Komentarze
36/2021 (1362) 2021-09-08
Wiecznie młoda (l. 61) celebrytka wielu talentów, zwana też przez niektórych gwiazdą polskiej piosenki Majka Jeżowska, ostro skrytykowała tegoroczny Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu.

Najbardziej napiętnowała koleżeństwo po fachu, które - jej zdaniem - bezwstydnie przyjęło zaproszenie do pokazania się na firmowanej przez „reżimową” Telewizję Polską opolskiej scenie. W społecznościowych mediach artystka zwierzyła się z niesmaku, jaki towarzyszy jej, kiedy tylko wspomni „o tych, którzy wystąpią na kolejnych koncertach dla «jedynej i słusznej» telewizji”. Wszak ona sama nie zgodziłaby się na udział w żadnej imprezie TVP. Nic innego, jak tylko rozległe „wooow!” na wdechu nie przyszło mi na takie dictum do głowy. I zaraz następne „wooow!”, kiedy sobie uświadomiłam karkołomną drogę, jaką zwana gwiazdą Jeżowska musiała przebyć, żeby tak się zmetamorfozować.
34/2021 (1360) 2021-08-25
Mógłby to być, zaiste, wielce pocieszny widok. Oto wysportowany poseł niczym szarak umyka przed strzegącymi granicy żołnierzami.

A próbuje ich zwodzić, a tropy pomylić - jak oni za nim w lewo, to on wtedy w prawo, a kiedy oni w prawo, to on w lewo ucieka. Może mogłaby nawet ta sytuacja roztłumaczyć z egzaltacją wyartykułowany gniew eksopozycjonisty Frasyniuka, który watahą psów pograniczników nazwał… Mogłaby, gdyby to był film - jakieś nowe „Allo, allo” albo „Jak rozpętałem kolejną wojnę światową”. Ale filmem nie jest. Jest za to twardą i wcale niewesołą rzeczywistością. Z nieujawnionym wcześniej w tej sprawie poświęceniem rzucili się na ratunek koczującym na polsko- białoruskiej granicy imigrantom z Bliskiego Wschodu polscy(?) politycy i ich klakierzy o poglądach mocno na lewo od prawa. Bardzo konsekwentnie próbowali a to przekonywać pograniczników o konieczności przepuszczenia imigrantów do Polski, a to przekazać im pomoc humanitarną (chcę wierzyć, że zdjęcie przeznaczonej dla uciekinierów konserwy wieprzowej to tylko głupi żart), a to namawiali funkcjonariuszy do odsłaniania twarzy i legitymowania się.
32/2021 (1358) 2021-08-11
Kresy Wschodnie zamieszkiwali przedstawiciele blisko 30 narodów cechujących się pokrewieństwem językowym i wspólnym pochodzeniem, ale inną kulturą czy religią. Miało to zarówno pozytywne konsekwencje - wzajemne przenikanie się kultur, jak i - zwłaszcza w XX w., gdy ujawniły się tu silne tendencje nacjonalistyczne - negatywne.

W pamięci Polaków tym najstraszniejszym i wciąż nieprzepracowanym z sąsiadami konfliktem pozostaje rzeź wołyńska - nasza do dziś niezabliźniona rana. Gdyby jednak stworzyć ranking rodzimych mitów, jednym z najważniejszych z całą pewnością zostałyby właśnie Kresy - utracone po II wojnie światowej na rzecz Związku Radzieckiego wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Komunistyczne rządy w Polsce, nieustannie podkreślające „przyjaźń” ze wschodnim sąsiadem, wyeliminowały ten termin i próbowały wymazać ze świadomości Polaków istnienie kresowych ziem, a zwłaszcza ich związek z Polską. Nie było to jednak takie proste, ponieważ w sercach tych, którzy musieli opuścić wschodnie rubieże, pozostały one jako raj utracony, „kraj lat dziecinnych”, który już na zawsze „zostanie święty i czysty”. Upadek komunizmu w 1989 r. przywrócił Kresom Wschodnim należne im miejsce w polskim dyskursie historycznym, co z kolei w latach 90 zaowocowało będącą próbą nadrobienia półwiecza milczenia i zakłamania erupcją kresowych wspomnień.
31/2021 (1357) 2021-08-04
„Kto nie pije, ten kapuje - hop, hop, hop!” - szantażował na jednym z wesel pewien radosny pan. Znalazło się kilku innych, którzy ochoczo ten śpiew podchwycili. Nie dali się jednak sprowokować do współzawodnictwa z miłośnikiem trunków. I chwała im za to.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że w porównaniu do sytuacji sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat pijemy zdecydowanie mniej. Na weselach nie uwidzisz już obrazka z leżącym pod stołem delikwentem, który stracił kontakt z rzeczywistością. Jest też sporo ludzi, którzy na przyjęciach spożywają alkohol symbolicznie albo wcale nie piją. Nieubłagana statystyka pokazuje jednak, że przeciętny Polak wypija dziś ok. 11 litrów alkoholu rocznie. W czasach komunizmu przypadało odpowiednio ok. 8,5 l. Jak to wytłumaczyć? Raport Instytutu Jagiellońskiego „Polska zalana piwem” winą za dramatyczny wzrost spożycia alkoholu w ostatnich 30 latach obarcza branżę piwowarską. Wskazuje, że o ile kontynentem o największej konsumpcji piwa jest Europa, to liderami w tej dziedzinie w Europie są właśnie Polacy.
30/2021 (1356) 2021-07-28
Radość wielka zapanowała na świecie, kiedy najbardziej medialna para globu - książę Harry i Meghan Markle - ogłosiła narodziny swojego drugiego dziecka.

Tym większa, że to córka, a w posiadaniu royalsów jest już przecież syn. A jeszcze większa, kiedy zadeklarowała, że na tej dwójce poprzestaje. I że zdecydowały o tym względy obywatelskie. Obywateli - bądź co bądź - nie byle jakiej kategorii. Książęce orędzie najbardziej jednak uradowało zajmującą się wielkością populacji i jej wpływem na zrównoważony rozwój środowiska brytyjską organizację Population Matters (Sprawy ludności), która w tej euforii przyznała parze nagrodę pieniężną - 695 dolarów, co w przełożeniu na nasze ma wartość około 2,5 tys. zł. Sceptycy powiedzą, że to kropla w morzu książęcych apanaży. I pewnie trudno się z tą opinią nie zgodzić. Ale jaka to kropla! To głęboki ukłon w stronę matki Ziemi, Meghan i Harry podkreślili bowiem, że decyzję o posiadaniu tylko dwójki dzieci podjęli „celem ochrony środowiska”.
27/2021 (1353) 2021-07-07
Rozmowa z Wincentym Łaszewskim, doktorem teologii, pisarzem, badaczem w zakresie antropologii mariologicznej.

Jesteśmy w przededniu beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego, który „wszystko postawił na Maryję”. Z czego wynikało jego tak silne zawierzenie Matce Bożej?

Z doświadczenia, z tego, że on w swoim życiu „czuł dotyk Maryi”. Nie był tu zresztą żadnym wyjątkiem. Każdy, kto otwiera się na świat nadprzyrodzony, staje się jego świadkiem - wie, że on istnieje, że np. anioł jest tak samo realny jak drugi człowiek, że Matka Najświętsza pochyla się nad nim tak samo realnie, jak matka, na której kolanach siadał w dzieciństwie. Kto nie ma tego doświadczenia - czyli doświadczenia wiary - nie zrozumie Prymasa. To ono było najważniejszym motorem jego życia… Gdy je mam, moje chrześcijaństwo nie jest już teorią - staje się rzeczywistością. Wyszyński miał doświadczenie obecności Maryi w rodzinnym domu, miał doświadczenie osobistej opieki, wreszcie - Jej obecności w różnych wydarzeniach. Nie musiał tego rozumieć, jak dziecko nie rozumie miłości matki, która żyje cała dla niego.
25/2021 (1351) 2021-06-23
Statystyki wskazują, że ojcowie spędzają z dzieckiem średnio 30- 40 minut dziennie. Zdecydowanie mniej niż matki. Taki symbol rodzicielstwa mamy wdrukowany od lat, albo lepiej - od wieków.

Rola ojców ciągle jeszcze sprowadza się głównie do zapewnienia potomkowi materialnego bytu i rozliczania zachowania. I choć cieszy wzrastająca liczba urlopów tacierzyńskich vel ojcowskich, opieka nad niemowlęciem wciąż z założenia przypisywana jest matce. Ojciec - kiedyś, potem. I czemuż to, ach, czemuż, o, tatusiowie najbardziej małoletnich, nie chcecie spędzać czasu ze swoją - bądź co bądź - pociechą? Nie potraficie? Uważacie, że to babska robota i że na pewno prawdziwemu mężczyźnie uwłacza? A może też niektóre mamusie dziecka - w najmędrszości swojej - stoją za przekonaniem, że mężczyzna nie dopatrzy, nie pośpieszy, że mało giętki jest? A może naprawdę nie za bardzo wiecie, jak się takim maluchem zająć - nakarmić, przewinąć tudzież w płaczu utulić?
24/2021 (1350) 2021-06-16
Nie tylko od czasu do czasu mnie ludzki ród zaskakuje. A ostatnio głównie jego inwencja w wyciąganiu od ludzi ich własnych pieniędzy.

I nie mówię tu o podatkach, tylko o tych niby pełnych empatii obywatelach, którzy w ramach ratowania cudzego wnuczka wydzierają kasę dziadkom, o tych „bankowcach”, co to z własnej i nieprzymuszonej woli informują o rzekomych finansowych napaściach i w równie szczerym jak informacja odruchu altruizmu proponują przelanie pieniędzy na inne konto, o tych „miłosiernych” policjantach, którzy ofiarują się przechować zagrożoną cudzą gotówkę. Zadziwia mnie, jak w momencie, kiedy już kolejne metody zostają oswojone, pojawiają się nowe i nowe. A najnowsze złapało mnie ostatnio w handlowej galerii. Nie jakiejś tam z dalekiego świata, ale tutejszej, naszej. Akurat napatoczył się stary znajomy, a więc gadu-gadu… Ani się spostrzegliśmy, jak podbiegła do nas rozkoszna - na oko - 25-latka, ładnie ubrana, śniada na urodzie, ale nie za bardzo, więc może niekoniecznie po Zanzibarze, a tylko po solarium. Taka Jennifer Lopez dla nieco mniej zamożnych.
21/2021 (1347) 2021-05-26
Niektórym peerelowski maj nadal pachnie szalonym, zielonym bzem. Innym konwalią i jaśminem. Albo miętą. Jeszcze innym - rozrzucanym po polu obornikiem.

Przez lata ten wiosenny miesiąc fetowany był głównie w swoim pierwszym dniu. I jeśli jeszcze naczelne święto PRL gdzieś się w zakamarkach wałęsa - to bardziej na zasadzie upiora przeszłości niż bohatera socjalistycznej pracy - propagandowego umięśnionego herosa o nostalgicznym spojrzeniu. Ale trochę lat temu 1 maja to była niezła impreza. Jakkolwiek uroczyste obchody rocznicy wybuchu Rewolucji Październikowej z założenia przeskakiwały rangę Święta Pracy, to pojedynek pór roku zawsze wygrywała wiosna. A bywało i tak, że na okoliczność pochodów rzucili do sklepu kubańskie pomarańcze. Albo toaletowy papier. Głośniki dudniły nie tylko przez otwarte drzwi, chłoporobotnik nadrabiał zaległości w polu, a babcia przez caluśki dzień niepolitycznie, ale za to tęsknie zawodziła: „Boże daj, Boże daj, żeby wrócił Trzeci Maj!”.
20/2021 (1346) 2021-05-19
O ho ho! Ho ho ho! Ho! - woła moja znajoma. Ten ciąg hohów, jak się nietrudno domyślić, mocno emocjonalny jest. Znajoma bowiem należy do grona osób, które boją się lodówkę otworzyć.

Bo i stamtąd, ich zdaniem, może Robert Lewandowski wyskoczyć. To, ma się rozumieć, przytyk do stałej obecności piłkarza w mediach. A ja swoją lodówkę całkiem bez strachu otwieram. Może dlatego, że nie za pakowna jest i rosły Lewandowski się w niej po prostu nie mieści. Po drugie - uważam, że akurat on sobie na obecność w niektórych lodówkach uczciwą pracą zasłużył, a po trzecie - w mojej wsi Lewandowskich jak mrówków, to i był czas przywyknąć. Więc czemu się do tego jednego przyczepiłam? Bo ten zarabiający w niemieckiej drużynie nie tylko na chleb piłkarz to człowiek utalentowany, pracowity i na dodatek ambitny. Tytułów całkiem chwalebnych sporo już nazbierał, a teraz zawziął się na pobicie szczególnego rekordu. Wiele lat temu, a ściślej: w sezonie 1971/72, inny ambitny piłkarz tego, w którym dziś gra Lewandowski, klubu, Gerd Müller, ustanowił rekord zdobytych w sezonie 40 goli.