Kultura
28/2020 (1302) 2020-07-08
Mimo obostrzeń epidemicznych lato zapowiada się całkiem ciekawie. Instytucje kultury przygotowały warsztaty w plenerze, koncerty, zajęcia dla dzieci, młodzieży i dorosłych.

Tegoroczne lato ze względu na pandemię koronawirusa będzie wyjątkowe. Wiele zaplanowanych wcześniej imprez nie odbędzie się. Wielu mieszkańców nie wyjedzie w tym roku na tradycyjny wypoczynek. Dlatego domy kultury przygotowały propozycje spędzenia czasu w mieście nie tylko dla najmłodszych, ale również i dorosłych.
27/2020 (1301) 2020-07-01
Ostatnia prosta. Ostatnie zwarcie. Ostatnia szansa. Ostatnia tura. Ale w zasadzie wszystkie te „ostatki” można by zanegować. Bo ostatnia prosta wcale prosta nie jest, a zwarcia na pewno zostaną - albo się jeszcze pogłębią - niezależnie od ostatecznego wyniku wyborów.

Co do ostatniej szansy… Mój znajomy w ciężkich chwilach zwykł się podnosić na duchu rymowanką: „Czy się źle, czy dobrze dzieje, póki żyjesz, miej nadzieję” (są tacy, którzy pytają, po co nadzieja, skoro się dzieje dobrze, ale to temat na nieco inną okazję). A rymowanka nadaje się dla każdej opcji politycznej, a nawet dla bezwyznaniowych, bo jest niezależna. W przeciwieństwie do ludzi mediów. Tu akurat niezależności politycznej nie tylko ze świecą, ale i z reflektorem nie uwidzisz. I nie należy tego mylić/utożsamiać z przynależnością partyjną. Wszak nawet prezydent kraju, choć po wyborach przestaje być członkiem partii, nie przestaje mieć politycznych poglądów i politycznego zaplecza. Niezależni i apolityczni kandydaci na prezydenta to przypadki rzadsze niż lądowania kosmitów w Wyrozębach.
27/2020 (1301) 2020-07-01
Istnieją rzesze pochlebców i sługusów, których jedynym pragnieniem jest spełnienie swoich egoistycznych celów. Możesz być pewny, że wszystkich tych ludzi można w tajemnicy pozyskać na służbę przeciwko ich państwu.

Brzmi znajomo? Niemożliwe. Przecież to słowa Sun Tzu - filozofa i doradcy na cesarskich dworach w starożytnych Chinach, który ponad 2,5 tys. lat temu sformułował wojenną strategię małych kroków. Głębokie medytacje doprowadziły go do stwierdzenia, że najbardziej szkodliwym, barbarzyńskim i nieskutecznym instrumentem polityki państwa jest wojna militarna. Za prawdziwy sukces polityczny państwa uznał zwycięstwo nad wrogiem bez prowadzenia walki zbrojnej. Jak tego dokonać? Wystarczy niszczyć system wartości, na których został zbudowany kraj wroga, tak długo, aż ten zmieni swoje postrzeganie rzeczywistości. I to tak dalece, że nie tylko nie rozpozna w agresorze zagrożenia, ale zaakceptuje system jego wartości jako własny. Do tego zwycięstwa prowadzą cztery etapy przewrotu ideologicznego: demoralizacja, destabilizacja, kryzys i normalizacja. Dobrze poprowadzona dywersja pozwoli opanować kraj bez jednego wystrzału.
25/2020 (1299) 2020-06-17
Jaki związek z głoszonymi hasłami poszanowania, równości i tolerancji ma demolowanie ulic i grabienie cudzej własności?

Pod koniec maja w Minneapolis w amerykańskim stanie Minnesota umiera 46-letni Afroamerykanin George Floyd. Winą za spowodowanie śmierci zostaje obarczony biały oficer policji, który podczas interwencji przycisnął jego szyję kolanem. Zdarzenie szybko nabrało międzynarodowego rozgłosu i wywołało protesty w wielu krajach. Manifestowanie przeciwko rasizmowi i agresji policji przerodziło się w brutalne zamieszki. Protestujący palili samochody, komisariaty policji, grabili sklepy i demolowali ulice. Ożyła dyskusja na temat rasizmu. I polityczna poprawność. To właśnie ta poprawność dotknęła kultową produkcję amerykańskiego kina - nagrodzone dziesięcioma Oscarami (w tym pierwszym Oscarem dla czarnoskórej aktorki) „Przeminęło z wiatrem”. Na początku czerwca usunęła go ze swojej oferty należąca do WarnerMedia (trzecia co do wielkości korporacja mediowa świata) platforma HBO Max, argumentując, że film Victora Fleminga „przedstawia niektóre etniczne i rasowe uprzedzenia”, toteż „pozostawienie tego tytułu będzie nieodpowiedzialne”.
23/2020 (1297) 2020-06-03
W przededniu debaty nad uchwaleniem Samorządowej Karty Praw Rodzin siedleccy radni otrzymali list.

Autorem tego - niezwykle dramatycznego w swojej wymowie - apelu jest były już mieszkaniec miasta, dziś obywatel stoliczny, ale - jak podkreśla - regularnie odwiedzający pozostawioną na prowincji rodzinę. Obywatel ów przedstawia się nie tylko jako osoba wyróżniona medalem dla najlepszych absolwentów LO im. B. Prusa, ale też „jako absolwent prawa na UW oraz ekonomii i ekonomicznej analizy prawa w SGH, licencjonowany doradca podatkowy”. Nic, tylko chylić czoła przed tak utytułowanym młodym człowiekiem, dla którego mimo tylu zaszczytów „dobro i interes Siedlec stanowi jedną z najważniejszych wartości”. Otóż miłość i przywiązanie do rodzinnego miasta wyraźnie wzmogła na byłym siedlczaninie informacja, że radni tutejsi chcą (o zgrozo!) przyjąć wspomnianą wyżej kartę. W wyniku czego postanowił on „zaapelować do Państwa (radnych - przyp.) o roztropne działanie”.
23/2020 (1297) 2020-06-02
Te urodziny - setne - nie były takie, jakie miały być. Plany pokrzyżowała zaraza. Ale najważniejsi - jak zawsze - nie zawiedli. Były dzieci, wnuki, prawnuki. Dobre, serdeczne, kochane.

Kadr po kadrze przywołuje to, co było i pozostało ważne. A że są w jej opowieściach i emocje, i humor, i dystans - można ich słuchać godzinami. Słuchałam. Wszystkiego nie da się przekazać w jednym krótkim tekście, niech więc pozostaną sytuacje, które najmocniej zapisały się na kartach stuletniej pamięci. Życie nie szczędziło jej rozmaitych zdarzeń. Bo też i czasu miało przecież sporo. Kazimiera Soćko przyszła na świat w Kamieńcu 20 maja 1920 r. Trochę ją ciotki, trochę babcia chowała. Rok czasu miała, jak jej mama umarła. Do szkoły do Wodyń chodzić to chodziła, ale że gospodarstwo miał jej ojciec spore, ważniejsze musiały być krowy. O świcie je do lasu wyganiała, gdzieś tam w zagajnik wpuszczała. I kiedy krowy się pasły, pastereczka - skulona - pod krzakiem, pod drzewem czasem przysypiała. Wtedy - biesy zapowietrzone - w rozmaite się strony lasu zapuszczały, że ledwie można je pozbierać było. Ale nie tylko pasionka na jej głowie była - jeszcze i innej roboty dużo na nią czekało.
21/2020 (1295) 2020-05-20
To - porównywana do Jerozolimy i Paryża - jedna ze stolic polskiej przedwojennej kultury i elegancji. Miasto Ordonki, Piłsudskiego i siostry Faustyny. Ostrej Bramy i cmentarza na Rossie. Niezabliźniona rana wielu Polaków. Wilno.

„Wszystko piękno w mej duszy było przez Wilno pieszczone. Tu perwsze słowa miłości, tu pierwsze słowa mądrości, tu wszystko, czym dziecko i młodzieniec żył w pieszczocie z murami i w pieszczocie z pagórkami. Jedno z najpiękniejszych miast na świecie” - mówił o Wilnie Ziuk, późniejszy marszałek Polski Józef Piłsudski. Łączyły go z tym miastem bardzo skomplikowane uczucia, ale mimo ciężkich przeżyć, jakie go tam spotkały - tu chodził do znienawidzonego rosyjskiego gimnazjum i tu odczuwał upokorzenie z powodu zakazu mówienia po polsku - darzył je ogromnym sentymentem. Piłsudscy zamieszkali w Wilnie - najpierw przy ul. Trockiej 20, później Bakszta 10 - latem 1874 r., po pożarze rodzinnej siedziby w Zułowie. Trzy lata później Józef i jego starszy brat Bronisław (przyszły badacz Sachalinu) rozpoczęli naukę w tej samej klasie wileńskiego gimnazjum. Bracia różnili się usposobieniem i odmiennie traktowali obowiązki szkolne. Bronisław był poważny i opanowany, Józef - wesoły i pełen radości życia. Starszy, choć był uczniem systematycznym i sumiennym, dostawał raczej słabe oceny.
16/2020 (1290) 2020-04-15
Sondaże - jeśli im wierzyć - wskazują, że nawet ludzie (delikatnie rzecz ujmując) letni w wierze, dzielą się w Wigilię opłatkiem, a w wielkanocny poranek święconym.

Toteż nic dziwnego, że kiedy koronawirus nakazał siedzenie w domach, a kościoły dla zgromadzeń większych niż pięcioosobowe pozamykał, nie tylko najwierniejsi z wiernych zaczęli przemyśliwać, jak by w tym stanie rzeczy zawartość wielkanocnego koszyczka poświęcić. Jak wielowiekowej tradycji zadość zdołać uczynić. Dla opanowania sytuacji Episkopat nie tylko zasugerował święcenie pokarmów w domu, przez kogoś z rodziny, ale opublikował też formułę i treść domowego błogosławieństwa. A nawet zachęcił do pochwalenia się święconym w społecznościowych mediach. Nie wszystkim jednak takie rozwiązania były - nomen omen - w smak.
15/2020 (1289) 2020-04-08
​To miała być zwykła wiosenna sobota. No, może trochę inna, bo na ten poranek telewizja zapowiedziała transmisję z uroczystości uczczenia 70 rocznicy Zbrodni Katyńskiej, w której miała uczestniczyć liczna polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

Ale relacja z Katynia się nie pojawiła. Dotarły za to inne informacje. Pierwsze sygnały były już przed dziewiątą. Niepodawane jeszcze przez media czekające na potwierdzenie wiadomości, według których katastrofie miał ulec samolot Jak-40 - z prezydentem Polski. Kiedy okazało się, że prezydent poleciał Tu-154M, zatliła się iskierka nadziei. I bardzo szybko zgasła. Bo to właśnie tupolew - przy próbie podejścia do lądowania - rozbił się na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. W katastrofie zginęli wszyscy - 96 osób: para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych, osoby towarzyszące i załoga tupolewa. Ludzie o różnych poglądach, przynależący do różnych politycznych ugrupowań.
15/2020 (1289) 2020-04-08
Z czym się większości narodu kojarzą każde święta, czyli i Wielkanoc? Brawo! Wygrał Pan kominek! Z mięsem, oczywiście. I jeśli właśnie Wielkanoc - to na dodatek z jajkiem.

Takim, co to mądrzejsze jest od kury, albo takim, co trudno odgadnąć, czy ono, czy kura pierwsze sobie było. No i jeszcze skojarzenie z plackiem na pewno też być musi. Z pucatą wielkanocną babą i spłaszczonym do imentu mazurkiem. Jeżeli w tym miejscu zachodzi taka potrzeba, to mogę przeprosić tych, którzy - z racji miłości do zwierząt (także hodowlanych) oraz troski o klimat - z powyższą odpowiedzią/diagnozą wcale się nie zgadzają. Ich prawo. A nawet - jako mniejszości - przywilej. Mało tego. Mam dla nich wieść radosną. Uczeni tego świata obiecują, że już niedługo będą mogli ich uraczyć niemięsnym mięsem albo - dla równowagi - niejajecznym jajem. Serio. Bo dla mięsa czy jaj -zwierząt, jak wiadomo, marnować jest szkoda. Erzatz mięsny, czyli mający zastąpić mięso produkt, wytwarzany jest na razie na mikroskopijną skalę, ale za to coraz bardziej mięso przypomina. Należy w tę opinię na odległość uwierzyć, bo póki co nie ma żadnych szans smaku popróbować.