Patrząc w stronę betlejemskiej stajenki
Uwaga ewangelistów jest skupiona na Jezusie i dokonanym przez Niego dziele zbawienia. Zatem nie na dzieciństwie i młodości Jezusa, lecz na życiu publicznym oraz męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Tylko dwie Ewangelie kanoniczne, czyli św. Mateusza i św. Łukasza, zawierają opisy okoliczności poczęcia, narodzin i dzieciństwa Jezusa. Pozostali ewangeliści nie interesowali się najwcześniejszym okresem Jego życia. Jeśli nas to dziwi, można dla porównania przypomnieć sylwetki wybitnych osób nam współczesnych, to jest św. Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego. Dopóki nie piastowali wysokich urzędów i nie doszli do wielkich godności, nikt specjalnie nie interesował się ich dzieciństwem czy młodością. Dzięki późniejszym żmudnym dociekaniom wiemy na te tematy niemało, ale chcielibyśmy znacznie więcej. W przypadku Świętej Rodziny takiej możliwości nie ma, bo upłynęło ponad 2 tys. lat, zaś liczba starożytnych świadectw jest znikoma.
Rozważając Ewangelię, dość często analizujemy poszczególne postaci Biblii. Podobnie jest w przypadku Jezusa, Maryi i św. Józefa. Co zyskujemy, patrząc na Świętą Rodzinę?
Sięgając po Pismo Święte, oczekujemy dwóch owoców: chcemy lepiej poznać osoby i wydarzenia, o których mowa, oraz lepiej zrozumieć siebie w świetle biblijnej historii zbawienia. To samo odnosi się do naszego zainteresowania Świętą Rodziną. Z jednej strony chcemy lepiej poznać Maryję, Józefa i Jezusa, a z drugiej nie chodzi o wiedzę czysto teoretyczną i zaspokajanie zwyczajnej ciekawości, lecz o szukanie pomocy dla współczesnej chrześcijańskiej rodziny. Każdy, kto tego pragnie, może w Świętej Rodzinie znaleźć wzorce i odniesienia dla siebie. Poznawanie Jej to nie tylko sięganie do odległych dziejów, lecz także refleksja nad tym, co dzisiaj powinno budować i scalać rodzinę oraz życie rodzinne. ...
JAG