Większa część ostatniej niedzieli zajęta została w mediach przez podsumowania roku rządów Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Nawet sam premier uległ nastrojowi chwili i, w odróżnieniu od dotychczasowych włodarzy naszego kraju, 2-krotnie wystąpił z orędziem do narodu. Oczywiście w znowelizowanej formie, a więc udzielając wywiadu dziennikarzom telewizji prywatnej (najpierw) i publicznej (w drugiej kolejności).
Komentarze
Od kilku już lat w ramach debaty o systemie edukacyjnym w Polsce toczy się dyskusja o przywróceniu w szkolnictwie polskim nauczania kilku przedmiotów, które obecne były w dawnej szkole, a zniknęły w ramach swoistej walki z „przeżytkami przeszłości”. Wymienia się wśród nich zwłaszcza filozofię, logikę i łacinę.
Modlitwa, którą Adam Mickiewicz zawarł w „Litanii Pielgrzymskiej”, przenikała starania pokoleń Polaków, którzy przez 123 lata starali wybić się na niepodległość. Rozpaczliwe wołanie do Bożej Opatrzności o zmianę losu Narodu Polskiego, połączone z działaniami dyplomatycznymi i zbrojnymi powstaniami (nie zawsze dla nas zwycięskimi), przeniknięte troską o zachowanie kultury narodowej, naznaczone krwią ofiary Sybiru i innych miejsc kaźni, wreszcie wydało owoc.
Zdarza mi się zażartować ze znajomych i przed Uroczystością Wszystkich Świętych składać im życzenia „Wesołych Świąt!”. Większość od razu odpowiada z oburzeniem, abym nie drwił z poważnego święta, bo co to za radość, gdy wspomina się tych, co już odeszli.
Ciekawą rzecz usłyszałem niedawno od znajomej mi osoby. Jej pracująca w Stanach Zjednoczonych córka poproszona została przez pracodawcę o wypełnienie ankiety pracowniczej. Jedno z pytań dotyczyło wyznawanej religii.
Z mieszanymi uczuciami odwiedzam wszelkie sanktuaria, w których kwitnie handel dewocjonaliami, niekoniecznie pierwszych lotów artystycznych. Kiczowate figurki świętych z Matką Bożą na czele, obrazki i obrazeczki, kolorowa pstrokacizna oraz odpustowo kiczowate kolory stanowią niejednokrotnie dla mnie podstawę do szybszego powrotu w domowe pielesze.
Niektórzy mają mi za złe, że nie dostrzegam pięknych stron życia, ale wciąż doszukuję się dziury w całym. Możliwe. Nadmiernie optymistyczne spojrzenie na życie jest raczej mi obce. Wolę realizm. Może nie żyje się wówczas przyjemnie, ale przynajmniej prawdziwie.
Obchodzony niedawno koniec wieku XX i początek XXI wyzwolił ogromne ilości literatury katastroficznej, opisującej w oparciu o mniej lub bardziej sprawdzone przepowiednie i wróżby koniec świata, mający niechybnie nadejść wraz z końcem stulecia.
Utyskiwanie na rzeczywistość polityczną naszego kraju staje się coraz częściej zwyczajem codziennym. Nikogo w Polsce nie dziwi już fakt krytycznego odnoszenia się do klasy politycznej, a opowieści o ludziach władzy i salonach sfer dzierżących władzę w naszym kraju stają się stałym elementem naszych spotkań rodzinnych i towarzyskich.
Mija 69 lat od 17 września 1939 r. Kampania obronna Polski przed najeźdźcami z Zachodu i ze Wschodu obrosła już legendami i opowieściami, przy czym w pamięci zbiorowej, ukształtowanej przez lata komunistycznej edukacji, bardziej uwypuklone jest działanie zbrojne przeciwko hitlerowskim Niemcom niż uderzenie w plecy walczącej Polsce, zadane przez sowiecką Rosję.
- « Następne
- 1
- …
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- Poprzednie »