Historia
Włodawski Dom Kultury
Włodawski Dom Kultury

Ze śpiewem na nową drogę życia

„Oj, chmielu” znana była w całej Polsce, z kolei pieśni weselne związane z wypiekaniem i dzieleniem korowaja jedynie na Lubelszczyźnie, chociaż brzmiały one inaczej na Podlasiu czy w okolicach Zamościa - wyjaśnia dr Beata Maksymiuk z Instytutu Nauk o Kulturze Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Na dawne, tradycyjne zaślubiny składał się cykl wydarzeń trwający kilka dni, podczas którego obrzędy i podniosłe ceremonie przeplatały się z huczną zabawą. Wszystkim tym etapom, gdy młoda para przechodziła w stan małżeński, towarzyszył śpiew.

Zdaniem Krzysztofa Gorczycy, prezesa lubelskiego Towarzystwa dla Natury i Człowieka – organizacji, której jednym z głównych celów działalności jest dbanie o dziedzictwo kulturowe regionu, dzisiaj tego podniosłego charakteru mocno brakuje. – Wymyślamy i kupujemy różne usługi i atrakcje, żeby ślub był niezapomniany, a ten prosty, choć niełatwy śpiew i stare pieśni niosą taki ładunek emocji adekwatnych do sytuacji, że mocniej zapadają w pamięć niż nowy patent z wybuchającym tortem czy szykowny samochód. Weselny repertuar jest jednym z niewielu zakamarków dawnej kultury muzycznej, który ma szansę z powodzeniem zafunkcjonować w dzisiejszym świecie i spełniać rolę, do której był stworzony – zauważa.

 

Od zaślubin do oczepin

Pieśń była na ustach druhen – przyjaciółek i sąsiadek panny młodej idących do jej rodziców, słyszano ją przy chlebie i soli witających nowożeńców, następnie na oczepinach oraz przy dzieleniu weselnego kołacza lub korowaja. ...

Joanna Szubstarska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł