Becik czy przytulenie?
Pytanie o możliwości wspierania małych dzieci skłania mnie do głębszego poruszenia wątku. Postaram się więc odpowiedzieć na nie w kilku odcinkach, uwzględniając umiejętności, jakie dziecko osiąga na różnym etapie rozwoju – komplementarnie do kryterium wieku.
Słyszałam kiedyś, jak 4,5-letnia Ola na pytanie o obraz braciszka, który miał za chwilę pojawić się na świecie, odpowiedziała: „Dzidziuś to mała beksa, większość czasu śpi, budzi się na jedzenie i zmianę pieluchy”. W krótkim zdaniu ta mała dziewczynka ujęła, oczywiście mniej lub bardziej obiektywnie, własną wizję noworodka.
Przez wiele lat nasze babcie i prababcie miały jasną zasadę: malutkie dziecko należy ciasno ubrać, owijając w becik po samą szyję. Wskazówka ta dawno odeszła do lamusa – może po części poprzez nie zawsze popierające ją opinie lekarskie. Nie mnie oceniać jej wartość zdrowotną, aczkolwiek widziałam w niej jedną zaletę związaną z rozwojem psychicznym młodego człowieka – owo symboliczne „skrępowanie” mogło przypominać noworodkowi środowisko, z którego poprzez poród został „wyrwany”, dające przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, gdzie non stop słyszy się szmer bicia matczynego serca, naturalnie czując jej bliskość i ciepło. Uczestnicząc stosunkowo niedawno w zajęciach z tzw. szkoły rodzenia, usłyszałam nadal propagowaną – choć w trochę zmieniony sposób – zasadę „3C”, co oznacza, że w pierwszym okresie życia maluchy lubią „cicho, ciemno i ciasno”. Znane nawet przedszkolakom zdanie, że początkowo dzieci potrzebują dużej ilości snu, sprzyja refleksji, że rola rodziców na tym etapie skupia się głównie na zaspokajaniu potrzeb biologicznych: jedzenia, spania, zmiany pieluszki. Tymczasem…
Pamiętajmy, że już kilkudniowe maluchy rozpoznają głos mamy. Reagują na jasne, ostre światło i głośne dźwięki. Od dawna też wiadomo, że nawet malutkie dziecko jest czujnym odbiorcą emocji panujących wokół. Naszym zadaniem w tym czasie jest zapewnienie stabilnej, dającej poczucie bezpieczeństwa atmosfery w domu. Tulić do piersi, czule całować, głaskać po rączce, mówić spokojnym, stonowanym głosem, opowiadać o tym, co robimy np. przy zmianie pieluszki, uśmiechać się… Gdy mama jest zmęczona, a wtedy szczególnie łatwo o irytację i złość, nie należy bać się prosić o pomoc, warto spróbować zaangażować w opiekę tatę, dając sobie chwilę wytchnienia.
Z czasem, kiedy ilość potrzebnego maluchowi snu zaczyna się zmniejszać, niemowlak coraz bardziej interesuje się otoczeniem. Doskonale widać jego stopniowy rozwój fizyczny – w leżeniu na brzuchu zaczyna obraca głowę, coraz śmielej i sztywniej unosi główkę, podpiera się na przedramionach, potem na wyprostowanych rękach. Sięga rączkami do stóp, wkłada je do ust, przetacza się z brzucha na plecy i odwrotnie. Zaczyna siadać, początkowo nieporadnie raczkować, aż wreszcie stawia pierwsze kroki. W międzyczasie usprawnia motorykę małą – uczy się trzymać grzechotkę, stopniowo nią manipulować, przekładać z rączki do rączki. Doskonalą się zmysły. Maluch zauważa interesujące zabawki (zwłaszcza te kolorowe, wydające dźwięki), zatrzymuje na nich wzrok, wodzi oczkami. Doskonali zmysł słuchu. Szuka wzrokiem źródła dźwięku, lokalizuje je. Zaczyna samo wyciągać rączki, aby wziąć je na ręce. Pojawia się też tak bardzo kochany i zapamiętywany przez mamy pierwszy uśmiech dziecka, który z czasem przechodzi w głośny, rozkoszny krzyk radości.
Rada: ćwicz z dzieckiem zmysł słuchu. Mów do niego, opowiadaj, co robisz, recytuj krótkie wierszyki i rymowanki, śpiewaj proste piosenki. Stymuluj wzrok, pokazując przedmioty, powolutku je przesuwaj, pozwalając, aby wodził za nimi wzrokiem. Zachęcaj do rozmów – powtarzaj sylaby, gaworz z nim. Bądź kreatywna! Pamiętaj: każdy pomysł na wspólną zabawę jest o tyle dobry, o ile współgra z wiekiem malucha i z miłością jest realizowany.
Ucz dziecko pewności, by wiedziało, że zawsze może na ciebie liczyć. Krytycznie podejdź do rad tzw. dobrych cioć, które mówią, że dziecka nie można rozpieszczać. Rozsądnie rozważ, czy warto kierować się zasadą propagującą brak reakcji wedle zdania: „Popłacze trochę i przestanie” albo „Będzie miał ładniejsze oczy”. Pamiętaj, oboje – ty i twoje dziecko – uczycie się siebie nawzajem, poznajecie swoje upodobania. Nawet jeśli na początku trudno to dostrzec, nie martw się – z czasem zauważysz indywidualność swojej pociechy i jak nikt inny nauczysz się odczytywać to, co, mimo braku komunikacji słownej, twój brzdąc chce ci przekazać.
Marta Kozaczuk