Aktualności
Zostawili wszystko i poszli za Nim

Zostawili wszystko i poszli za Nim

Zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii widzimy gotowość ludzi, których Bóg powołuje do specjalnych zadań dla Jego Królestwa. „Oto ja, poślij mnie” - słyszymy odpowiedź proroka Izajasza na wezwanie Boże.

Podobnie reagują rybacy z Galilei, gdy otrzymują zaproszenie Jezusa, aby „łowić ludzi” dla Królestwa Niebieskiego; zostawiają wszystko i idą za Nim.

Dlaczego dzisiaj tak mało wyznawców Chrystusa porzuca wszystko dla Jego misji? Słyszymy o spadku powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego, seminaria i nowicjaty zakonne pustoszeją, a biskupi redukują liczbę księży w parafiach. Animatorzy powołaniowi obmyślają nowe formy oddziaływania na młodych ludzi, aby im pomóc usłyszeć subtelny głos wzywający do pójścia śladami Mistrza z Nazaretu.

Sięgając do pism bł. o. Honorata Koźmińskiego, znajdujemy w nich wiele odniesień do tematyki, która już na przełomie XIX i XX w. budziła niepokój ludzi Kościoła. W jednym z listów do członkiń zgromadzenia założonego przez zakonnika z Zakroczymia znajdujemy taką radę: „Trwoży was zapewne mała liczba wasza (…), ale słuchajcie (…) nie trudniej Bogu w niewielu, jak w wielu zwyciężyć i nie liczne zastępy, ale pokorni i cisi ziemię serc ludzkich posiądą”. Może zatem nie tyle o ilość, co o jakość chodzi. Przecież sam Pan Jezus zaczynał od 12 apostołów, a ci idą „na cały świat” i z pozyskują uczniów.

Współczesny świat nie wychowuje młodych ludzi ani do wiary, ani do ofiary z samego siebie na rzecz innych. W rodzinach brakuje modlitwy o powołania kapłańskie i zakonne, a przecież Pan Jezus wyraźnie powiedział: „Proście Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje”. Mój tata codziennie przy wieczornym wspólnym pacierzu dodawał intencję: o powołania kapłańskie i zakonne. Gdy pytam uczniów, czy modlą się wspólnie całą rodziną, najczęściej kręcą głową. Na pytanie; czy modlą się o powołania, otrzymuję odpowiedź również w formie pytania – a co to takiego?

Może zatem warto przejąć się poleceniem Jezusa, a także wziąć pod uwagę stwierdzenie bł. Honorata: „profesja zakonna sama w sobie jest takiej wagi przed Bogiem, że równa się męczeństwu, bo jest jakby ofiarowaniem się na powolne męczeństwo, na codzienne umieranie sobie, ciału i światu”. Aby dojrzeć do takiej decyzji, trzeba podjąć żywą współpracę z Chrystusem, który ma moc uczynić z nas godne narzędzie ewangelizacji, podobnie jak to sprawił w życiu św. Pawła: „za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna”.

s. Katarzyna Pyl