Bóg ponad wszystko
Ujmując rzecz krótko: ustanawia „regulamin ucznia”. Określa kompetencje posłanych, bez ogródek przedstawia też przeszkody, na jakie natrafią: konieczna będzie wolność od zbędnego materialnego balastu, jeśli zostaną odrzuceni, mają „strząsnąć proch” ze swoich stóp i iść dalej! Są posłani „jak owce między wilki”, stąd doświadczą prześladowań. Ale nie muszą się niczego obawiać: ich życie jest w ręku Ojca. Kiedyś zostaną za wszystko nagrodzeni. Odwaga, siła, oddanie sprawie są ważne – najważniejsze jednak Jezus pozostawia na końcu. „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37n). Słowa Mistrza, wypowiedziane w świecie, który rodzinę – jak też panujące w niej relacje – czynił bazą stanowiącą podstawę całej struktury społecznej, musiały mocno zdziwić apostołów. Nie o rewolucję jednak chodziło (pamiętamy o hiperboli – figurze retorycznej często obecnej w Biblii; używano jej, by podkreślić wagę nauczania). Nie ma nic ważniejszego niż Bóg, zbawienie, niebo! – to Jezus chciał powiedzieć.
Nieco zamieszania w odkryciu sensu Chrystusowego przesłania może wprowadzić słowo „godzien” użyte w polskim przekładzie Ewangelii. Rzecz jasna, nie chodzi tu o godność rozumianą jak efekt zasług, pochodzenia itp. Użyty grecki termin „axios” odnosi do takich znaczeń, jak: wystarczalność, odpowiedniość. Zdanie można więc rozumieć następująco: kto będzie polegał jedynie na swoich siłach, odrzuci (wycieniuje) sens krzyża, nie będzie budował na właściwej hierarchii wartości (w której Jezus będzie na pierwszym miejscu), nie dokona się w nim to, o czym przypomina dziś św. Paweł („My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca), nie sprosta wyznaczonemu zadaniu. Przerośnie go ono! Dobra wola to za mało. Ludzkie zabezpieczenia, supernowoczesne metody ewangelizacji, budowanie megakościołów, duszpasterskie fajerwerki itp. – bez oddania Mu wszystkiego, bez całkowitego zaufania – będą porywaniem się z motyką na słońce.
Papież Benedykt XVI pisał, że siłą „chrześcijaństwa jest jego bezsiła”. Bezsiła – w sensie ludzkim. Dopiero doświadczenie tej prawdy otwiera pole do działania Panu Bogu. A dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
Ks. Paweł Siedlanowski