Komentarze
W poszukiwaniu straconych wartości

W poszukiwaniu straconych wartości

Regularnie powraca ostatnimi czasy kwestia eutanazji. Zupełnie niedawno opinię publiczną podzieliła sprawa Eluany Englaro, teraz w Polsce dyskutuje się o przypadku nieuleczalnie chorego 40-letniego Krzysztofa Jackiewicza, którego matka wystąpiła z prośbą o eutanazję.

Deklaruje ona bezgraniczną miłość do syna i przez prawie ćwierć wieku zajmowania się nim dała tego dowody. Ale o Krzysztofie mówi: roślina. Boi się, że kiedy odejdzie, mężczyzna będzie skazany na ogromne cierpienie. Nikt bowiem nie zagwarantuje mu takiej opieki jak ona. Ta prośba to kolejne dramatyczne wołanie o pomoc dla skazanego na wegetację i cierpienie człowieka.

Podjęta po raz kolejny dyskusja na ten temat pokazuje, jak bardzo złożony to problem. Przywoływane są przekonujące argumenty zarówno za, jak i przeciw. Rzecz cała, która ma być określona prawnie, prowokuje do wielu refleksji. Bo życie stało się chyba kartą przetargową. Na razie ucichły medialne przepychanki, ale przecież nadal pozostaje otwarty prawnie problem zapłodnienia in vitro. I wymuszanie prawnej zgody na sztuczne tworzenie życia. Z drugiej strony mamy żądanie przerwania sztucznie podtrzymywanego życia. A wszystko w imię tych samych humanitarnych wartości, w imię godności człowieka. Występujemy przeciwko karze śmierci dla morderców, ale żądamy śmierci tych, którzy przez swoje kalectwo dezorganizują nasze życie. Zarówno uśmiercenie dziecka na drodze eutanazji czy aborcji, jak i sztuczne tworzenie życia argumentujemy rozpaczą rodziców. A wszystko to w imię niezbywalnych praw człowieka.

Medycyna wiele dziś może. Nie tylko odebrać życie, ale nawet je stworzyć. Czy więc nie ma sposobu, aby pomóc tym, którzy pomocy tej najbardziej potrzebują? Są przecież łóżka przeciwodleżynowe, środki uśmierzające ból… To wszystko jednak wymaga zaangażowania drugiego człowieka. Tylko ten, kto zetknął się z nieuleczalnie chorym, wie, co to bezradność i przerażenie wynikające ze świadomości, że ukochanej osobie w żaden sposób nie można już pomóc. Terminalnymi niekoniecznie chcą się zajmować lekarze. Mają przecież tylu innych pacjentów. Krzysztof Jackiewicz ostatnią tomografię mózgu miał robioną w 1998 r. Zlecanie kolejnych badań uznano za bezsensowne. A może zbyt kosztowne? Bo czy warto się pochylać nad kimś, kto nie rokuje nadziei?

Coraz częściej podnoszony problem eutanazji spowodował, że przez grupę lekarzy, prawników i etyków opracowywany jest polski projekt tzw. testamentu życia. Podpisujący go stwierdza, że gdyby „z powodu choroby lub wypadku nie mógł sam podejmować decyzji lub wyrażać swojej woli”, pragnie, aby nie podejmowano wobec niego „nadzwyczajnych i nieproporcjonalnych działań przedłużających życie.” W testamencie ma się też znaleźć definicja niejednoznacznie dziś pojmowanej uporczywej terapii. Bez niej bowiem, twierdzą twórcy ustawy, wprowadzenie testamentu życia mogłoby prowadzić do eutanazji.

Testament życia może i zagwarantuje nam regulacje prawne. A jakie przepisy uregulują istotę człowieczeństwa?

Anna Wolańska