Żyjemy w dość ciekawych czasach, choć niektórzy mówią, że
interesujący jest każdy czas. Jednak dzisiaj wszystko zaczyna się
rozmywać, a pojęcia, które kiedyś były klarowne, stają się mętne.
Minęła połowa wakacji. Niektórzy wypoczywają. Rolnicy czekają na żniwa, martwiąc się, jakie będą w tym roku zbiory, gdyż burze położyły zboże. Poza tym nie wiadomo, kto kupi ziarno, bo spichlerze pełne. A w Ewangelii mowa o cudownym rozmnożeniu chleba. Słowa jakby nie na dzisiejsze czasy...
Spotyka się dzisiaj ludzi, którzy chcieliby widzieć wokół siebie tylko dobro, a kiedy pojawia się zło, w różnej postaci, zadają pytanie, gdzie jest Bóg. Są i tacy, którzy za wszelką cenę chcą wyrwać zło, niszcząc przy tym wiele dobra, a przede wszystkim siebie.
Współczesny człowiek - poruszający się w świecie szumu medialnego, zapracowany i wręcz czyniący swoje życie nieustanną gonitwą donikąd - nie ma czasu, a może nawet nie chce zatrzymać się, by przyjrzeć się swojemu powołaniu i odpowiedzieć na fundamentalne pytanie dotyczące sensu życia i tego, co w tym życiu robi.
„Ktoś inny zmienia świat za ciebie,nadstawia głowę, podnosi krzyk, a ty z daleka, bo tak lepiej i w razie czego, nie tracisz nic.…nie zamieniaj serca w twardy głaz,póki jeszcze serce masz”. (Lombard)
15 kwietnia odbyła się wizytacja kanoniczna bp. Zbigniewa Kiernikowskiego w parafii Korczówka, której proboszczem od 1 lipca 2005 r. jest ks. Andrzej Popławski.
„Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, daremna byłaby nasza wiara”. Wszystko kończyłoby się z chwilą śmierci, która w gruzy rozsypuje nasze nadzieje i marzenia, zagarnia wszystkich i wszystko. To nieprzejednany wróg człowieka.
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich”. Ostatnia niedziela Wielkiego Postu i jeszcze Wielki Piątek - to dni, w czasie których musimy odnaleźć naszą życiową miłość, by odzyskać sens życia, by inaczej patrzeć na fakt śmierci. Do tego przygotowywaliśmy się przez cały Wielki Post.
Każdego dnia trudzimy się, aby zabezpieczyć sobie przyszłość, zdobyć przyjaciół niegodziwą mamoną, znaleźć swoją miłość, a także pokazać, kim jesteśmy, aby ludzie nas chwalili i nie opuścili.
Jezus rzekł: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi”. Cóż za straszne słowa? One przecież skierowane są także i do nas.