliści, którzy chętnie odwiedzają muzeum.

Zwiedzający mogą zapoznać się z fotografiami starego kościoła. – Wcześniej, na tym samym miejscu, stała świątynia barokowa. Po rozbiórce część cegły wykorzystano na budowę obecnego kościoła i „organistówki” – wyjaśnia B. Różowicz-Bociankiewicz. Na potrzeby ekspozycji udostępnione zostały m.in. plany przebudowy świątyni czy obrazujące usytuowanie starego obiektu względem nowego.

Po przekroczeniu progu drugiej z muzealnych sal wzrok przyciąga portret ks. Stanisława Grzeszki. – Jako proboszcz Korytnicy na początku XX w. zbudował on kościół, plebanię i „organistówkę” – ks. Z. Grzymała nie kryje podziwu wobec osiągnięć poprzednika przy tak niewydolnej, jak na owe czasy, technice i możliwościach.

Na ścianach wiszą zabytkowe obrazy przeniesione z kościoła. Cennym eksponatem jest chrzcielnica z XVIII w. czy zabytkowa podstawa pod paschał. Sentymentalną podróż w przeszłość umożliwiają także zdjęcia wizytacji sprzed lat czy stare modlitewniki umieszczone w szklanych gablotach.

 

Bohaterowie z dawnych lat

Proboszcz i kustosz chwalą zaangażowanie parafian, którzy na potrzeby stworzenia muzeum przekazali rodzinne pamiątki: zegary i stroje czy kenkarty, tj. dowody osobiste z czasów II wojny światowej. Dzięki opowieściom świadków możliwe stało się upamiętnienie m.in. bywającego w okolicach Korytnicy żołnierza niezłomnego Mariana Bernaciaka „Orlika” czy wywodzącego się z parafii Stanisława Pasika, którzy przeżył pobyt w Oświęcimiu. – W muzealnych zbiorach znajduje się jego więzienna opaska. Wspominał, że podczas odliczania do dziesięciu był albo pierwszy, albo dziewiąty. W planach mamy organizację spotkania z córką pana Stanisława. Byłaby to cenna lekcja historii dla młodego pokolenia – zauważa ks. Z. Grzymała.

Prezentację historii ziemiaństwa pani Beata poprzedza wyjaśnieniem, iż część materiałów ilustrujących dworską tematykę stanowią jej prywatne archiwalia. – Tak się złożyło, że mieszkam w dworku w Korytnicy i od lat gromadziłam informacje na temat dawnych właścicieli folwarku – przyznaje. – Ostatnimi, tj. przedwojennymi właścicielkami dworu pobudowanego w 1868 r. były córki Stefana Turobolskiego: Irena i Halina. Zachowały się głównie zdjęcia i dokumenty, w tym fotografia pierwszego właściciela Józefa Obrąpalskiego z żoną.

Nie lada atrakcję na tle dziejów dworu stanowi wątek malarza Leona Wyczółkowskiego. Zaintrygowanych tematem zachęcamy do wizyty w muzeum. Pani kustosz przybliży wówczas także dzieje dworu w Trojanowie, w które wplecione jest… morderstwo. Z kolei panie niewątpliwie zainteresuje postać Wandy Herse powiązanej z przedwojennym domem mody nazywanym „Diorem Warszawy”.

 

Wystawy, koncerty, warsztaty

Pierwszą rocznicę istnienia muzeum uczciło poprzez organizację dwóch tematycznych wystaw: „Droga do świętości” – o życiu i pontyfikacie Jana Pawła II oraz „Od Kościuszki do Piłsudskiego” – w 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. – Działalność okołomuzealna placówki podyktowana jest faktem, że na terenie gminy Trojanów nie ma domu kultury – precyzuje B. Różowicz-Bociankiewicz.

W muzeum odbywają się wykłady historyczne, które cieszą się powodzeniem wśród słuchaczy i przyciągają stałą grupę bywalców, jak też koncerty. – Przyjęliśmy zasadę, że wspieramy miejscowe talenty – zdradza. I przypomina, że mieszkanką gminy chętnie wspierającą ich kulturalne działania jest m.in. Maria Bienias, artystka ludowa, która wraz z Kapelą ze Wsi Warszawa otrzymała nagrodę Fryderyka.

Funkcjonowanie muzeum opiera się na społecznikach. – W oprowadzaniu wycieczek pomagają mi ksiądz proboszcz i wikariusze. Zdarza się, że wszystkie weekendy w miesiącu mam zajęte, bo dodatkowo odbywają się warsztaty albo koncert – kustosz nie ukrywa, że stały kontakt z ludźmi jest dla niej źródłem wielkiej satysfakcji. Odwiedzających dzieli na dwie grupy: miejscowych, czyli pochodzących stąd, oraz przyjezdnych. Do każdej – jak wyjaśnia – stara się podchodzić indywidualnie, a jako „napływowy” mieszkaniec [wywodzi się z Podkarpacia – przyp.] wiele uczy się od ludzi, którzy tu mają swoje korzenie. – Rozpoznają siebie na fotografiach, coś im się przypomni i opowiadają… Umiejętność słuchania jest ważna, bo wpisuje się też w cel istnienia naszego muzeum, a więc budzenie szacunku do historii regionalnej – stwierdza.

Agnieszka Warecka