Komentarze
29/2019 (1252) 2019-07-17
Koniec z przedmiotowym traktowaniem kobiet! W zamian feministyczne wątki! Poprawność polityczna dotarła na plan filmowy przygód o najsłynniejszym szpiegu wszechczasów. W najnowszej odsłonie agentem Jej Królewskiej Mości ma okazać się... kobieta.

Nie oznacza to jednak, że James Bond zmieni płeć (przynajmniej na razie). Będzie nadal występował w filmie, gdzie w jego postać wcieli się po raz piąty Daniel Craig. Jednak tym razem brytyjski superszpieg pokaże się w nieco innej roli - emerytowanego agenta korzystającego z uroków życia na Jamajce. Bohaterka grana przez czarnoskórą aktorkę Lashanę Lynch przejmie nie tylko jego obowiązki, ale także pseudonim 007. Bond, jak to ma w zwyczaju, spróbuje swoich sztuczek, by uwieść nową agentkę, jednak ta będzie (przynajmniej na początku) bardzo się opierała.
27/2019 (1250) 2019-07-03
Polski kierowca to kozak, a jego sztandarowe hasło brzmi: „Co? Ja nie zdążę?”. Zasady ruchu drogowego bowiem są dla leszczy. Doszło więc do tego, że o tym, iż znaki i sygnały drogowe nie są ustawione po to, aby uprzykrzać kierowcom życie, a ograniczenie prędkości nie jest w danym miejscu, żeby robić im na złość, trzeba przypominać w kampaniach społecznych.

Już któryś rok z kolei PKP prosi kierowców o zachowanie ostrożności podczas pokonywania przejazdów kolejowych, uświadamiając przy tym, że lekceważenie znaku „Stop” czy przejazd slalomem pomiędzy zamkniętymi półrogatkami to, delikatnie mówiąc, bardzo niebezpieczne manewry. Niestety, kierowcom nadal trudno zrozumieć, że wtargnięcie na przejazd przed rozpędzony pociąg daje nikłe szanse wyjścia z tego spotkania cało. Co jakiś czas słychać o tragicznych wypadkach świadczących o zaskoczeniu kierowcy tym, że pociąg nie ustąpił mu pierwszeństwa. Łamanie tego ostatniego przepisu jest ponoć główną przyczyną wypadków drogowych, o czym mówi kolejna kampania społeczna poświęcona zasadom obowiązującym na drodze. W telewizyjnym spocie nieuważny kierowca musi wybrać... swoją ofiarę.
25/2019 (1248) 2019-06-19
Kiedy skończyła się zima i przestał nas dusić smog, wydawało się, że najgorsze już za nami. Wówczas przyszły upały. A kiedy temperatury sięgają 30ºC i akurat nie leżymy na plaży, naturalnym jest, że szukamy schronienia i cienia...

O to w miastach coraz gorzej, bo - jak Polska długa i szeroka - panuje trend: wyciąć wszystkie drzewa w pień... A w ich miejscu ułożyć betonową kostkę. Ten proceder odbywa się pod płaszczykiem rewitalizacji. W Polsce już od kilku lat panuje inna tendencja niż w Europie Zachodniej, gdzie sadzi się drzewa na potęgę. My, jak wiemy, wolimy iść pod prąd, skazując samych siebie na męczarnie. Według obowiązujących wytycznych, drzewa nie pasują do wizji prestiżowego miasta, zaś beton świadczy o jego zamożności i przede wszystkim zaradności włodarza. Bo jak wiadomo, skoro dostał unijną kasę, to musi ją wydać, a kostka to inwestycja wartości kilkunastu milionów złotych. Jeśli burmistrz nie brukuje rynku, to znaczy, że nie potrafi postarać się o fundusze unijne, a więc jest do niczego... Drzewo, w przeciwieństwie do efektownej fontanny, to dla miejskiego samorządowca nie jest powód do dumy. Na pustym twardym placu łatwiej zrobić festyn czy inny event, na którym można się pokazać. A to, że na co dzień będzie nie do życia, nie ma znaczenia. Poza tym z miejską zielenią są same kłopoty.
21/2019 (1244) 2019-05-22
Rozmowa z Wincentym Łaszewskim, doktorem teologii, mariologiem, międzynarodowym autorytetem w temacie objawień, w szczególności związanych z fenomenem Fatimy, autorem książki „Rewolucja Maryi. Opowieść o Niepokalanym Sercu”

Podczas jednego z kongresów w Fatimie świecki portugalski teolog do ponad kilkuset znawców objawień fatimskich z całego świata ośmielił się powiedzieć: „nikt z was nie zna Fatimy, bo nikt z was nie wszedł w przekaz Fatimy, tak jak Hiacynta, Łucja i Franciszek, w kręgu łaski. Nie zostaliście namaszczeni łaską, kiedy zaczęliście poznawać te prawdy”. Łucja, Franciszek i Hiacynta, kiedy otrzymali od Boga - przez Maryję - wezwania, podjęli się tego i za chwilę byli świętymi. Natomiast my tego orędzia tak naprawdę nie znamy, nie rozumiemy, nie czujemy jego potęgi, mocy, ponieważ nie czytamy tego w środowisku łaski, po generalnej spowiedzi, na kolanach, zgłębiając każde słowo jako słowo najgłębszej prawdy przekazywanej przez Niebo. Nie traktujemy ich jako skierowanych do nas osobiście. Tymczasem skoro są to objawienia uznane przez Kościół, to są dla każdego, kto się nad tym orędziem pochyli. Nasz kolejny problem polega na tym, że my te orędzie słyszymy, ale ono nie rezonuje w naszym życiu.
19/2019 (1242) 2019-05-09
Rozmowa z Adamem Bielanem, wicemarszałkiem Senatu RP, eurodeputowanym w latach 2004-2014, kandydatem do Parlamentu Europejskiego

W związku z tym, że Mazowsze znacząco przekroczyło średnią unijną, jeśli chodzi o poziom rozwoju gospodarczego, grozi nam, jako jedynemu regionowi w Polsce, utrata ogromnych funduszy unijnych. Mowa o kwocie blisko 3 mld euro dla województwa bez Warszawy, czyli ponad 1 mld euro dla subregionu siedleckiego. Można było tego uniknąć, gdybyśmy już w 2010 albo 2013 r. wyłączyli statystycznie stolicę z Mazowsza. Niestety, poprzedni rząd tego nie zrobił. Dokonała tego dopiero premier Beata Szydło w 2016 r. Nowy podział statystyczny obowiązuje od 1 stycznia 2018 r., ale wciąż nie został uwzględniony w unijnym budżecie, a więc ścigamy się z czasem. Bogata Warszawa poradzi sobie bez środków europejskich, natomiast w fatalnej sytuacji znajdą się pozostałe części województwa, a szczególnie te, które leżą na wschodnich i południowych rubieżach regionu.
18/2019 (1241) 2019-05-01
Rozmowa z ks. Robertem Mączką, proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela, kustoszem sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin w Parczewie.

Poprzez różne media jesteśmy bombardowani obrazami małżeństwa, rodziny, w których akcent kładzie się na zaspokojenie własnych przyjemności, poczucia własnego szczęścia. Tymczasem wiemy, jak uczył Jezus, że prawdziwa miłość, szczęście człowieka polega nie na tym, że bierze się, ale że się daje, służy drugiemu człowiekowi. Dlatego z jednej strony te wszystkie wysiłki, jakimi są rekolekcje dla małżeństw, nauki stanowe dla mężczyzn, kobiet, katecheza dla rodziców, wspólnoty działające przy parafii, są tak bardzo potrzebne, bo one kształtują postawę wiary. Jest to alternatywa do tego wszystkiego, czym kusi nas świat bez Boga. Z drugiej strony musi być nieustanna, ufna modlitwa o świętość życia rodzin, o to, by Bóg wracał na pierwsze miejsce w życiu człowieka wierzącego, by Jego przykazania nie były kwestionowane, ale były świętością, bo one pomagają być człowiekiem prawdziwie wolnym. By Ewangelia była rzeczywiście drogą życia człowieka, nie tylko w niedzielę, ale w ciągu tygodnia, trzeba po nią sięgać, czytać, rozważać i wprowadzać to słowo w życie, bo Pan Bóg jest jedynym autorytetem w życiu człowieka wiary, konkretnym punktem odniesienia w realizacji swojego życiowego powołania.
15/2019 (1238) 2019-04-10
Na boisku uczą się dyscypliny, poznają swoje wady i zalety. Przekonują, że wiara w naturalny sposób łączy się z uprawianiem sportu. Klerycy Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej po raz kolejny wezmą udział w Mistrzostwach Polski w Piłce Nożnej Seminariów Duchownych i Zakonnych, których finały odbędą się 1 i 2 maja w Siedlcach.

Zawody organizowane są od 1991 r. co dwa lata. Podczas ostatnich mistrzostw, które odbyły się w 2017 r., klerycy WSD Diecezji Siedleckiej zwyciężyli po raz piąty, tym samym bijąc rekord w historii zawodów. W meczu finałowym siedlecka drużyna pokonała ekipę z seminarium w Łomży 3:0. Po raz kolejny - bo tradycyjnie zwycięzca turnieju jest gospodarzem rozgrywek - finał mistrzostw odbędzie się w Siedlcach. Mecze półfinałowe, w których zmierzą się trzy drużyny z seminariów: w Tarnowie, Łomży, Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z Obry i gospodarze, zaplanowano na 1 maja. Dzień później ekipy będą rywalizować w meczu o trzecie miejsce oraz tytuł mistrza rozgrywek.
10/2019 (1233) 2019-03-06
Rozmowa z Małgorzatą Terlikowską, redaktorką, etyczką, mamą pięciorga dzieci, autorką książki „Dzięki Bogu jestem zakonnicą!”

Chciałam przede wszystkim pokazać, że habit nie zabija kobiecości. Czy to kobieta świecka, czy zakonnica - każda ma takie same emocje, pragnienia, z którymi musi sobie radzić. Przepiękne są świadectwa sióstr dotyczące kwestii macierzyństwa. Dla nich to była bardzo duża ofiara złożona Panu Bogu. W pewnym momencie każda walczyła z niespełnionym instynktem macierzyńskim. Siostra Magdalena, antonianka, która pracuje w domu samotnej matki, śmieje się, że dzięki obecności maleńkich dzieci w domu siostry mogą doświadczyć na własnej skórze, czym jest macierzyństwo. Kiedy mama z jakiegoś powodu nie może zajmować się swoim dzieckiem, pomagają siostry. One karmią maluszki, przewijają, wstają do nich w nocy. Siostra Tymoteusza z Broniszewic z dumą mówi, że jej podopieczni - niepełnosprawni chłopcy - mówią do niej „mamo”. Z kolei siostra, która pracuje w domu dziecka, opowiadała mi, jak silne emocje przeżyła, kiedy jej pierwsza podopieczna trafiła do adopcji. Czuła wtedy, że pęka jej serce i nie mogła opanować płaczu.
2/2019 (1225) 2019-01-09
To zjawisko demokratyczne. Dotknąć może każdego - definiuje przemoc Małgorzata Wincenciak z Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska linia”. I podkreśla, że nikt nie rodzi się sprawcą ani ofiarą, a dla agresji nie ma żadnego usprawiedliwienia.

Pani Anna odeszła z domu, kiedy mąż przyłożył jej do gardła nóż. Wcześniej, przez siedem lat znosiła uderzenia, wstyd i ukrywanie siniaków. Najpierw partner bił, bo czuł się panem - to on zarabiał na rodzinę. Gdy stracił pracę, odreagowywał frustrację na żonie. Czasem bardziej niż ciosy bolały słowa. Wyzywanie od najgorszych i wypominanie: „beze mnie jesteś nikim”, „nikt cię nie przyjmie do pracy”, „nic nie potrafisz”. Nigdy nie zapomni, jak bolą razy z rąk męża. Nie uwierzy już w przeprosiny i zapewnienia, że przemoc więcej się nie powtórzy. Słyszała je po każdym biciu, gdy na chwilę górę nad złością brał strach, że żona go zostawi. Pani Anna długo nie potrafiła się zdobyć na odejście z domu, gdzie ją bito. Dziś wie, że powinna była zareagować po pierwszym pchnięciu i uderzeniu w twarz.
50/2018 (1222) 2018-12-12
Okres PRL wciąż wzbudza skrajne emocje. Jedni wspominają go z rozrzewnieniem - wszakże wielu kojarzy się z beztroskim dzieciństwem, inni ostro krytykują czasy słusznie minione.

I choć komunizm to nie były najlepsze lata dla zmotoryzowanych, paradoksalnie wielu kierowców przywołuje je w pamięci z sentymentem i tęsknotą. Dziś wciąż są tacy, którzy potrafią zapłacić sporo pieniędzy za dobrze utrzymanego dużego fiata, malucha czy syrenkę. A nostalgia to siła, której nie warto ignorować, zwłaszcza w handlu. Chyba ma tego świadomość koncern Orlen, bo postanowił przywrócić do życia przeżywającą w czasach PRL swoją świetność (choć to może niezbyt trafne określenie) markę CPN. Jak tłumaczy dyrektor biura promocji i reklamy koncernu, wciąż żyje ona w świadomości Polaków, którzy traktują ją z dużym sentymentem. „Chcemy naszym klientom dać okazję do tego, by mogli bezpośrednio obcować z dziedzictwem nierozerwalnie związanym z historią Polski i rodzimej motoryzacji” - stwierdza szef promocji.