Nieraz zdarzyło mi się słuchać o wzruszających historiach
rodziców, których dzieci utraciły wiarę - często wręcz
demonstracyjnie okazują swoją niechęć do religii i Kościoła. Sami
rodzice (a zwłaszcza matki), opowiadając o tych sytuacjach,
nieraz mają łzy w oczach i zadają pytanie: „Dlaczego?”.
Czasem jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że znam odpowiedź. Pamiętam opowieść znajomych małżonków o tym, jak ich kilkunastoletni syn przeżywał akurat okres buntu i demonstrowania przy każdej okazji swojego zdania. Kiedy spytali go, czy pomodli się z nimi na różańcu, odburknął „Nie!”, oczekując na ostrą reakcję, krzyk i przymuszanie. Był bardzo zdziwiony, kiedy rodzice spokojnie odpowiedzieli „Aha” i po prostu zaczęli modlić się sami. Wytrzymał gdzieś do połowy drugiej dziesiątki.
Czasem jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że znam odpowiedź. Pamiętam opowieść znajomych małżonków o tym, jak ich kilkunastoletni syn przeżywał akurat okres buntu i demonstrowania przy każdej okazji swojego zdania. Kiedy spytali go, czy pomodli się z nimi na różańcu, odburknął „Nie!”, oczekując na ostrą reakcję, krzyk i przymuszanie. Był bardzo zdziwiony, kiedy rodzice spokojnie odpowiedzieli „Aha” i po prostu zaczęli modlić się sami. Wytrzymał gdzieś do połowy drugiej dziesiątki.