Cieszę się, że Bóg mnie wybrał i że mogłam odpowiedzieć „tak”
Jezusowi. Powołanie jest wielką łaską - przypomina s. Aniceta ze
Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej.
S. Aniceta Cichosz urodziła się 9 listopada 1946 r. w miejscowości Olchowiec-Kolonia w diecezji lubelskiej. Na chrzcie otrzymała imię Jadwiga. - Miałam kochających rodziców, którzy uczyli nas szacunku do drugiego człowieka i gotowości do niesienia pomocy. W mojej rodzinie było może biednie, czasem nie starczało chleba, ale za to nigdy nie brakowało miłości - podkreśla. Siostra z sentymentem wspomina powroty ze szkoły zimową porą. - Jak szedł dym z komina, to był znak, że mama jest w domu i biegło się jak na skrzydłach - opowiada. Mówi też o wychowaniu do życia wiarą. - Rodzice byli bardzo pobożni. Do kościoła mieliśmy 9 km, więc nie zawsze dało się dojechać na Mszę św., ale taki był zwyczaj, że Drogi krzyżowe czy nabożeństwo Gorzkich żali w Wielkim Poście odbywało się po domach i mieszkańcy chętnie brali w nich udział.
S. Aniceta Cichosz urodziła się 9 listopada 1946 r. w miejscowości Olchowiec-Kolonia w diecezji lubelskiej. Na chrzcie otrzymała imię Jadwiga. - Miałam kochających rodziców, którzy uczyli nas szacunku do drugiego człowieka i gotowości do niesienia pomocy. W mojej rodzinie było może biednie, czasem nie starczało chleba, ale za to nigdy nie brakowało miłości - podkreśla. Siostra z sentymentem wspomina powroty ze szkoły zimową porą. - Jak szedł dym z komina, to był znak, że mama jest w domu i biegło się jak na skrzydłach - opowiada. Mówi też o wychowaniu do życia wiarą. - Rodzice byli bardzo pobożni. Do kościoła mieliśmy 9 km, więc nie zawsze dało się dojechać na Mszę św., ale taki był zwyczaj, że Drogi krzyżowe czy nabożeństwo Gorzkich żali w Wielkim Poście odbywało się po domach i mieszkańcy chętnie brali w nich udział.