Kościół
30/2022 (1407) 2022-07-28
Przed tym pytaniem zatrzymuje się dziś wielu ludzi. To dobrze. Kończy się epoka, kiedy przynależność do Kościoła wynikała z tradycji, obyczaju, przyzwyczajenia, była romantycznym przekonaniem o stałości i niezmienności jego pozycji. Kościół jest piękny. Jest domem. Bywa, że zaczyna się to doceniać dopiero wtedy, gdy go zabraknie.

Samo wychowanie w środowisku tradycyjnie chrześcijańskim nie gwarantuje tego, że następne pokolenia również takie będą - szczególnie wtedy, gdy wiara rodzinnego domu była powierzchowna, nieprzemieniająca, a formacja oparta na uciążliwych wymaganiach moralnych bez doświadczenia spotkania z żywym Bogiem. Wielu ludzi z różnych powodów i na różnych poziomach swojego życia znalazło się gdzieś „pomiędzy” - pomiędzy światem dzieciństwa i niedojrzałej dorosłości, światem zasad i wolności bez granic, pamięcią pogodnego, ułożonego domu rodzinnego, z pakietem zasad dających poczucie bezpieczeństwa i drapieżnością korporacji, w której pracują. Pomiędzy odwagą i wstydem, wciśnięci w ciasny hiperpoprawnościowy świat, w którym „trzeba się wstydzić z tego, z czego winno być się dumnym, i być dumnym z tego, czego należy się wstydzić”. I jeszcze udawać, że wszystko jest OK!
29/2022 (1406) 2022-07-20
Kilka dni temu użytkownicy TikToka mieli okazję obejrzeć krótki film autorstwa „księdza z osiedla” (z autorem, jako aktorem, w roli głównej) w dość niekonwencjonalny sposób zwracający uwagę na... rodzaje przyklękania wiernych w kościele. Ks. Rafał Główczyński, salwatorianin - bo o nim tu mowa - zwizualizował wspomniane gesty.

I tak możemy zobaczyć cztery „przyklęki”: „z telemarkiem”, „szybko, żeby nie zasłonić”, „siema Boże” i „ten właściwy” (nazwy za www.deon.pl). Film wzbudził spore zainteresowanie w sieci i wywołał falę skrajnych komentarzy. Dla jednych to „bajdurzenie niewarte uwagi”, „absurdalny formalizm”, „czepianie się mało istotnych szczegółów, gdy jest tysiąc innych, ważniejszych problemów”, okazja do wyrażenia ironii i sarkazmu (wyższości nad maluczkimi i wkurzeniem, że „znów ktoś przesadził”), dla innych okazja do podziękowania za zajęcie się problemem stanowiącym wierzchołek góry lodowej. Jak jest w istocie? Czy to (przepraszam za słowo, ale to często pojawiające się określenie) „pierdoła” i trzeba odpuścić? A może nie?...
27/2022 (1404) 2022-07-06
Kilka dni temu CBOS opublikował raport: „Wpływ pandemii na religijność Polaków”. W komentarzach „na gorąco” przede wszystkim wybiła się informacja, iż w minionym dwuletnim okresie ograniczeń i restrykcji odsetek Polaków uczestniczących w niedzielnej Mszy św. spadł z 46% przed pandemią do 37% obecnie.

Różnica rzeczywiście wydaje się być szokująca. Zapewne jednych ucieszyła, innych zasmuciła. Na pewno powinna dać do myślenia. Czy wyniki badań zaskoczyły Kościół? I tak, i nie. Od miesięcy w kuluarowych „księżowskich” rozmowach ów wątek powracał. Ludzkie zachowania są dość przewidywalne. Poza tym mamy do czynienia z wielkim, dokonującym się na wielu poziomach procesem duchowego oczyszczenia. Na ile zasadny jest jeden z wniosków autorów raportu: „O ile więc przed pandemią sytuacja była w miarę stabilna, o tyle dwa lata dyspensy - nakładanej i znoszonej w różnych falach pandemii przez biskupów - spowodowały, że odsetek Polaków chodzących do kościoła w każdą niedzielę poważnie stopniał (o 9 punktów procentowych)”?
25/2022 (1402) 2022-06-22
Początek wakacji to w wielu parafiach czas zmian personalnych. Niezmiennie budzących emocje, generujących smutek, czasem niezrozumienie i złość - bo „znów nam zabierają fajnego księdza”. To czas pożegnań i powitań, ciekawego spoglądania na „nowego” kapłana i pytań: jaki będzie? Co nowego wniesie w nasze życie?

W skrajnych przypadkach do kurii udaje się delegacja, by… bronić „naszego” proboszcza albo wikarego. Nie znam sytuacji, by takowe „poselstwo” skutecznie wypełniło swoją misję. Bywa, że przewidywany lokalny, parafialny koniec świata szybko okazuje się mirażem. Emocje opadają, gdy okazuje się, że np. ksiądz ma talenty, których poprzedni nie posiadał, albo „nowy” zauważył w swojej pracy duszpasterskiej rewiry dotąd - z racji rutyny, przyzwyczajenia - skrzętnie pomijane. I życie toczy się dalej. I też jest „fajny”. Ponoć nie ma ludzi niezastąpionych. Po co są zmiany? Abp Józef Michalik, komentując swego czasu sprawę przenosin duszpasterzy z parafii do parafii, powiedział: „Księża są jak kwiaty. Trzeba je czasem przesadzać, aby kwitły. Ale trzeba to robić z troską”.
24/2022 (1401) 2022-06-14
Czas wojny, braku ekonomicznej stabilizacji, narastający lęk generują pytania o przyszłość. Znamienne, że kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, pierwszym jej znakiem w polskiej rzeczywistości stały się… kolejki na stacjach benzynowych i w biurach paszportowych. Jakoś trudno było zauważyć, by analogiczne kolejki ustawiły się przed konfesjonałami.

Nawet „Suplikacjom” śpiewanym w kościołach (w intencji o pokój) jakoś zabrakło żarliwości i wiary. Wszystko może dlatego, że wojna nie dotknęła nas bezpośrednio - ciągle niebezpieczeństwo jest „gdzieś tam”, w bezpiecznej odległości. Może też z tego powodu Pana Boga również wolimy trzymać „na dystans”. Jakub Maciejewski, korespondent wojenny i publicysta tygodnika „Sieci”, w ostatnim numerze gazety pisał: „W Donbasie nie ma ateistów”. Kiedy idzie się na front, gdy mina rozrywa na strzępy kolegę, z którym przed chwilą paliłeś papierosa, albo gdy mijasz siedmiometrowej głębokości lej po iskanderze i wiesz, że tu był schron, w którym godzinę temu ukrywało się kilkadziesiąt osób, nie sposób nie zadać pytania: „Dlaczego ja przeżyłem?”. Doświadczenie bezradności, wbrew pozorom, nie generuje buntu wobec Niego („Gdybyś był, nie pozwoliłbyś na to!”), ale wzmacnia pewność Jego obecności.
23/2022 (1400) 2022-06-08
Liberalne media, które z zapartym tchem potrafią wyliczać grzechy duchownych, oskarżać o popełnione i niepopełnione winy, nabierają wody w usta, gdy na światło dzienne wychodzą mrożące krew w żyłach fakty propagowania pedopornografii czy promowania partii politycznych jawnie domagających się legalizacji pedofilii.

Ponieważ niedawno formalnie odtrąbiono koniec pandemii, ludzie przywykli do obrazów wojny na Ukrainie (nawet w kościołach prośba o pokój u naszych wschodnich sąsiadów zniknęła z modlitwy wiernych), większość społeczeństwa generalnie przestało obchodzić „gonienie króliczka” przez unijne agendy i komisje (przybierające kształt permanentnego blokowania środków z funduszu odbudowy, wydawania kolejnych rezolucji i dyrektyw), da się zauważyć w niektórych środowiskach „moralne wzmożenie” w kwestii tropienia księży- pedofilów. Temat przycichł na jakiś czas, dziś wraca. No bo jakże to możliwe, że tak mało ich ujawniono!? - żalą się na różnych łamach zatroskani publicyści. Przecież miało być tsunami, które zmiecie z powierzchni ziemi biskupów i diecezje. A nie ma…
19/2022 (1396) 2022-05-11
Kiedy w maju 2011 r. w mediach pojawiła się wiadomość o zabiciu przez Navy SEALs Osamy Bin Ladena, na ulice amerykańskich miast wyległy tysiące ludzi świętujących w euforii ów „sukces”.

11 lat później wybuchła wojna na Ukrainie. Bezsensowna, tragiczna w skutkach, absorbująca uwagę ludzi na całym świecie. No bo przecież konfliktów zbrojnych (przynajmniej) w Europie w XXI w. miało już nie być. Komentatorzy życia publicznego zwracają uwagę na swoistą tabloidyzację sposobu mówienia, pisania o wojnie. Wpisuje się on w szerszy kontekst cywilizacyjny traktowania śmierci, którą próbuje się z jednej strony zepchnąć w niebyt, wstydliwie „opakować” w sterylność szpitali i klinik, oddzielić od mainstreamu (aby nie psuć nastroju żyjącym), z drugiej zaś: ośmieszyć ją, jej wizerunek sprowadzić do obrazków rodem z hollywoodzkich produkcji bądź wirtualnych strzelanek w grach komputerowych.
19/2022 (1396) 2022-05-11
„W mętnej wodzie łatwiej łowić ryby” - brzmi stare polskie porzekadło. Trudno nie odnieść wrażenia, że żyjemy w czasach totalnej utraty przejrzystości praktycznie w każdym aspekcie rzeczywistości.

Owa „mętna woda” zdaje się ogarniać wszystkie sfery życia - przynajmniej tak jest to przedstawiane medialnie - poczynając od polityki, ekonomii, społeczeństwa, przez zdrowie i bezpieczeństwo, kończąc na kryzysie Kościoła i papiestwa. Czy mamy do czynienia z ciągiem przypadków, kumulacją niemających związku ze sobą wydarzeń, nałożeniem się na siebie wielu nieplanowanych wcześniej okoliczności czy raczej jest to zaplanowana strategia - nieustannie korygowana, poddawana cyklicznemu upgrade’owi? Może tak, może nie… Wydaje się to niemożliwe, brakuje też wystarczającej liczby dowodów. Ale, oceniając zjawisko z innej strony, pojawiające się określenie typu: „globalny reset” (łączone choćby z osobą Klausa Martina Schwaba), dobrze udokumentowane przedkryzysowe działania (wcześniej precyzyjnie zaplanowane), potwierdzone licznymi konkretami, dają wiele do myślenia.
17/2022 (1394) 2022-04-27
Jeden z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych procesów w naszym duchowym dojrzewaniu to przejście od postrzegania Pana Boga jako li tylko wirtualnego bytu, traktowania wiary niczym „metafizycznej wrażliwości”, do „zerwania oczu z uwięzi” - spotkania Go jako Osoby, Żyjącego Boga. Odkrycia Go obok siebie, w sobie. Pomoc przychodzi niekiedy z najmniej oczekiwanej strony.

Natalka niedługo skończy 17 lat. Jest chora na rzadką chorobę neurologiczną, do tego dochodzi padaczka, inne komplikacje. Od niedawna karmiona jest przez PEG. Średnia przeżywalność z jej chorobą to 14-15 lat. Natalka zatem - jak niekiedy śmiejemy się razem z jej opiekunami prawnymi: panią Augustyną i panem Janem (babcia i dziadek) - żyje na krechę. I całkiem nieźle sobie radzi! Byłem u Natalci w Wielki Czwartek z Komunią św. Kilka dni wcześniej wróciła ze szpitala. Parę nieprzespanych nocy, lekka gorączka robiły swoje - dziewczynka była niespokojna, dawały znać o sobie emocje, wierciła się na poduszce. Tak się złożyło, że akurat w tym czasie w domu były też nauczycielki ze szkoły specjalnej. Króciutko pomodliliśmy się, potem włożyłem kawałeczek konsekrowanej Hostii, wielkości ćwierci paznokcia, do jej buzi. Mamy taki specyficzny porozumiewawczy „kod”: najpierw delikatnie głaszczę ją po policzku, co jest znakiem, że ma otworzyć usta. Tak było i tym razem.