Komentarze
Przyszła kryska

Przyszła kryska

Listonosz nawiedzał nas dwa razy w tygodniu - bodajże we wtorki i piątki. W każdym razie były to dni, w których ukazywał się zaczytywany przeze mnie „Świat Młodych”.

- Małgosiu - wołał z daleka (twierdził, że to imię bardziej do mnie pasuje niż Hania) - Małgosiu, nowe litery do czytania. Od czasu do czasu nowe litery dostawali też dorośli. Wtedy babcia brała delikatnie gazetową płachtę i - ku uciesze domowników - sylabizowała największe znaki na pierwszej stronie: „Gromada Rolnik Polski”. W zasadzie to chyba znała już ten tytuł na pamięć, ale zawsze go składała - świadomość, że potrafi czytać, sprawiała jej czystą radość. Za to radości pomieszanej z zażenowaniem dostarczały babci pocztówki. Zwłaszcza te z kwiatkami - imieninowe. Radość wynikała z faktu, że były przeznaczone tylko dla niej. Zażenowanie - że w rozszyfrowywaniu liter pisanych trzeba było babcię wyręczać. Babcia pieczołowicie składała te karteczki i co jakiś czas - dla przypomnienia - kazała odczytywać sobie ich treść.

Za każdym razem odkrywała nowy sens pocztówkowych życzeń. Najbardziej nie lubiła telegramów. Zresztą nie tylko ona. Te bowiem zwykle zwiastowały złe wieści – chorobę albo śmierć. Ale zdarzały się też imieninowe – taka ostatnia deska ratunku, kiedy człowiek o czyimś święcie sobie w ostatniej chwili przypominał. Wtedy listonosz już od furtki, albo i od stodoły, machał zwitkiem papieru i wołał: ozdobny, ozdobny, a babcia zastanawiała się, dlaczego ludzie przepłacają za telegram zamiast wcześniej i taniej wysłać zwykłą kartkę. Dodać w tym miejscu należy, że ozdobny telegram podnosił prestiż odbiorcy – wszak ktoś się „szarpnął” na taki wydatek, czyli odbiorca ma nie byle jakie kontakty i na dodatek poważany jest.

Taki telegram był przez co najmniej kilka dni omawiany – struktura papieru, ozdóbki i charakter pisma pani z poczty. A trzeba przyznać, że prawie zawsze piękny był. Kiedy już tekst telegramu oraz wspomniane wyżej przymioty zostały przedyskutowane, babcia przechodziła głęboki proces myślowy pod hasłem: a jak to jest, że tak „chyzo” idzie.

Zdążyła się jeszcze zachłysnąć magnetofonem szpulowym („co to za popletacz tam w tym środku siedzi, że tak wszystko po człowieku powtarza i tylko plotki robi”). A potem nastąpiła era komputerów, telefonów komórkowych, esemesów, skajpów, snapchatów, viberów i Bóg wie, czego jeszcze. Babcia już tego nie doświadczyła. Zaczął też umierać telegram. Właśnie skończyła się jego era. „Od 01.10.2018 r. usługa telegram pocztowy zostaje wycofana dla klientów indywidualnych.”

Nie od dziś wiadomo, że wszystko ma swój czas. Jak informują źródła, „pierwszy telegram pomiędzy Europą i Ameryką przesłano 5 sierpnia 1858 r.”. Czyli można powiedzieć, że się już nasłużył. No to czego mi żal?

Anna Wolańska