Region

Biogazowni mówią: „nie”!

Mieszkańcy sprzeciwiają się budowie biogazowni w pobliżu ich domów.

Obawiają się zanieczyszczenia powietrza i zagrożenia bezpieczeństwa sanitarnego, które może przyciągnąć gryzonie i owady, co zwiększy ryzyko rozprzestrzeniania się chorób. Pod petycją podpisało się blisko 200 osób, wśród nich artysta malarz prof. Stanisław Baj, honorowy mieszkaniec gminy Hanna. Biogazownię chce wybudować firma z województwa warmińsko-mazurskiego. Inwestycji stanowczo sprzeciwiają się mieszkańcy miejscowości, którzy w geście protestu zebrali niemal 200 podpisów i przekazali władzom gminy.

Obawiają się przede wszystkim wzmożonego ruchu ciężarówek na drodze wojewódzkiej nr 816, przy której znajduje się Niepubliczna Szkoła Podstawowa w Dołhobrodach i zabudowania mieszkalne. Zwracają też uwagę na zanieczyszczenie powietrza i wód, do którego może dochodzić, gdyby biogazownia zaczęła funkcjonować w odległości zaledwie kilkuset metrów od ich domów.

 

Po cichu

Ludzie przyznają, iż o planowanej inwestycji dowiedzieli się pocztą pantoflową. – O tym, że miałaby tu powstać biogazownia, tak naprawdę usłyszeliśmy dopiero, gdy zbierano podpisy. Stąd nasze oburzenie – mówi Edyta Górecka. – Pani wójt twierdzi, że musi rozpatrzyć wniosek, który w tej sprawie złożyła firma z Olsztyna. A przecież można było najpierw zrobić zebranie z mieszkańcami, porozmawiać, poinformować i coś ustalić. Wystarczy wydać decyzję odmowną lub zmienić lokalizację. Jest wiele innych miejsc, gdzie można budować z dala od domów – podkreśla.

Zgadzają się z tym inni mieszkańcy Dołhobród i Zaświatycz, których najbardziej dotkną skutki działania mającej powstać między tymi miejscowościami biogazowni. – Ludzie są zdecydowanie przeciwko takiej lokalizacji – twierdzi radny Krzysztof Matczuk z Dołhobród, dodając, że nawet rada gminy nie wiedziała o takich planach. – Obwieszczenie o wszczęciu postępowania administracyjnego dotyczącego budowy biogazowni rolniczej o mocy 2 MW ukazało się w listopadzie 2023 r., ale na sesjach rady pani wójt nie przekazała informacji o projekcie tej inwestycji. Tego samego dnia, kiedy złożona została petycja mieszkańców, tj. 11 marca, doszło do spotkania w urzędzie gminy radnych i sołtysów oraz zainteresowanych osób. Wójt Grażyna Kowalik zapowiedziała wówczas utworzenie zespołu w celu zbadania różnych stron tego przedsięwzięcia. Będę uczestniczył w jego pracach, gdyż, tak jak inni mieszkańcy, jestem bardzo zaniepokojony projektem budowy biogazowni – zaznacza K. Matczuk.

Z kolei Krzysztof Kołtun twierdzi, że o planach budowy biogazowni wiedzieli jedynie radni popierający wójt. – Swoją wiedzą pochwalili się w trakcie kampanii do wyborów samorządowych, odwiedzając mieszkańców wsi Zaświatycze. Od ludzi z tej miejscowości uzyskaliśmy informacje o nowej inwestycji. Byliśmy zaskoczeni nowym pomysłem pani Kowalik. W trakcie ostatniej sesji 22 marca zarzuciłem brak konsultacji społecznych z radą i mieszkańcami nie tylko w sprawie biogazowni, ale i innych przedsięwzięć, m.in. przebudowy drogi w Dańcach. Od maja ubiegłego roku czekamy na odpowiedź pani wójt, co mamy zrobić w sytuacji, gdy po zrealizowaniu inwestycji drogowej nie zbudowano zjazdów. Zarządzająca gminą nie liczy się z głosem ludzi – kwituje K. Kołtun.

Mieszkanka Dołhobród Beata Dydziuk potwierdza, że mieszkańcy nie byli informowani o planach gminy. – Wszystko było robione po cichu. Może to dobra inwestycja, ale nie do przyjęcia w proponowanej lokalizacji. Powstanie ona między Dołhobrodami a Zaświatyczami, ale problemy związane z funkcjonowaniem biogazowni odczują nie tylko te dwie wsie – zauważa.

 

Boją się smrodu, zanieczyszczeń i gryzoni

Mieszkańcy obawiają się wzmożonego ruchu ciężarówek, smrodu i plagi gryzoni. – Wiem od znajomej z gminy Rossosz, gdzie działa taka biogazownia, jak jest ona uciążliwa chociażby z uwagi na nieprzyjemny zapach czy szczury – twierdzi B. Dydziuk. – U nas miałaby być spalane nie tylko słoma, zboże, kukurydza, ale i odpady, czyli zepsuta żywność, oraz mięso zwierząt. Odór, który rozniesie się z wiatrem nawet na kilka kilometrów, odczuje wielu mieszkańców. Wiemy, że grunty w okolicy stracą na wartości. Mieszkańcy miast zakupili działki w naszej gminie, aby tutaj odpocząć. Czy nadal będą przyjeżdżać? Czy poruszający się szlakiem Green Velo miłośnicy rowerów zechcą zatrzymać się w Dołhobrodach, czy raczej wybiorą inne kierunki? Teren proponowany firmie z Olsztyna to otwarta przestrzeń, niedaleko znajdują się szkoła i dość gęsta zabudowa domów. Takiej inwestycji nie powinno tutaj być. Już dziś, zanim cokolwiek zbudowano, sprawa ta kosztuje nas mnóstwo stresu – podkreśla mieszkanka Dołhobród.

Wiesław Polijański, którego posesja znajduje się na styku Zaświatycz i Dołhobród,  zwraca uwagę, że na terenie gminy znajduje się jedno ujęcie wody. – A inwestor będzie jej potrzebował. W przypadku suchego lata już teraz mamy z tym kłopot. Poza tym wykorzystana w biogazowni woda będzie przenikała do gleby, pojawią się owady, gryzonie. Interesuję się odnawialnymi źródłami energii, dlatego starałem się dotrzeć do dokumentacji projektu w Dołhobrodach. Przejrzałem wstępny zarys tej inwestycji, z którego wynika, że część wsadu będzie przetrzymywana na zewnątrz, co stanowi zagrożenie dla środowiska. Niebezpieczne stanie się również, niezbędne w funkcjonowaniu biogazowni, tzw. wietrzenie konieczne, które uwolni do powietrza groźne substancje – wylicza zagrożenia W. Polijański. – W projekcie nie ma mowy o tym, że planowane są kontrole jakości powietrza oraz oddziaływania na środowisko bliższe i dalsze. Sądzę, że każda profesjonalna firma, działająca zgodnie z normami i prawem, powinna przeprowadzać takie badania. Podejrzewam, że te wskaźniki nie będą prawidłowe. Inna kwestia to założenie prowadzenia biogazowni na terenie płaskim. W rzeczywistości jest inaczej – jeżdżę drogą, przy której ma powstać inwestycja i widzę spadek, jaki tworzy się w pobliżu wskutek ulewnych deszczów. Cała sprawa jest niejasna, skoro firma uznaje, iż nie ma przeszkód w realizacji przedsięwzięcia. To nieprofesjonalne podejście – stwierdza stanowczo.

Krytycznych słów nie szczędzą również turyści oraz osoby odwiedzające ten rejon. Nie wyobrażam sobie, aby w pięknym krajobrazie, ciszy i spokoju pojawiła się biogazownia – mówi odwiedzająca Dołhobrody Renata Sielaszuk. – Mieszkam we Włodawie, przyjeżdżam tu z dziećmi. Nikt nie jest tą inwestycją zachwycony. Pani wójt ma dość miejsca, aby postawić biogazownię z daleka od ludzi – zauważa.

 

Nie postąpię wbrew woli ludzi

Z inwestorem nie udało się skontaktować. Natomiast decydujący w tej sprawie głos ma wójt gminy. – Nie mam zamiaru za wszelką cenę forsować tej inwestycji i zapewniam, że nie postąpię wbrew woli mieszkańców – deklaruje G. Kowalik. – Uważam jednak, że najpierw trzeba poznać dokładnie wszystkie aspekty działania takiej biogazowi i jej wpływu na środowisko. Dlatego powstał specjalny zespół, którego zadaniem będzie wypracowanie obiektywnej opinii i przekazanie jej mieszkańcom. Mało tego, obecnie inwestor będzie miał obowiązek sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko. Po jego przedstawieniu zamierzam zlecić specjalistom opracowanie kontrraportu, by nie było najmniejszych wątpliwości co do wszystkich, nawet najmniej istotnych czynników oddziaływania biogazowni na środowisko i ludzi – tłumaczy.

Wójt gminy, postępując zgodnie z przepisami, wystosowała pisma z prośbą o opinie do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Włodawie, Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Białej Podlaskiej oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Sanepid wskazał na konieczność przygotowania raportu oddziaływania na środowisko. Z kolei zarząd Zlewni w Białej Podlaskiej PGWWP nie stwierdził potrzeby przeprowadzenia oceny takiej ingerencji w naturę. Do tej pory nie ma opinii RDOŚ.

Joanna Szubstarska