Choć nieuleczalna choroba zatrzymała ją w biegu, nigdy nie
straciła nadziei. Wciąż dostrzega piękno otaczającego świata i
stale odczuwa radość, które stara się przekazać w wierszach.
Teresa Domarecka-Szewczyk mieszka w Rykach i od 40 lat zmaga się z postępującym stwardnieniem rozsianym. Ostatnio porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim, nie mogąc samodzielnie wykonywać codziennych czynności. Ale - jak sama mówi - wszystko można znieść dzięki głębokiej wierze, modlitwie i pomocy życzliwych osób. To właśnie opieka ludzi i niebios pozwoliła jej w pełni poświęcić się poezji, bez której nie wyobraża sobie życia. Dwa tygodnie temu światło dzienne ujrzał najnowszy zbiorowy tomik zawierający również jej wiersze.
Teresa Domarecka-Szewczyk mieszka w Rykach i od 40 lat zmaga się z postępującym stwardnieniem rozsianym. Ostatnio porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim, nie mogąc samodzielnie wykonywać codziennych czynności. Ale - jak sama mówi - wszystko można znieść dzięki głębokiej wierze, modlitwie i pomocy życzliwych osób. To właśnie opieka ludzi i niebios pozwoliła jej w pełni poświęcić się poezji, bez której nie wyobraża sobie życia. Dwa tygodnie temu światło dzienne ujrzał najnowszy zbiorowy tomik zawierający również jej wiersze.