
Żyję, bo stał się cud
Kustosze kodeńskiego sanktuarium niejednokrotnie mają okazję spotykać osoby, które w różnych sytuacjach życiowej biedy, gdy rozsądek, doświadczenie i nauka odbierały im nadzieję, przybywali do Matki prosić o ratunek. Jak zauważają, radość, zdumienie i wdzięczność to uczucia towarzyszące wierzącym, którzy - uciekając się pod opiekę Maryi - doznali za Jej wstawiennictwem specjalnych łask. Jedną z takich osób jest Marzena Bierecka. Ona i jej mąż aktywnie włączyli się w organizację jubileuszu koronacji obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. - To wyraz wdzięczności za łaski, jakie nasza rodzina otrzymała od Matki Bożej Kodeńskiej - zdradza M. Bierecka, dodając, że naprawdę mają za co dziękować.
– Chcieliśmy też wspomóc dzieło, które symbolizuje przywiązanie mieszkańców tych stron do wiary, tradycji i wartości patriotycznych. To wszystko skupia w sobie kodeńskie sanktuarium, w nim naprawdę bije serce południowego Podlasia. Musimy być dumni z tego, że mamy taką perłę, dlatego wspieramy ojców oblatów, którzy o nią dbają.
Tak bardzo czekałam…
Kiedy pod koniec lutego przekazywano w kodeńskim sanktuarium nowe korony, którymi w miniony weekend uroczyście ukoronowano obraz Matki Bożej Kodeńskiej, okazało się, że jednym z fundatorów jest rodzina Biereckich. Pojawiły się informacje o wyrażeniu w ten sposób wdzięczności za dar zdrowia dla pani Marzeny, wymodlony za wstawiennictwem Kodeńskiej Pani. Jednak wówczas M. Bierecka nie chciała mówić o swojej chorobie. Prosiła, by poczekać do sierpnia. Słowa dotrzymała. ...
JAG